SZKOLNE KOŁO KRAJOZNAWCZO-TURYSTYCZNE "KRETY"

SKKT "Krety" działa od 14 października 2009 roku. Wcześniej działało jako Koło Turystyczne.

Opiekunem koła jest mgr Mariola Szymańska-Kukuczka

 

Rok szkolny 2015/2016

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (26-06-2016, 14:08:11), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka, J. Kukuczka

W dniach 18-19 czerwca odbyła się wycieczka SKKT „Krety” na Słowację.

Ciężko było zorganizować tą wycieczkę, gdyż końcówka roku i duża ilość różnych imprez tak absorbowała uczniów, że ciężko było wybrać odpowiedni termin. Może dlatego okazała się jedną z najciekawszych. Program wycieczki był zrealizowany w 150%, pogoda dopisała, trasa wycieczki  była  dostosowana  do możliwości i umiejętności dzieci (dzieliliśmy się na mniejsze grupki), a na campingu można było wyładować nadmiar energii.

Co było niezwykłego w tej wycieczce?

Najpierw podziwialiśmy Słowacki Olroj w Bystrzycy w kształcie Marii Panny, a następnie wybraliśmy się na przejażdżkę  wąskotorówką.  Niestety  nie była to ciuchcia a jedynie „spalinówka”. Później podzieliliśmy się na dwie grupy: tych co wybrali się w góry i tych, co pojechali na wycieczkę. Mocna grupa (Szymon, Bartek, Dawid i  dwie trenerki) wybrali się zielonym szlakiem na Dlhy Vrch (1240m z 482m) na Chranaky i niebieskim przez Kraviarske do Vratnej na Stary Dwór a pozostali do Varinu  nad Wagiem i przeszli kładką do Zamku w Strecznie. Tam byliśmy jedynie na podzamczu i placu zabaw. Był czas na jedzenie. Wielką atrakcją dla dzieci było przepłynięcie promem i wejście na „zameczek”. Po zjedzeniu pożywnej zupki w Starym Dworze ruszyliśmy zdobyć Boboty (część pasma Rozsutce). Ostre wejście z pomocą łańcuchów i klamer bardzo się podobało dzieciom. Na trasie i na górze widoki były niesamowite, ale zejście nie było przyjemne. Miłą niespodzianką była trasa przez Dolne Janosikove Diery. Jak się okazało trasa została zamieniona na ścieżkę edukacyjną i szerokimi pomostami chodziliśmy nad potokiem i wodospadkami w wąskim wąwozie. Po takim spacerze pojechaliśmy w stronę kampingu zabierając po drodze mocną grupę. Sprawnie rozlokowaliśmy się w 6 domkach (nie było czasu i sensu rozkładać namiotów). Musieliśmy nauczyć się myć pod prysznicem na żetony i przygotować sobie kolację. Mieliśmy zarezerwowane ognisko z paleniskiem i wiatą, gdzie dzieci mogły zjeść zupki turystyczne, a następnie smażyli sobie kiełbaski. Wszyscy wszystko zjedli. Na deser były budynie, kisiele i „słodkie chwile”. Po posiłku chłopcy poszli grać w piłkę nożną, a mniejsze  dzieci  i  dziewczynki  na  plac  zabaw.  Chłopcy  rozegrali  4  mecze  ze Słowakami i wynik wyniósł 3:1. Największa wygrana naszych chłopaków to 10:2 w pierwszym meczu, ale później Słowacy ściągnęli starszych i lepszych zawodników i kolejny  mecz przegraliśmy. Nauczyliśmy się grać z trzykrotnie większymi zawodnikami i manewrując między ich nogami pozostałe mecze zostały wygrane. Mieliśmy małe EURO. Nie było problemu ze spaniem.

Niedzielę rozpoczęliśmy od śniadania o 7.15 i wyjeździe do kościoła (oglądaliśmy Ruchome Betlejem), a druga grupa poszła do muzeum Janosika, gdzie poznała jego prawdziwą historię i ciekawostki wioski górskiej Terchovej. Około 10.30 ruszyliśmy w Stefanowej na Górne Janosikove Diery. Cała grupa szła systemem trójkowym (dorosły, trójka dzieci, dorosły…) z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Nasze dzieci to nie jakaś tam szkółka, ale grupa wytrawnych turystów, którzy mają w nogach po 100 i więcej kilometrów w terenie górskim i takie wspinanie się po drabinkach i użytkowanie łańcuchów, to była największa atrakcja. Trasa była piękna, ale trudna. Po przejściu tej części Rozsutców i dotarciu na przełęcz Międzyrozsutcami (1200m) pogoda nieco się załamała (nadciągnęły chmury) i obawiając się deszczu zdecydowaliśmy, że ci co chcą i zasłużyli pójdą na ciekawą górę na Mały Rozsutec (10 dzieci i 5 dorosłych). Pozostali odpoczywali. Po 40 minutach wiatr przegnał chmury i okazało się, że można też zaliczyć Duży Rozsutec. Silna grupa (4 dzieci i 4 dorosłych) wyruszyła na zdobycie szczytu a pozostali zeszli spokojnie z M. Kukuczką łatwą trasa do Stefanowej na porcję frytek, zupkę. Po posiłku i przybyciu silnej grupy zakończyliśmy wycieczkę. Kierowca sprawnie zawiózł nas do Ustronia i pochwalił dzieci za zachowanie i porządek w autobusie. Zmęczeni, z bolącymi nogami, ale zadowoleni wróciliśmy do domu. Czas na turystyczne wakacje. Do zobaczenia na szlaku. Dziękuję za cały rok współpracy.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (29-05-2016, 12:31:21), zdjęcia: P. Sztefek

W tym roku wiosna jest śliczna i Rajd J. Kukuczki (20 maja) do Istebnej, chociaż nie był wycieczką bardzo  atrakcyjną  był  udany.  W  zeszłym  roku szliśmy od Kubalonki do Istebnej i trasa do domu J. Kukuczki prowadziła po górnym odcinku Beskidzkiej Ścieżki Planetarnej (od Słońca do Marsa). W tym roku szliśmy od dołu, czyli od Jaworzynki/Jasnowic i zaliczyliśmy dwie odległe planety. Trasa żółtym szlakiem była łatwa, nie czekaliśmy przed domem J. Kukuczki, a atrakcją na trasie okazały się napisy chińskie przy kapliczce i drewnianym domku. Jak się okazało był to domek chińskiej żony właściciela restauracji na Złotym Groniu. Na mecie atrakcją było przeciąganie liny, strzały z łuku i wyścigi w workach. Tym razem nikt z naszej grupy nie śpiewał, nie mówił wierszyków i nie brał udziału w konkursie wiedzy o życiu J. Kukuczki. To spowodowało, że zakupię książki o tym wybitnym  himalaiście  i  będę  na  wycieczkach  omawiała  z  dziećmi  jego osiągnięcia. Jest to patron naszego Koła Turystycznego SKKT „KRETY” i dzieci powinny znać jego osiągnięcia. Wyluzowani wróciliśmy do Nierodzimia zabierając po drodze grupę z Technikum Gastronomicznego. Dziękuję za pomoc rodzicom i Panu Pawłowi Sztefkowi. Do zobaczenia na wycieczce na Słowację.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (07-05-2016, 08:05:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Pogoda nam sprzyjała i samo sprzątanie gór, czyli naszej Czantorii (6 maja) było  czystą  przyjemnością.  Po  wyzbieraniu  śmieci  wszyscy  otrzymali poczęstunek (herbata, chleb, kiełbaski) i zjazd na saneczkach. Dwie osoby dokupiły sobie dodatkowe zjazdy.

Reprezentantka naszej szkoły Karolina Stanna  brała udział w konkursie wiedzy przyrodniczo–geograficznej i zdobyła  wśród  uczniów  szkół  ustrońskich I miejsce – GRATULACJE!!!

Koszt wycieczki wynosił 10zł, ale przyoszczędziliśmy na dojazdach i zwracam każdemu 2zł.

Zapraszam na rajd Jerzego Kukuczki (20.05.16), trzydniową wyprawę w okolice Krynicy (27-29.05.16) i wycieczkę na Słowację 18/19.06.16.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (07-05-2016, 07:17:31), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Góry uczą pokory i czasami trzeba się im poddać. Pilsko jest niby płaską górą, ale stanowi jednak zagrożenie. Zawsze Pierwszego Maja, kiedy ludzie pracy musieli iść na pochód pierwszomajowy zbuntowani narciarze na resztkach śniegu na Pilsku kończyli sezon zimowy. W tym roku śniegu nie było, ale mokre płaty śniegu zalegały szczyt góry. To spowodowało, że na Hali Miziowej było biało.

Sama wycieczka (2 maja) nie należała do trudnych. Najpierw zrobiliśmy konkurs prawidłowego chodzenia po górach, wchodząc i schodząc z Ochodzitej w Koniakowie. Liczyło się przejście bez podbiegania, wyprzedzeń i podskoków. W górę najlepiej szła Oliwia Szpak, a w dół dorównał jej Oliwier Gawlik. Zostali nagrodzeni czekoladą. Później droga do Żywca i przez Korbielów na Przełęcz Glinka. Stąd czerwonym szlakiem wyruszyliśmy na Halę Miziową. Szliśmy z przerwami, ale i tak zmieściliśmy się w przewidywanym czasie 2 godzin i 15 minut. Droga była łatwa i stosunkowo sucha. W schronisku było dość dużo ludzi i zakup zup nieco się przedłużał. Kto chciał to dokupywał sobie drugie danie, sałatki lub coś do picia. To spowodowało, że zasiedzieliśmy się i wyszli ze schroniska o 40 minut później niż planowałam. Ambitna grupa 11-osobowa poszła wcześniej na szczyt Pilska, a pozostali idąc czerwonym szlakiem mieli dojść na Trzy Kopce przed Rysianką i zejść do Złatnej Huty. Umówiłam się z kierowcą, że będziemy między 17.00 a 17.30. Rozbawione dzieci zapomniały o zasadach spokojnego chodzenia po górach i na Hali Miziowej zamiast iść jeden za drugim po wydeptanej ścieżce, to robili wyścigi po mokrym śniegu, pod którym były 30cm rowy z wodą. Niektórzy mieli już przemoczone buty i przejście przez kolejne kilometry pełne błota i mokrego śniegu przy temperaturze 5 stopni mijało się z celem przyjemnej wycieczki. Od 14.40 próbowałam dodzwonić się do kierowcy, by poinformować Go o zmianie trasy wycieczki. Dzieci miały zorganizowane zawody drużyn i czas im się nie nużył czekaniem na grupę z Pilska. Po ich powrocie zaczęliśmy schodzić zielonym szlakiem do  Korbielowa.  Szliśmy  powoli,  ponieważ  kierowca  autobusu  był  poza zasięgiem  i na dole w Korbielowie czekało nas dłuższe czekanie. Z kierowcą skontaktowałam się o 17.25 i zanim dojechał, to musieliśmy wymyślać przy turystycznej bacówce w Korbielowie kolejne zawody. Tym razem czekolady, które zakupiłam zostały rozdane zwycięzcom różnych konkurencji i naszym wycieczkowym debiutantom. Do Nierodzimia dojechaliśmy około 20.00. Przepraszam za spóźnienie, ale dodatkowe ponad 100km które przejechał kierowca zabrało nam prawie dwie godziny. Główny cel, czyli Pilsko zostało zdobyte.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (29-04-2016, 05:44:34), zdjęcia: K. Sambór

Wycieczka do Czech (23 kwietnia) należała  do trudnych, ale przyjemnych.  Zaczynaliśmy  wycieczkę  na  górze  Gruń  (800m npm),  gdzie  wąskimi  dróżkami dowiózł nas autobus. Ponieważ mieliśmy załatwioną w urzędzie w Starych Hamrach zgodę na przejazd autobusu na tych rejestracjach, do będącego tam rezerwatu, więc nie mogliśmy wziąć większego busa i część osób dojechała autem (to już druga w kolejności wycieczka, gdzie mieliśmy zbyt mały autobus; proszę o szybsze oddawanie zgody, bym mogła zamówić właściwy przewóz). Jazda dwoma pojazdami nieco skomplikowała trasę wycieczki i podrożyła jej koszty. Do zmiany trasy przewozów przyczynił się też remont na zaporze. W pierwszej części wycieczki podzieliliśmy się na dwie grupy: jedna (starsza) poszła w wyższe góry i dłuższą trasą a druga młodsza w dół do zapory, a następnie autobus podwiózł dzieci do Moravki skąd podeszliśmy do schroniska na Slaviczu. Trasa dla młodszych  okazała się męczącą ponieważ 2/3 trasy szliśmy po asfaltowej drodze. W drugiej części wycieczki zaczął kropić deszczyk. Nie był on utrudnieniem, ale potem na Slaviczu w schronisku, obsługa koni jazdy konnej nie umożliwiła mówiąc, że jest mokra trawa. Jedna z głównych atrakcji przepadła, ale w schronisku mogliśmy posilić się i odpocząć . Chłopcy mogli podziwiać stare wojskowe samochody i poznać czeskich kolegów. Potem szybko  zeszliśmy  wszyscy  razem  do  Górnej  Łomnej. Zdobyliśmy trzy pasma górskie, trzy znaczki do odznaki czeskiej i wiele kilometrów (młodsze - 20km, a starsi - 23km). Cała grupa aktywnie spędziła wolny czas  na świeżym powietrzu, podziwiała piękne krajobrazy i znakomicie pokonywała swoje trudności. Wiosna jest piękna!

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (06-04-2016, 03:58:27), zdjęcia: K. Sambór

Rajd „ Ku źródłom Wisły” (19 marca), który w założeniu miał być pożegnaniem zimy na nartach biegowych, od dwóch lat jest pieszym rajdem przywitania wiosny. Trasa była bardzo łatwa, gdyż wynosiła 6km i 200m przewyższenia. Niespodzianką dla uczestników wycieczki były  skoki   juniorów  na  żywo. Będąc na górze przy skoczni widzieliśmy jak juniorzy wjeżdżają na skocznię, siadają na belce i oddają skok. Po takim widowisku trudno było iść dalej, ale dalszy kilometrowy spacer przyniósł nową atrakcję, czyli śnieg a właściwie jego resztki na Cieńkowie. Kilka osób jeździło na nartach, a nasi chłopcy z zapałem robili śnieżki z mokrego śniegu i ćwiczyli celność rzutów. My musieliśmy podbić książeczki, czyli była dłuższa przerwa na posiłek. Później był szybki marsz do Czarnego i do Watry, czyli góralskiego domu. Tam była meta rajdu, gdzie czekały na nas miłe konkursy: wokalne, recytatorskie, sportowe (przeciąganie liny – wygrały nasze dziewczyny, wyścigi w workach – wygrała Noemi Grabiec). Każdy uczestnik konkursu dostawał nagrodę pocieszenia, a  zwycięzca  rzeczową.  Nasze  dziewczynki śpiewały piosenki regionalne, czeskie i z podziałem na głosy. Było miło słuchać ich popisów wokalnych. Nawet chłopcy śpiewali. Frekwencja młodszych uczniów dopisała i nasza 28 osobowa grupa zdobyła III miejsce. Cieszymy się z pucharu  i zadowoleni wróciliśmy do Nierodzimia. Kolejny turystyczny rok został uroczyście otwarty.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (16-11-2015, 04:44:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

„Skąd wracali Dzieciaki (Litwini)? – Z nocnej wracali wycieczki.”  Tym cytatem z Konrada Wallenroda  Adama Mickiewicza można podsumować naszą ostatnią wycieczkę 11 listopada 2015r.

Ta rodzinna, dla wielu dzieci wyprawa, była formą aktywnego świętowania Święta Niepodległości i prócz poznania ciekawostek dotyczących zapór na Sole, posiadłości królewskiej i cesarskiej, czyli Zamku w Żywcu, dała możliwość wdrapania się na Groń Jana Pawła II. Pogoda tym razem nam nie dopisała. Nie lało, ale czasami rosiła mżawka i mgła nie pozwalała mam podziwiać widoków, lecz nikomu to nie przeszkadzało. Dorośli uczestnicy wycieczki byli przerażeni niskim poziomem wody w Jeziorze Międzybrodzkim i Żywieckim i życzyli sobie,  by w najbliższym czasie listopad uraczył nas deszczami.  Nasz pobyt w Żywcu nieco się przeciągnął (wizyta w muzeum planowana była na 30 – 40 min a z racji wc i dłuższej prelekcji osoby oprowadzającej po etnograficznym  i  przyrodniczym   dziale, byliśmy  90 min. Zwiedzała ekspozycje grupa, co jeszcze w Żywcu nie była. Pozostali spacerowali po parku zamkowym, kościele konkatedralnym  i byli świadkami patriotycznych uroczystości. To spowodowało, że na przeł. Kocierskiej  byliśmy o godz. 12.00, czyli mieliśmy opóźnienie 1h i 15 min. Dzieci chciały zaliczyć tą trasę  ( 25punktów) i dlatego zdecydowałam, że grupa mocniejsza wyruszy na tą 13km. wyprawę . Szli znakomicie, bo pokonali o 15 minut trasę szybciej, niż wskazywały turystyczne drogowskazy. Pozostali, słabsi  podjechali do Krzeszowa i ostro podeszli na Laskowiec a następnie do schroniska. Tam spokojnie się posilili, i odpoczęli. Druga grupa doszła i szybko została obsłużona smacznym posiłkiem do wyboru. O godz. 16.00 zaczęliśmy schodzić inną trasą do Krzeszowa. Już było ciemno. Planowałam wspomaganie latarkami, ale myślałam, że je użyjemy na ostatnim odcinku a tu się okazało, że cała trasa w dół musiała być oświetlana. Była to dodatkowa atrakcja a dzieci bez biegania i wyprzedzania spokojnie szli czerwonym szlakiem turystycznym. No dolnym odcinku czekała na nas niemiła niespodzianka, czyli rozjechana, pełna błota droga.  I chociaż było „ ciemno wszędzie, głucho wszędzie….” to spokojnie doszliśmy do przystanku i zajechaliśmy do domu. W nagrodę za dzielne pokonywanie turystycznych szlaków wszystkie dzieci  ( te co nie miały) otrzymały międzynarodowe książeczki , jako pamiątkę tej wyprawy. Dziękuję rodzicom za pomoc i wyrozumiałość na wszystkich wycieczkach.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (01-11-2015, 17:13:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Tradycją się stało, że październikowe wycieczki  na Słowację należą do najbardziej udanych. Jesienią nie ma gwałtownych burz i ulew, nie jest za gorąco i jeżeli się trafi na dobrą pogodę, to góry są wtedy najpiękniejsze.  Jak piękne to widać na naszych zdjęciach.

Właściwie na tej dwudniowej (24-25 października) wycieczce udało się zrealizować cały program. Byliśmy na Wieży Zamkowej w muzeum i przy Studni Trzech Braci w Cieszynie. Przeszliśmy wspaniałą trasę poniżej Stożka, na  Filipkę i potem do kolei do Hradku. Tam czekała na nas autobus i niewielkimi trudami dojechaliśmy na wysokość 630m npm do Hotelu Polanka w Piosku. W Nierodzimiu podjechał pod szkołę duży 49 osobowy  autobus. Zamawialiśmy 28 osobowy  i poprosiłam o zmianę, gdyż planowałam ostre podjazdy wąskimi , górskimi drogami i duży bus miałby z tym problem. Wymieniony mniejszy autobusik wszędzie się zmieścił, ale parę razy musiał wycofywać się, by z rozpędem wjechać na górę. Dzieci miały przy tym frajdę. Po krótkim zakwaterowaniu wyruszyliśmy na wieczorny górski spacer (6km)  do sąsiedniego schroniska na Studenicznem i szybko wróciliśmy, by zjeść pyszną kolację (do wyboru: piersi kurczaka, smażony syr i naleśniki). Dodatkowo dostaliśmy po kawałku drożdżowego ciasta, cały czajnik herbaty i osobne pomieszczenie, gdzie do 20.30 dzieci malowały, grały w szachy  i  inne  gry. Później poszliśmy do pokojów na nocny spoczynek.

Rano,  po śniadaniu (szwedzki stół) pojechaliśmy w stronę Słowacji.  Tam podziwialiśmy skalne twory natury w Megonkach i pojechaliśmy do Sanktuarium w Żivcakovej. Jak się okazało główny kościół już funkcjonuje, chociaż jeszcze nie ma ołtarza. Dzieci spacerowały po leśnym sanktuarium, a te wyznania katolickiego miały możność uczestniczenia we mszy. Przejechaliśmy  50km i dotarliśmy do Sulova. W autobusie dzieci były bardzo zmęczone, ale jak tylko zobaczyły ścieżkę między skałkami (na odległości 1,5km było 200m przewyższenia), to  trudno było je powstrzymywać przed szybkim wspinaniem się. Całą grupę prowadził mały Franek i Olek z panem Bartkiem. Krótka 4 km trasa była bardzo atrakcyjna i dzieci zasłużyły na nagrodę. Poszliśmy do restauracji na pyszne zupki z wkładką. Niestety musieliśmy na nie długo czekać. Dla dzieci nie był to problem, gdyż zawzięcie grali w bilard i nawet nie chcieli wracać do domu. Ten posiłek i czekanie na niego spowodowało, że przyjechaliśmy do domu prawie o godzinę później, ale warto było. Wycieczka była atrakcyjna i tania.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (05-10-2015, 04:57:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Zostaliśmy zaproszeni do uczestniczenia w ostatnim etapie III Rajdu Głównym Szlakiem Beskidzkim (27 września). Jak się dowiedziałam, te około 500km w 21 dni przeszła tylko 1 osoba (P. Jurek), a pozostali uczestnicy przechodzili różne etapy. Do amfiteatru w Ustroniu doszło 5 osób.  Jako  szkoła uczestniczyliśmy  w Rajdzie na odcinku od Polany do Centrum Ustronia przez Równicę a jako SKKT PTTK „Krety” od Wisły Jawornika (Soszów) przez Równicę do Ustronia. W przyszłym roku organizatorzy zapraszają nas do wzięcia udziału w którymś z etapów i zakończeniu w czwartek 29.09.2016 (czwartek jest gwarancją,  że  szkoły ustrońskie bardziej się zaangażują). To jednak zaplanujemy w czerwcu 2016r.

Wracając do naszej ostatniej wyprawy, to trzeba podkreślić, że organizatorzy byli zachwyceni postawą naszych najmłodszych dzieci. Po wspaniałym marszu do schroniska na Równicy, (grupa gimnazjalistów - harcerzy ledwo dała radę) i krótkim odpoczynku, wybrali się na sam szczyt  i po zejściu do schroniska nawet nie mieli czasu, by zjeść frytki (jedli je po drodze). Na Równicy doszła do nas grupka z Jawornika (na trasie, na Beskidku nie doczekali na grupę z Bieszczad, bo było im zimno ) i po krótkim odpoczynku zaszli szybko na dół do Ustronia. Nasza grupka poszła wolniej (zatrzymywaliśmy się po drodze), ale była przykładem prawdziwych turystów.  W amfiteatrze posililiśmy się grochówką i musieliśmy poczekać na grupę z Wołosatego, ponieważ mieli dla nas dodatkowe koszulki. Czas miał nam umilać zespół prezentujący muzykę rockową, ale naszych starszych chłopaków tylko pobudził do większej ruchliwości. Trzeba było zabrać się do domu. Poczekaliśmy na autobus i wróciliśmy do Nierodzimia. W autobusie naszym debiutantkom daliśmy po czekoladzie a chłopcy debiutanci muszą na słodkości poczekać na nową wycieczkę w październiku.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

[wróć]