SZKOLNE KOŁO PTTK

Rok szkolny 2011/2012

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (21-06-2012, 05:32:41), zdjęcia: W. Kukuczka

Chociaż wycieczka nazywała się szumnie „Pętla Beskidzka” (16 czerwca 2012 roku), to jednak miała ona charakter wycieczki górskiej z dojazdami do wyciągów czy przełęczy oraz zwiedzaniem niektórych muzeów. Czas wycieczki  (od 8.15 do 19.00) uległ  wydłużeniu do 11 godz. Były tego dwie przyczyny. Po pierwsze  czekaliśmy na posiłek w schronisku, po drugie czasy przejazdu do poszczególnych miejscowości zostały wzięte z internetu i dotyczyły samochodów osobowych z nie autobusu.

Wycieczka składała się z trzech części:

1. Wizyta w Wiśle – zwiedzanie centrum (czekaliśmy na otwarcie muzeum ), Muzeum Beskidzkiego i  Galerii Małysza;

2. Wyjazd na Skrzyczne [1257m npm]( posiłek, znaczki) i zejście terasą FIS oraz sz. niebieskim;

3. Przejazd   do   Glinki,   wyjście   na  Krawców  Wierch  [1064m npm]  ,  odpoczynek  i  konkretny  posiłek w schronisku oraz zejście i przejazd do domu.

Pogoda nam dopisała, humory również i chociaż ekstremalne zejście z najwyższego szczytu Beskidu Śl. (700m przewyższenia ) dało się nam we znaki, to mieliśmy siły na drugą eskapadę na Krawców Wierch (55mim. na szczyt i 45 min. powrót ) oraz na konkurs muzyczny w autobusie.  Posiłek w schronisku uszczuplił nam fundusze i czas na „ muzea” i dlatego nie byliśmy w drodze powrotnej w schronach wojskowych w Żabnicy oraz w „Chacie Kawuloka”. Zrealizujemy ten punkt programu w czasie innej wycieczki z klasami starszymi, gdzie można będzie poznać wiele faktów związanych z historią tych regionów. Główny cel wycieczki, czyli zdobycie dwóch szczytów beskidzkich i znaczków do międzynarodowej książeczki został osiągnięty. Jesienią trzeba będzie zorganizować dla dzieci zbierających odznakę „Beskidy” dogrywkę, na Wielki Krywań na Słowacji i Radhost w Czechach.  Dzieci zyskały dodatkowo 14 punktów do książeczki GOT. Dziękuję rodzicom za zaangażowanie i wyrozumiałość  oraz zapraszam na samodzielną wędrówkę w wakacje. MSK

[zobacz zdjęcia]

[szczegółowe rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (12-06-2012, 06:04:24), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 9 czerwca odbyła się wycieczka w ramach szkolnego koła turystycznego   PTTK  -  rodzinnej  turystyki i projektu „Trzymaj Formę”, na Stranik koło Żyliny i Trójstyk w Czechach, Polsce.

Wycieczka  łączona,  czyli  związana  z  różnymi  miejscami  zwiedzania,  jest  dosyć  trudna  do  zorganizowania i dlatego przynosi wiele niespodzianek. Na szczęście  wyprawa  na  Stranik,  poza  dodatkowym  zwiedzaniu  autami  Żyliny i przejechaniem trasy z Hrczavy do Jaworzynki (padał deszcz na koniec wycieczki), przebiegła bez zakłóceń i wróciliśmy pomiędzy 18.30 a 19.00.

W   wycieczce   brało   udział   20   dzieci  i  8  dorosłych.  Nie  pokonywaliśmy  dużych  wysokości  (769m), ale wędrowanie przez większość trasy po asfaltowych drogach było dla nóg męczące. Wycieczka dzieliła się na trzy części:

1. Przejazd na szańce obronne w Mostach u Jabłonkowa w Czechach,

2. Postoju  w Teplicka n Vahom, przejściu na Stranik i powrocie,

3. Zatrzymaniu w Cierne, przejściu po znaczki Exspresso Grochal oraz wyprawie na Trójstyk poprzez szańce obronne do granicy, a następnie do Hrcavy w Czechach.

Wycieczka przez trzy kraje pozwoliła dzieciom poznać specyfikę terenów przygranicznych  i trochę ich historię oraz uzmysłowić starszej części wycieczki walory turystyczne tych regionów. Była to autentycznie dla wielu dzieci wyprawa rodzinna i  dlatego  chcę  serdecznie  podziękować  rodzicom  za  pomoc  i  za  zrozumienie  specyfiki  wycieczki  (czasami w restauracji nie ma jedzenia, rozjazd na drodze zostaje przysłonięty przez duże auto, trzeba wrócić się do początku trasy, czy przytrzymywać idące w podskokach dzieci, które wyprzedzają dorosłych). Dzieciom wycieczka się podobała i chcą dalej uprawiać turystykę, a to jest najważniejsze.  Dziękuję za pomoc i aktywny wypoczynek.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (10-05-2012, 06:02:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 8 maja uczniowie klasy V i IV brali udział w AKCJI „SPRZĄTANIA REZERWATU CZANTORIA” zorganizowanej przez PTTK w Cieszynie, Urząd Miasta Ustroń i Nadleśnictwo Ustroń. W nagrodę za wyzbierane śmiecie dzieci miały posiłek (kiełbaski i herbata), darmowy zjazd i wjazd wyciągiem oraz dwa zjazdy na saneczkach. Pogoda nam dopisała i wycieczka nie była zbyt męcząca, co widać na zdjęciach. Konkurs przyrodniczy okazał się dosyć trudny, ale zebrane 7 punktów do książeczki GOT  zadowoliło wiele osób. Cel wycieczki, czyli dbanie o czystość  środowiska został osiągnięty. W ramach refleksji po wycieczce doszłam do wniosku, że przynajmniej   na  świetlicy  w  ramach  codziennych zajęć trzeba będzie uczyć dzieci sprzątania po sobie i innych śmieci oraz zabawek. Proszę rodziców o wyrozumiałość, kiedy pociecha będzie się z tymi czynnościami ociągała.

Koszt wycieczki wyniósł  8,50zł. na osobę. Koszty przejazdu wyniosły 126,02zł (średnia  cena  biletu  wyniosła w jedną stronę wyniosła 4,2zł.)  a koszty organizacyjne (w.c.) 3zł. Rozliczenie jest do wglądu u organizatora. Z turystycznym pozdrowieniem MSK.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (12-05-2012, 13:34:23), zdjęcia: K. Kluz

Pierwszomajowe święto najbardziej aktywna grupa SKKT „KRETY” uczciła wzmożonym wysiłkiem podczas wejścia na najwyższy szczyt Beskidu Śląsko – Morawskiego, czyli  Łysą Horę (1323 m.n.p.m). Pokonanie przewyższenia 900m  i 19 kilometrów wymagało dużej sprawności. Podrodze gdzieniegdzie leżały płaty śniegu, więc skwar  nie  wydawał się zbyt uciążliwy. Na samym szczycie  spotkaliśmy kilka czarownic, które były zmęczone wejściem na górę w nie mniejszym stopniu niż my. Niektóre wiedźmy miały ze sobą miotły, ale nie były to zaczarowane pojazdy.

Wyjaśniam kwestię czarownic. Kilka wieków temu  na  Morawach  w  Czechach  bardzo  wiele  kobiet  było posądzanych o czary  i palono je na stosie. Już samo podejrzenie o czary powodowało, że ginęły, więc uciekały w miejsca ustronne, miedzy innymi w niedostępne góry. Taką góra była Łysa Hora i na pamiątkę tego, w dniu 1. maja organizacje turystyczne w Czechach robią konkursy na ciekawe przebranie, szybkie wejście czy inne sprawnościowe zawody. Nasza grupa wdrapała się na Ł.G. po 13.00 i nie byliśmy świadkami tych zawodów, a jedynie spotkaliśmy się z dużą ilością turystów, co spowodowało, że zjedliśmy własne śniadania, odpoczęliśmy  i widząc nadciągającą chmurę szybko zabraliśmy się do powrotu. Wracaliśmy  innym szlakiem, gdzie przechodząc przez las przez ponad 1 km musieliśmy iść po śniegu. Niezawiązane sznurówki Maksymiliana spowodowały upadek i lekki uraz jego kostki, co spowolniło nasz marsz.  Starsza grupa nie mająca możliwości podjechania autem wyszła nieco do przodu, by dojść na piechotę z Krasnej do Moravki. Na parkingu przy campingu i rzece Moravce dzieci odpoczęły, przepakowały plecaki i wyruszyliśmy do schroniska na Kotari, gdzie umówieni byliśmy na nocleg. Podejście długości 4 km nie było łatwe. Było gorące i suche powietrze, co spowodowało, że wiele osób miało tak sucho w ustach, że wręcz nie było śliny. Do schroniska doszliśmy około 18.30. Zakwaterowanie, kolacja i rozpakowanie spowodowały, że wieczorny „spacer” na Prasivę został przełożony na poranek następnego dnia. Dzieciom  schronisko się podobało, ale ja jako organizator miałam wiele zastrzeżeń. Po sezonie zimowym schronisko na Kotari przejął nowy właściciel, który nie odczuwał właściwie potrzeb turystów. Po pierwsze nie dawał zniżek za spanie we własnym śpiworze, nie przygotował na czas śniadania i tzw. szwedzki stół był zaopatrywany chaotycznie. Starszy pan (po 65 roku), który szykował nam śniadanie po prostu nie nadążał za dziećmi.

Grupa ambitnych z dwójką dorosłych (B. Kukuczka i K. Kluz) rano, po śniadaniu szybkim marszem poszła na Prasivę, a pozostali pakowali się, uzupełniali książeczki oraz bawili się w okolicach schroniska. Około 11.15,  gdy  byliśmy już w komplecie, chcieliśmy iść dalej, ale zaczął padać deszczyk. Przeczekaliśmy 15 minut i wybieraliśmy się w dalszą drogę. Do Małego Jaworowego trasa przebiegała łatwymi ścieżkami leśnymi. Na pewnym odcinku drogi wyłączyliśmy komórki, gdyż wokół  nas  grzmiały  burze,  które  nas  zupełnie  ominęły.  Zaskoczeniem  było  przejście  2  km  odcinka  po  drodze z zaległym śniegiem. Ostre zejście z Małego Jaworowego, długo zapamiętamy. Początkowo trasa szlaku i zjazdowa biegła razem, ale na pewnym odcinku rozeszły  się.  Starsi  chłopcy  nie  zauważyli  rozejścia,  nie  zatrzymali  się  na  skrzyżowaniu i „polecieli” na dół. Mi padła komórka  i  nie  mogłam  się  do  nich  dodzwonić.  Spotkaliśmy  się  na  dole  trasy  zjazdowej i musieliśmy boczną drogą leśną dojść do szlaku a następnie na przystanek, gdzie podjechały po nas pozostałe auta. Byliśmy zmęczeni, ale przejście w ciągu dwóch dni 35km (grupa ambitna 47km ) i 1700m przewyższeń to jednak osiągnięcie. Była to jedna z najtrudniejszych wycieczek - inne będą łatwe. Z turystycznym pozdrowieniem MSK.

[zobacz zdjęcia]

[szczegółowe rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (19-03-2012, 17:39:13), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

17 marca odbył się Zimowy Rajd „Ku Źródłom Wisły”, który należy do najtrudniejszych wypraw w skali całego roku. Do tego rajdu przygotowywałam się z grupą na biegówkach (9 osób) organizując trzy wyprawy na nartach. Ten rajd miał być ukoronowaniem naszych wysiłków i tak się właściwie stało.  Zdobyliśmy  puchar  i  II  miejsce  właśnie   za  udział w rajdzie na biegówkach. Indywidualnie Patryk Puchała zdobył wyróżnienie i nagrodę, a Magda Grudzień za odwagę i zaśpiewanie piosenki regionalnej kubek termiczny oraz  smycz.  Na  nartach  w  sobotę  przebiegliśmy  19  km  (Asia,  Ewelina i Nikola), a dzieci bez nart przeszły 16 km. Śniegu na  szlaku  było  miejscami  nawet  około  metra.  Przejście  po  miękkim śniegu groziło zapadaniem się, a być może nawet skręceniem  nogi, dlatego w miarę możności na nartach szło się obok drogi – poboczem, albo szlakiem oddalając się  od głównej grupy. Warunki  dla nart biegowych były znakomite i znacznie lepsze niż w zeszłym roku.  Chodziarze właściwie cały czas szli drogą, ale i na niej był śnieg, lód i tylko fragmentami asfalt. Wszystko to znakomicie widać na zdjęciach.

Sobota była dla nas ciężkim, ale wspaniałym dniem. Najpierw dłuższa rozmowa na temat kosztów przejazdu, potem na Kubalonce podział na podgrupy i przydział obowiązków. Nasi panowie - Łukasz Panek i Janusz Jaworski spisali się na medal. Znakomicie spisały się dziewczynki z klasy IV i II oraz uczniowie klasy III – silna grupa, która w zeszłym roku też była na tym rajdzie. Zapowiedzieli, że w przyszłym pójdą na biegówkach. Biedny Piotruś z I klasy był zaskoczony trudami wycieczki, ale mógł podziwiać swoją mamę, która często trenowała na tej trasie, a chłopcy z klasy II z każdej sytuacji chcieli wyciągnąć dla siebie coś radosnego. Wszystkim uczestnikom Rajdu należy się gorące podziękowanie za radzenie sobie w trudnych sytuacjach. Dostaną 19 punktów do książeczek GOT. Jeszcze raz chcę podziękować ojcom, którzy wędrowali z nami oraz Pani Miler i Panu Kluzowi za cierpliwe czekanie na przełęczy i przewiezienie dzieci do Nierodzimia. Dziękuję wszystkim.

[zobacz zdjęcia]

[szczegółowe rozliczenie]

dodała: M. Szymańśka-Kukuczka (19-03-2012, 05:32:32), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W czwartek 15 marca pomimo wysokich temperatur pojechaliśmy na narty na Czantorię. Nasza grupa była mniej liczna niż zwykle, gdyż pojechało nas tylko 14 dzieci i 6 dorosłych (tylko trzech rodziców jeździło na nartach). Śnieg był mokry, ale nie było dużych przetarć i tylko w dwóch miejscach zamiast białego puchu był lód. Dla dzieci warunki były dobre, bo nie mogły szybko szusować, ale dla dorosłych jazda była męcząca. Trójka rodziców, która jeździła  na  nartach, to pasjonaci białego szaleństwa, którzy w tym roku po raz pierwszy założyli deski na nogi. Pani M. Gierczak i Pan G. Sordyl w czasie ferii wraz ze swoimi dziećmi ( uczniowie klasy I ) zaczęli uczyć się jazdy na nartach i właśnie na zakończenie sezonu (15.03) ze swoimi pociechami kilkakrotnie zjechali z samej góry Czantorii na dół. Pozostała dwunastka  musiała  zadowolić się jazdą na Solisku, ale też mieli fajną zabawę. Te trzy szkolne wyjazdy na narty organizowane w ramach akcji „Trzymaj Formę” zaowocowały nauczeniem dwóch osób (mama i córka) podstawowych  zasad  poruszania  się  na  deskach.   Pani B. Chync znakomicie stawiała swoje pierwsze kroki na nartach i należy mieć nadzieję, że w przyszłym roku będzie doskonalić swoją jazdę.

Podsumowując, w akcji jazdy na nartach uczestniczyło 21 dzieci  i 8  dorosłych  (52  uczniów   i  17  dorosłych w ciągu trzech wyjazdów). W zeszłym roku było w sumie 47 dzieci, a w 2010 - 50 dzieci w przeciągu trzech wyjazdów. Ponieważ Akcja  cieszy  się  powodzeniem,  to  mam  nadzieję,  że  rodzice  i  ich  dzieci  wybaczą   drobne  niedociągnięcia i w przyszłym roku będą korzystać z wyjazdów na narty. Dziękuję wszystkim za współpracę i  zapraszam do współpracy przy następnej akcji „Trzymaj Formę”.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (10-03-2012, 12:16:34), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W Dniu Kobiet (8 marca), w ramach akcji „Trzymaj Formę”, 18 dzieci z SP 6 i ich rodzice (6 osób)  -  mogli zażyć uroków białego szaleństwa na nartach zjazdowych. Chociaż w Nierodzimiu nie ma śniegu, to  na  Czantorii  warunki były znakomite i na wyciągu Solisko można było szybko poszusować w dół. Gorzej było z jazdą z samej góry. Tu grupa zaawansowana musiała powalczyć z oblodzeniem w przewężeniu trasy, ale poniżej śniegu nie brakowało i  można  było szkolić szybką oraz bezpieczną jazdę.

Chciałam każdej osobie zrobić zdjęcie, ale nie zawsze się to udawało. Niemniej zapraszam dzieci i rodziców do odszukania znanych sylwetek narciarzy. Mam nadzieję, że pomimo prognozowanego ocieplenia na Solisku śniegu trochę zostanie i za tydzień znowu pojedziemy na narty. Dziękuję za miłą atmosferę  na  nartach,  pomoc  rodziców  w  przewozach i zakładaniu sprzętu narciarskiego przez dzieci oraz przy odbijaniu biletów.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (05-03-2012, 06:01:23), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W deszczowy czwartek, 1 marca, grupa 16 uczniów, opiekun Mariola Kukuczka i 7 rodziców zebrało się pod szkołą, by w ramach akcji Trzymaj Formę skorzystać z uroków zimy  i  wybrać  się  na  narty  na  Czantorię.  Zbiórka  była o 13.30, ale listy, zbieranie  podpisów spowodowały, że wyjechaliśmy o 13.50. Na Polanie okazało się, że deszcz przestał padać i warunki mimo mokrego śniegu  są  całkiem  niezłe.  Zaczęliśmy  jeździć  około  14.20  (niektóre  dzieci  jeszcze wypożyczały  sprzęt sportowy) i jak się okazało dotarło do nas jeszcze dwoje uczniów, którzy później rozpoczynali trening w SRS Czantoria i  odłączyli się od nas o godz. 15.30. Nasza jazda na nartach troszeczkę się przeciągnęła, gdyż o 16.10 jeszcze grupka dzieci wyjechała do góry i  trzeba  było  na  nich  poczekać.  Niemniej  jednak  wróciliśmy  do  Nierodzimia o godz. 16.45. Szczerze powiedziawszy dzieciom tej jazdy było troszeczkę za mało. Nasi debiutanci w wyjazdach  na  narty (ucz. kl. 1 - Karol Gierczak, Miłosz Sordyl, ucz. kl 2 - Wiktoria Chync i Krzysztof Grabowski oraz ucz. kl. 5 - Patryk Kukuczka, Jakub Lipus, Kamil Kojma) bardzo dobrze się spisali i świetnie sobie radzili na wyciągu Solisko. W drugiej godzinie Wiktorię Chync uczyła jazdy na nartach Wiktoria K. Pozostali (10 osób) razem z P. Mariolą i trójką rodziców dwukrotnie przejechali z Polany Stokłosica na sam dół. Pomoc rodziców w tym wyjeździe była niezrównana. Nie tylko sprawnie nas przewieźli (na 22 miejsca wykorzystaliśmy jedynie 17),  ale  dwoje  rodziców  odbijało  bilety  i  pilnowało porządku przy wyciągu (nie jeździło). Dziękuję za pomoc, miłą atmosferę i zapraszam na kolejny czwartek 8 marca. Proszę, by solidni uczniowie z klasy V, którzy do godz.14.25 mają  j.  angielski  zabrali  się  z  tymi  co  dojeżdżają  na  trening  SRS i   skorzystali   z   ponad   godzinnej  narty  na  nartach.  Wszystkim  chętnym   na  narty  przypominam,  by  pobrać  zgody w poniedziałek (jeśli jeszcze nie oddały) celem zrobienia i podpisania list już we wtorek.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (29-02-2012, 05:35:43), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 25 lutego pasjonaci nart biegowych zebrali się tradycyjnie  przed SP 6 o 8.15  i  wyjechali  do  Wisły. W Nierodzimiu  śniegu  nie  było,  a  w  Wiśle  miejscami  około  metra.  Ponieważ  grupa  zwiększyła  się  o  dwie  osoby, to brakowało nam nart. Zatrzymaliśmy się przy Sport Rencie i pożyczyliśmy dwa komplety biegówek po 35zł jedna. Tak przygotowani pojechaliśmy na Przeł. Salmopolską  i wybraliśmy się czerwonym szlakiem w stronę Kotarza. Po 1,3 km przemarszu na Grabową mocno zmrożonym szlakiem, który sprawiał nam problem z utrzymaniem równowagi  skręciliśmy na czarny szlak w stronę Starego Gronia. Tu warunki bardzo się zmieniły. Słaby ślad wyznaczał nam szlak a nieubity śnieg powodował, że narty często nam się zapadały na 10-20 cm . Chociaż trasa była w dół, to jej  przejście  zajęło  nam  nieco więcej czasu .Chyba nie było osoby, która by się nie przewróciła. Zaplanowany postój w Chacie Grabowej też nam się nie udał, gdyż chata była przysypana śniegiem i nieczynna. Kilkakrotnie przechodziliśmy przez zasypany płot, poszliśmy kawałek w stronę Starego Gronia i chociaż  trasa  była  już  przetarta,  dosyć  płaska  i  nie  oblodzona  oraz  dobrze  się  nam  szło, to w obawie o czas całej wyprawy zdecydowaliśmy się wracać na  Przełęcz.  Drogę  w  górę  pokonaliśmy  bardzo  szybko i dlatego po dojściu do czerwonego szlaku poszliśmy dalej w stronę Kotarza.  Trasa  była  bardzo  przyjemna.  Śnieg  nośny i niezmrożony, w miarę równy teren, miłe słoneczko spowodowało, że  wycieczka zrobiła się bardzo przyjemna. Niestety trzeba było wracać na Salmopol. Przed godz. 14.00 byliśmy już w Nierodzimiu. Całość wyprawy ilustrują zdjęcia. 

[zobacz zdjęcia]

[szczegółowe rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (22-02-2012, 18:13:45), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 21 lutego, na stoku Czantorii, odbyły się zawody w narciarstwie alpejskim o puchar Burmistrza Miasta Ustronia. Na 60 startujących ze szkół podstawowych nasza szkoła była reprezentowana przez najmniej liczna grupę.

Z naszej szkoły wystartowało 9 uczniów, z SP1 – 13 uczniów, z SP2 – 28 uczniów, z SP3 -10 uczniów. Natomiast SP5 nie wystawiła żadnego zawodnika.

W rywalizacji szkół wygrała SP2, na drugim miejscu była SP1 i na trzecim SP3.

W zawodach  naszą szkołę reprezentowali uczniowie klas IV i V, co jest istotne, gdyż w SP2 dominowali uczniowie klas VI. Daje to jednak dobre rokowania na przyszłość, tym bardziej, że Wiktoria Fober z IVb zajęła 5 miejsce, a Konrad Zając i Julian Cholewa zmieścili się w pierwszej dziesiątce i zostali zauważeni przez  trenerów klubów narciarskich. Dobrze pojechał Patryk Puchała i Magdalena Pinkas, którzy już trenują lub trenowali w klubach.

Cały nasz udział w zawodach posiada dokumentację zdjęciową. Nasi zawodnicy mieli następujące numery: 9 - Joasia Sikora, 10 - Magdalena Pinkas, 11 - Edyta Górniok, 12 – Wiktoria Fober, 46 - Julian Cholewa, 47 – Mateusz Worek, 48 – Konrad Zając, 49 - Patryk Puchała, 63 - Dawid Worek.

Na ostatnich zdjęciach z rozdania nagród jest zdobywczyni I miejsca w kategorii szkół gimnazjalnych   -  Kasia Wąsek. Warto zapamiętać jej twarz, gdyż w zawodach międzynarodowych zdobywa znaczące miejsca.  Brała  również udział w Młodzieżowej Olimpiadzie w Innsbrucku.

Nasi zawodnicy będą mieli okazję potrenować już od 1 marca na Czantorii, gdyż rusza akcja czwartkowych wypraw na narty na Czantorię. W najbliższym czasie na stronie szkoły będą zgody do pobrania oraz dokładne informacje na temat wyjazdów.

Serdecznie dziękuję rodzicom za pomoc przy zawodach, a w szczególności słowa podziękowania kieruję do Pani Fober, Pani Chrapek i Pana Puchały.

Do zobaczenia na następnych imprezach sportowych i turystycznych. MSK 

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (18-02-2012, 19:32:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

1 lutego, pomimo mrozów (w nocy było -21 stopni), na miejsce zbiórki  o 8.10 przed szkołą stawili się wszyscy, czyli 7 osób, oraz Pan Panek i kuzyn Kamila Kojmy. Przed 9.00 wypożyczyliśmy  w  Sport  Rencie  brakujący sprzęt i trasą koło Zameczku Prezydenta w Wiśle pojechaliśmy na przeł. Szarcula (między Kubalonką a Stecówką). Wyruszyliśmy na żółty szlak  na  szczyt  Kubalonki.  Następnie  zjechaliśmy  na  trasy  biegowe  na  Kubalonce.  Biegaliśmy z uczniami szkół sportowych (Szczyrk, Istebna), reprezentantami kadry narodowej, a nawet z  biatlonistami,  którzy   biegali z   karabinkami   i   strzelali   na   strzelnicy.   Pomimo  -11  stopni  nie   czuliśmy  zimna.  Dwukrotnie  zatrzymywaliśmy  się w pomieszczeniu dla zawodników, gdzie jedliśmy II śniadanie i pili ciepłą herbatkę. Koszt wyjazdu wyniósł  5 zł (przejazd). Około 12.30 wyruszyliśmy na trasę w stronę Stecówki  i dotarliśmy do aut na Szarculi. Oddaliśmy  sprzęt  i  około  14.00 byliśmy w Nierodzimiu. Wstępnie umówiliśmy się  na biegówki we wtorek 7 lutego, ale niskie temperatury i brak słońca spowodował, że zrezygnowaliśmy.

Za wyprawę na biegówkach zyskujemy 8 punktów: (Kubalonka – Kozińce: 2 x 2 = 4, Kubalonka – Wisła Czarne – Skrzyżowanie – 4 pkt.)

[zobacz zdjęcia]

[szczegółowe rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (01-02-2012, 14:07:32), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Relacja z wyprawy na biegówkach w dniu 28 stycznia 2012 roku - Cieńków.

Na zbiórkę przed szkołą wszyscy stawili się punktualnie i o 8.15 „zapakowani” do dwóch samochodów Pana Panka i Pana Kluza wyruszyliśmy do Wisły Czarnego (skrzyżowanie z Malinką). Tam w sklepie i wypożyczalni sprzętu podbiliśmy książeczki turystyczne, pożyczyliśmy sprzęt narciarski i około 9.15 wyruszyliśmy na trasę. Najpierw szliśmy szlakiem czarnym koło kampingu, przez mostek nad małą zaporą, a następnie od Domu Turysty - żółtym. Tradycyjnie grupę prowadziła Wiktoria Kukuczka, ja byłam mniej więcej po środku, a Pan Panek zamykał grupę. Trasa do skoczni Małysza od strony zapory nie była przetarta i ostre podejście pod górkę na biegówkach zajęło nam  nieco  czasu.  Zmęczeni   przy wieży skoczni posililiśmy się kanapkami, ogrzaliśmy się herbatą i solidnie odpoczęliśmy. Kolejny etap wędrówki nie był zbyt męczący. Trasą zrobioną przez kłady doszliśmy szlakiem na górną stację wyciągu krzesełkowego na Cieńkowie. Tu przy chacie zamówiliśmy herbatę, posililiśmy się, podbiliśmy książeczki i ustaliliśmy co robić dalej. Była godzina 11.30 i dlatego zdecydowaliśmy, że pod opieką  GOPR-u  zjedziemy  poboczem  nartostrady  z  Cieńkowa  do  Malinki.  Jadąc  pługiem, ześlizgując się lub zjeżdżając na części ciała służącej do siadania, dotarliśmy do dolnej stacji wyciągu narciarskiego. Tutaj zapakowaliśmy sprzęt narciarski i omówiliśmy plany dotyczące następnej wyprawy na biegówkach. Wracając do Ustronia musieliśmy jeszcze oddać sprzęt narciarski w Sport Rencie i przeliczając zdobyte punkty (5km + 720 m.n.p.m. -470 m.n.p.m. = 5+2.5=7,5 pkt.) z niecierpliwością czekaliśmy na domowy obiadek. Wyprawa górska na biegówkach udała się, ale następna to będzie trening poruszania się na biegówkach.

[zobacz zdjęcia]

[szczegółowe rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (26-11-2011, 11:06:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Kolejna wycieczka szkolnego koła PTTK miała miejsce w dniach 11-12 listopada 2011 roku. Odbyła się ona na Skalkę i na Ostry w Czechach.

Organizując wycieczkę byłam pełna obaw związanych z jesienną pogodą.  Ktoś jednak czuwał nad naszymi wycieczkami i w dniach od 11.11.11 do 12.11.11 mieliśmy wprost wymarzoną  bezdeszczową aurę. Zgodnie z planem zebraliśmy się około 7.45 a następnie o godz. 8.00 wyjechaliśmy do Czeskiego Cieszyna. Tu zwiedziliśmy rynek, główną aleję, polską księgarnię i bank, gdzie wymienialiśmy stare banknoty po 50CK. Atrakcją okazał się przejazd czeską koleją do Mostów u Jabłonkowa. Ponad dwudziestominutowa trasa w pociągu z dwujęzycznymi napisami i ogłoszeniami pozwoliła dzieciom odczuć związek tych ziem z Polską. Korzystając z święta narodowego podkreśliłam, ze właśnie ta kolej i przemysł na Zaolziu spowodowały, że większa część Śląska Cieszyńskiego została przydzielona po I  wojnie  światowej  Czechom. W samych Mostach podziwialiśmy dworzec i znów była pogadanka z historii a mianowicie nadmieniłam o rozpoczęciu przez Niemców działań wojennych przeciwko Polsce w Mostach na przełęczy 25.08.1939 r.

Po odszukaniu czerwonego szlaku wyruszyliśmy ostro w góry i szybko musieliśmy zrobić przerwę, by zmniejszyć wierzchnie okrycie. Wyprawa na Skalkę była bardzo przyjemna, chociaż mieliśmy maleńki kryzys spowodowany starym obcierającym ramiona plecakiem. Przy schronisku była okazja do pogadanki na temat właściwego stroju i sprzętu turystycznego na wyprawy  górskie. Felerny plecak  poniósł  ojciec  -  pan  Łukasz  Panek.  Chciałam  z  tego  miejsca podziękować ojcu Kamila.

Po krótkim posiłku, uzupełnieniu książeczek i wyskakaniu się na polance wyruszyliśmy zdobywać Wielki Połom. Trasa prowadziła raz czeską a raz słowacką stroną. Po drodze spotykaliśmy liczne grupki polskich turystów.  Oglądaliśmy piękną panoramę Małej Fatry, którą zdobywaliśmy w czerwcu. Na Murańskim Wierchu był postój, posiłek i krótkie zwiedzanie kapliczki. Zejście do Górnej Łomnej było dosyć ostre, ale najbardziej rozbolały nas nogi po przejściu po asfalcie (6 km drogi) całej tej miejscowości. Z radością weszliśmy na niebieski szlak na Kamenity prowadzący przez gęsty las. Tam spotkały nas egipskie ciemności, chociaż była dopiero 16.15. W użyciu były latarki. W trakcie ostrego wejścia wyminęło nas dwóch młodych turystów. Przywitali się pięknie po polsku, ale na moje zapytanie czy są z Polski  z dumą odpowiedzieli, że są Polakami, ale właśnie mieszkają w Czechach w Górnej  Łomnej   i  biorą  udział  w  licznych  rajdach  turystycznych. W drodze do schroniska (dotarliśmy  o 17.20) naszą trasę oświetlał nam księżyc w pełni.

W schronisku rozlokowaliśmy się w trzech pokojach, pozamawialiśmy kolacje (indywidualnie) a każdy dostał zakupioną ciepłą herbatę, wrzątek do zupek i słodkich dań i dodatki do kanapek. Około  23.00   była  już  cisza  nocna. Mieliśmy ten komfort, że byliśmy jedynymi turystami w obiekcie.

Rano po obfitym śniadaniu wyruszyliśmy o 9.30 na szlaki. Tego dnia trasa była i krótsza i łatwiejsza. Po drodze zaliczyliśmy dwa schroniska, gdzie był postój na herbatę i kanapki oraz możliwość zakupienia zupy, frytek  lub konkretnego dania. Pilnowałam młodsze dzieci, by zjadły kanapki oraz wypiły ciepłą herbatkę, natomiast mamy (p. Bułka i p. Jaworska) zadbały o jakieś cieplejsze dania. Do miejsca (Oldrzychowice) spotkania z rodzicami - kierowcami, grupa druga dotarła na czas a grupa pierwsza chociaż wybrała dłuższy wariant drogi była wcześniej i musiała poczekać. Wróciliśmy około 17.00 do Polski - do Nierodzimia.

Ponieważ już w nocy z 10/11.11. odczuwałam ból gardła, to pomoc w dniu 12.11.11. rodziców a szczególnie Mam (B. Bułka , I. Jaworska), Pana R. Puchały i  Ł.  Panka  była  dla  mnie  bardzo   cenna.  Serdecznie  dziękuję.  Sądzę, że wycieczka należy do udanych.

[zobacz zdjęcia]

[szczegółowe rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (05-12-2011, 05:48:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 29 października odbyła się jednodniowa wycieczka  w ramach akcji Trzymaj Formę i turystyki rodzinnej w góry Beskidu Śląsko- Morawskiego na szczyt Prasavy w Czechach.  Szczyt niewysoki, bo osiągający tylko 706 m n.p.m. miał jednak dość ostre podejście. Dojechaliśmy do Komornej  Ligotki i z centrum na wysokości 340 m n.p.m. rozpoczęliśmy podejście. Jakie było zdziwienie,  gdy w niedługim czasie wyprzedziły nas pojazdy wojskowe z okresu II wojny światowej. Jak się później okazało Czesi mieli swoje święto narodowe i w taki sposób organizowali sobie rajdy górskie. My mozolnie szliśmy na szczyt i do schroniska. Droga nie była zbyt długa i w schronisku dzieci powyciągały kanapki i swoje picie. Jakież było nasze zdziwienie, gdy obsługa właściwie nas wyprosiła. W tym niby górskim schronisku nie wolno było jeść własnych kanapek a dzieci, które nie mogły zrozumieć co jest w menu po prostu wyszły na pole i nie chciały niczego zamówić. Na zewnątrz  było jednak przyjemnie. Piękna jesienna pogoda, kolorowe liście na drzewach, zabytkowy kościółek i karuzela z huśtawkami. Było bardzo przyjemnie, ale w październiku szybko się ściemnia i trzeba było zejść  na dół do Komornej Ligotki. Wracaliśmy nieco dłuższą drogą z podejściami na inne szczyty, na których Pan Jaworski odczytywał nam ciekawe czeskie legendy.  Później  zastosowaliśmy  skrót,  który  okazał  się  bardzo  ostry.  Po  drodze minęliśmy ciekawą chatkę myśliwską. Dzięki tym ciekawostkom musieliśmy przyśpieszyć kroku, chociaż nogi nas bolały. Na parkingu rozliczyliśmy się i zmęczeni powróciliśmy do Nierodzimia.

[zobacz zdjęcia]

dodał: R. Langhammer (27-10-2011, 16:02:43), zdjęcia: E. Świeży

1 października 2011 roku odbyła się wycieczka Koła PTTK na Szyndzielnię i na Błatnią.

[zobacz zdjęcia]

[wróć]