SZKOLNE KOŁO KRAJOZNAWCZO-TURYSTYCZNE "KRETY"

SKKT "Krety" działa od 14 października 2009 roku. Wcześniej działało jako Koło Turystyczne.

Opiekunem koła jest mgr Mariola Szymańska-Kukuczka

 

Sprawozdania rozczne

Podsumowanie roku 2014: --> TUTAJ <--

Podsumowanie roku 2015: --> TUTAJ <--

Podsumowanie roku 2016: --> TUTAJ <--

Podsumowanie roku 2017: --> TUTAJ <--

 

Propozycje wycieczek

-

 

W najbliższym czasie

-

 

Rok szkolny 2018/2019

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (07-08-2019, 05:36:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Co można powiedzieć o czterodniówkach? Są to trudne wycieczki, a w te wakacje ze względu na upały było naprawdę ciężko. Każde z dzieci dostawało do niesienia i picia 1.5l wody i jeszcze trzeba było dolewać. Niemniej jednak Ziemia Kłodzka nas zachwyciła (25 do 28 czerwca).

W pierwszy dzień po uciążliwym przejeździe busem zawitaliśmy w Złotym Stoku na rynku. Nasza trasa prowadziła czerwonym szlakiem przez Jawornik, Orłowiec do Lądka Zdroju. Tam po krótkim zwiedzeniu, posiłku w pizzerii i odpoczynku wyruszyliśmy w dalszą drogę czerwonym szlakiem do Kątów Bystrzyckich. Następnie z przełęczy Pod Chłopkiem zeszliśmy zielonym szlakiem do Stronia Śląskiego – Wsi na nocleg. Trasa bardzo nas zmęczyła, (zrobiliśmy skróty przez łąkę), ale w gościnnym Świerkowym Zakątku po kąpieli z radością poszliśmy do ogrodu, gdzie piekliśmy kiełbaski a dzieci szalały na zjeżdżalni, huśtawkach i grali w piłkę nożną.

Drugi dzień, to najwyższe temperatury (35 stopni) i najtrudniejszy  odcinek.  W  planach  był  przemarsz  28  kilometrowy  na  najwyższy  punkt  naszej wędrówki, czyli na Śnieżnik. Wiedząc jak to jest trudna trasa podzieliliśmy się na dwie grupy: twardzieli i młodszych. Ta druga grupa nie wchodziła na Śnieżnik, a jedynie na Czarna Górę i schodziła do Międzygórza. Podziwiali piękne, ale nieco opuszczone miasteczko. Tam po pysznym obiedzie przeszli do wodospadu Wilczki, a następnie na Igliczną. Silniejsza grupa zdobywała Masyw Śnieżnika i dogoniła młodszych w schronisku na Iglicznej. Po odpoczynku wyruszyliśmy na wieczorny przemarsz 1,5 godziny do agroturystyki Aksamit Agro w Wilkanowie. Byliśmy tak zmęczeni, że po ugotowanym przez nas spaghetti i posiłku około 20.30 poszliśmy do ogrodu, a dzieci mogły schłodzić się w potoku Wilczka lub grać w piłkę, natomiast dorośli odpoczywali pod wiatą.

Czwartkowy dzień, to był czysty relaks. Przemarsz do wioski uzdrowiskowej Długopole Zdrój z odpoczynkiem przy obiedzie, a następnie wejście na pasmo G. Bystrzyckich to 18 kilometrowy spacer. Schronisko Jagodna też było nam przyjazne i ugościło nas przepyszną kolacją. Porcje musieliśmy dzielić na pół, bo jednego dania nawet mężczyźni nie byli w stanie zjeść. Dzieci tradycyjnie goniły dookoła schroniska i nie chciały iść spać. Po usilnych upomnieniach zasnęły dopiero o 22.30.

Ostatni dzień był ciężki. Po wspaniale przygotowanym i zjedzonym śniadaniu wcześnie wyszliśmy na czerwony szlak. Trasa do Zieleńca była długa (19km), ale pięknymi równymi drogami. Są to wspaniałe trasy na narty biegowe. Sam Zieleniec nieco nas rozczarował, gdyż był placem budowy i ciężko było znaleźć restaurację z dobrym, tanim jedzeniem. Jedząc obiad dowiedzieliśmy się, że nasz bus nieco się opóźni. Musieliśmy realizować plan, ruszyliśmy w stronę Duszników Zdroju, a następnie zorganizowaliśmy przewóz dla dzieci i z opiekunami wysłaliśmy w nagrodę na basen do Kudowy Zdrój. Wodny relaks był czymś wspaniałym. Przyjechał bus, zjedliśmy małe „co nieco” i o 20.15 ruszyliśmy do Ustronia. Czterogodzinna jazda szybko upłynęła i  zrobiła  się  wyprawa  pięciodniowa  – przyjechaliśmy kilkanaście minut po północy. Przed szkołą nie tylko czekali na nas rodzice, ale i młodzież, która zorganizowała sobie spotkanie towarzyskie. Szkoda, że ci młodzi ludzie nie pokonują jak nasze dzieci bezkresów górskich. Dziękuję rodzicom za pomoc w trakcie wyprawy i przepraszam, że nieco więcej kosztuje taka wyprawa niż zakładam. Do zobaczenia na szlakach.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (23-05-2019, 06:29:18), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Trasa rajdu Jerzego Kukuczki (17 maja) zawsze należała do łatwych, ale w tym roku, kiedy obchodzimy 30-lecie jego śmierci na Lhotse,  musieliśmy  trasę nieco wydłużyć. Przeszliśmy z Przeł. Kubalonka na Kiczorę i Grzyby Skalne (pomnik przyrody, szlak czerwony) i następnie do Istebnej (szl. zielony). W sumie 12,5km. Grupa ambitna zaliczyła Stożek (dodatkowe 3,5km). Te trasy miały też uzasadnienie chęcią zaliczenia czerwonego Głównego Szlaku Beskidzkiego.

Przechodząc trasę była wspaniała atmosfera i pogoda. Niestety gorsza była końcówka, gdzie po błotnistej drodze czekała nas ścieżka przy Olzie. Nieciekawe też było zakończenie rajdu. Zawsze ze względu na dużą ilość uczestniczących w tych rajdach dzieci z całego regionu starałam się przyjść w końcówce rajdu, by uniknąć kolejek po posiłek i zamieszanie. Teraz przyszliśmy o normalnej godzinie  (o 14.30), a rajd właściwie był na ukończeniu. W zeszłym roku brało w rajdzie J. Kukuczki  ponad 800 osób, a w tym tylko 300. Rozliczenie rajdu i zakupu wszystkich odznak przedstawię w najbliższym czasie. Dziękuję opiekunom i uczestnikom, a szczególnie Mariuszowi Chruszczowi, który przygotowywał się do konkursu wiedzy o Jerzym Kukuczce. Do zobaczenia na wakacyjnej wyprawie w końcówce czerwca.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (22-05-2019, 06:39:29), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Akcja sprzątania Czantorii (15 maja), która zawsze jest „ relaksem” i nagrodą dla dzieci, tym razem sprawiła nieco problemów. Nie chodziło o trudność trasy a o warunki. Wprawni turyści nie byli zaskoczeni śniegiem i zimnem na Czantorii, ale szczególnie dziewczynki , nie były odpowiednio ubrane i niestety trochę zmarzły. Wjazd na Czantorię, przemarsz na szczyt i sprzątanie trasy oraz powrót pod górną stację wyciągu nie był trudny i zimno nie było dokuczliwe. Deszczyk tylko lekko mżył i jedynym uciążliwym elementem była mgła - chmura, która ograniczała widoczność i stwarzała ponury nastrój. W okrąglaku przy wyciągu piliśmy ciepłą herbatkę z cytryną, zjedliśmy kiełbaski  i wzięliśmy udział w konkursie wiedzy przyrodniczej. Wygrał go Szymon Sikora, a pozostali uczestnicy konkursu (Kornelia Wilczek, Jan i Serafin Cichoccy, Michał Sikora i Jakub Górniak) wykazali się dużą wiedzą i zostali nagrodzeni upominkami rzeczowymi oraz odpowiednimi ocenami przez panią D. Madzię. Wysuszeni i wypoczęci wyruszyliśmy w drogę powrotną. Gdybyśmy schodzili, to bylibyśmy mokrzy i zmęczeni, ale ponieważ  zjechaliśmy wyciągiem, to byliśmy zmarznięci. Deszcz złapał nas dopiero w drodze powrotnej na wyciągu. Z racji warunków pogodowych nie skorzystaliśmy z toru saneczkowego i dlatego dzieci dostały karnety do wykorzystania w późniejszym czasie.

Akcja sprzątania Czantorii pozwoliła dzieciom naocznie przekonać się, że przy ociepleniu klimatu nawet w połowie maja pojawia się śnieg na Czantorii, a tego to nawet starsi górale nie pamiętają.  Nauczyliśmy się też, że góry są nieobliczalne i idąc na wycieczkę trzeba być przyszykowanym na różne niespodziewane okoliczności. Przyroda nas nie wyróżnia i to my musimy się do jej kaprysów przygotować. Do zobaczenia  na górskich szlakach.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (22-05-2019, 06:32:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Mieliśmy szczęście i trafiliśmy w tzw. „okienko pogodowe”, czyli w czasie wycieczki mieliśmy wspaniałą pogodę.  Mam nadzieję, że  podobne  szczęście będziemy mieli na innych wycieczkach.

Rajd „Przywitanie Wiosny” (11 maja) należał do udanych imprez. Nie braliśmy udziału  w konkursach, gdyż dzieci uczestniczące  w  rajdzie  chodzą  do niższych klas szkoły podstawowej i w rywalizacji z innymi starszymi kolegami nie mieliby żadnych szans na zdobycie punktowanego miejsca. Celem naszej wycieczki było przejście Czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim od Stożka przez Soszów  i Czantorię do Ustronia Polany (12km). Kierując się tą wytyczną wyjechaliśmy wyciągiem  na Stożek, odpoczęliśmy i zjedliśmy II śniadanie w schronisku, dalej przeszliśmy na szczyt Stożka i dalej trasą czerwoną przez Cieślar na Soszów. Po drodze zatrzymywaliśmy się co kawałeczek przy każdym punkcie z żywieniem (Cieślarówka,  Lepiarzówka). Do schroniska na Soszowie zaszliśmy jako ostatnia grupa i bez kolejki zjedliśmy kiełbaski, wypiliśmy herbatkę i odpoczęliśmy. Po rejestracji , pamiątkowym zdjęciu i uzupełnieniu książeczek wyruszyliśmy na Czantorię. Wejście na tę popularną górę w Ustroniu okazało się dość trudne od strony Przełęczy Beskidek. Najwięcej kłopotów sprawiło nam zejście z góry Czantorii. Dla wielu osób to wspaniała góra do zjeżdżania na nartach i było niemiłą niespodzianką  zejście do Ustronia Polany. Zajęło to nam ponad godzinę, ale jako mieszkańcy Ustronia  mieliśmy obowiązek zmierzyć się z tą górą. Dzieci będą wiedziały, że ta góra to jest już prawdziwa turystyka.

Dzięki tej wycieczce zaliczyliśmy ponownie ważne beskidzkie szczyty  (Stożek i Czantoria) i 8 osób zdobyło małą wiślańską odznakę. Te odznaki będą nagrodą za trud. Należy pochwalić za wspaniała postawę dziewczynki z klasy II a (Tatiana, Anita, Julia i Karolinka), Wojtka z klasy I i wspaniałych turystów  z klasy drugiej, czwartej  i piątej.  Dziękuję wspaniałym rodzicom za pomoc i do zobaczenia  na kolejnej wycieczce.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (12-05-2019, 13:06:24), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Z wielodniowej planowanej wycieczki Pasmem Beskidu Sądeckiego wyszła dwudniówka (3-4 maja), której celem było umożliwienie zdobycia dwóch szczytów – punktów, starszym członkom naszego koła SKKT KRETY i poprzez  to  uzyskanie  złotej  odznaki  Głównego  Szlaku  Beskidzkiego.  Po  weryfikacji książeczek, 6 osób z naszego koła będzie posiadało tą trudną do zdobycia odznakę. Oczywiście pozostali uczestnicy wycieczki (było nas w sumie 10 osób) też zdobyli cenne punkty. Michał Gabryś uzyska brązową odznakę, a Mariuszowi Chruszczowi, Dawidowi Siwierze  i Piotrowi Paszkowi niewiele brakuje do zdobycia srebrnej.

Wycieczka należała do ciężkich. Najpierw ostre wejście z Maniowej na Lubań w Gorcach. Trasa była trudna, a na dodatek padał deszcz.  Peleryny chroniły ubranie, ale buty przemokły. Zejście do Krościenka nad Dunajcem, było łatwiejsze lecz długie. Wszyscy się cieszyli, że nie musieli nieść na plecach ciężkich plecaków z zapasowymi ubraniami, śpiworami i dodatkowym jedzeniem. Cenną rzeczą były drugie suche buty i drugie plecaki w busie. Zaraz po zejściu ze szlaku (nie padało) poszliśmy na dobry obiad (zupa jarzynowa, kurczak, smażony ser), a następnie na kwaterę w centrum Krościenka. Kto chciał mógł iść do kościoła lub muzeum. Po kolacji (zapasy z domu) poszliśmy szybko spać.

Drugi dzień to wycieczka na Przehybę, Radziejową, Niemcową do Rytra. Trasa długa, bo 28km, ale trudne było tylko wejście i zejście. Martwiły tylko prognozy pogodowe. Po południu miało padać, dlatego zaopatrzeni w odpowiednie ubrania pełni obaw wyruszyliśmy w góry już o 8.30. Jak się okazało było to już późno, bo na miejsce dotarliśmy o 19.30. Szczęśliwie nie padało, a pod wieczór zrobiła się śliczna pogoda z dobrą widocznością.  Musieliśmy mieć kilka przerw na posiłki i odpoczynek. Schodząc z Niemcowej do Rytra i mając naprzeciw siebie Hale Łabowskie, Cyrlę i zamek w Rytrze, ci co już szli tą trasą dwa lata temu (padało i nie było widoczności) stwierdzili, że byli szaleni, gdy z pełnymi plecakami robili tę trasę. W Rytrze musieliśmy spokojnie zjeść, przebrać się i po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w ponad trzygodzinną podróż do Ustronia.  Przyjechaliśmy do Ustronia o 22.18. Nasz bus zrobił 191km + 50km + 212km = 453km. Na szczęście była niedziela i nawet dwoje uczestników wycieczki mogło odpocząć, by w poniedziałek przystąpić do matury. „Egzamin z turystyki” zdali na pięć, maturę spokojnie zdadzą, a ciężkie egzaminy życiowe przed nimi.

Dziękuję uczestnikom wycieczki  i zapraszam na następne wyprawy.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (05-05-2019, 14:20:51), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Zaczęliśmy zdobywać Sudety. Kwietniowa wycieczka (14-17 kwietnia) przebiegała łatwą trasą (mało przewyższeń),  ale jak na kwiecień było bardzo ciepło i sucho co spowodowało, że trasa była męcząca. Przejście z Prudnika na Biskupią Kopę przez sanktuarium św. Józefa, Kozią Górę, Wieszczynę , Pokrzywną i Srebrną Kopę okazało się dosyć męczące. Niewielka (wysokość Czantorii) Biskupia Kopa dała nam popalić po całym dniu wędrówki. W schronisku mieliśmy dobrą obiadokolację i wygodne łóżka. Obsługa była nastawiona na komercję i nie dała nam żadnych dodatkowych zniżek.

Drugi dzień to łatwe zejście do Jarnołtówka, przejście przez „parkowe lasy” i zejście do Głuchołaz. Tu w taniej  jadłodajni  zjedliśmy  pyszny  obiad  i udaliśmy się w dalszą drogę. Szliśmy polami i łąkami, mijaliśmy kopalnie marmurów. Te piętnaście kolejnych kilometrów do Sławniowic było męczące i do Noclegu w Burgrabicach podwiozły nas auta rodziców (samochód p. Beaty i p. Katarzyny). Tu w Niebieskim Domku czekały na nas miłe niespodzianki: miejsce do gry w piłkę, plac zabaw (z basenem), staw i wiata z ogniskiem. Mile zjadając upieczone kiełbaski spędzaliśmy czas i dopiero informacja o  palącej  się  katedrze  Notre  Dame zakłóciła nam spokój.

Trzeci dzień był najbardziej męczący. Gorące i suche powietrze na 30 km odcinku po żwirowych polnych drogach bardzo męczyło. Mijając śląskie wioski nie mieliśmy możliwości zjedzenia normalnego obiadu. Poza dwoma sklepami niczego po drodze nie było. W Piotrowicach Nyskich przy pałacyku biskupów (teraz agroturystyka) zamówiliśmy catering i jakiś omlet (w ogródzie). Niektórzy zwiedzali pałacyk a inni grali w piłkę. Umęczeni dotarliśmy do miejsca noclegowego „ Pod Wiatrakami”. Tam zrobiliśmy grilla, zjedliśmy gorące kubki i słodkie chwile. Był czas na zabawę i odpoczynek.

Kolejny dzień to 15 km w nogach. Zwiedziliśmy Paczków, przeszliśmy koło zbiornika Kozielno, przez lasy Błotnicy i doszliśmy do Złotego Stoku. Tu czekała na nas wycieczka łódką po jej sztolniach, zwiedzanie muzeum minerałów, wycieczka w głąb kopalni i wycieczka po zewnętrznych wyrobiskach i sztolniach oraz przejazd pociągiem górniczym. Zmęczeni zjedliśmy smaczny obiad i powróciliśmy do domu. Uczestnicy tej wycieczki chcą dalej zwiedzać Sudety i w końcówce czerwca robimy dalszy ciąg tej wyprawy. Dziękuję Rodzicom uczestniczącym w wycieczce za pomoc i do zobaczenia w Sudetach.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (24-03-2019, 11:54:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka, D. Madzia, film: S. Grabiec

Rajd „Ku Źródłom Wisły” (16 marca) można uznać za udany. Pogoda dopisała i można było trasy przejść na nartach i na piechotę. Grupa narciarzy (17 osób) przeszła z Przeł. Salmopolskiej pod Zielony Kopiec na Cieńków Wyżni do Nowej Osady. Śniegu było wystarczająco dużo, co widać na zdjęciach oraz filmie i aż do wyciągu na Cieńkowie można było przejechać nie zdejmując nart. Te 14 km zabrało nam wiele czasu na przejście i po dotarciu na metę (mając przemarsz z nartami na plecach lub w rękach- 3 km) byliśmy bardzo zmęczeni i jedynie wzięliśmy udział w konkursie śpiewaczym. Nasi soliści zyskali drobne prezenty. Nie było zawodów sportowych, ale wszyscy szybko chcieli wracać do domu po zjedzeniu żurku z jajkiem i kiełbaską, zjedzeniu drożdżówki i napiciu się ciepłej wiślańskiej herbatki. Druga grupa, która szła z panią Darią Madzią miała ostre podejście na Cieńków Wyzni wędrując w dość głębokim  śniegu,  a  następnie  przeszła  szlakiem żółtym (dalszą częścią naszej trasy) na wyciąg Cieńków i na Nową Osadę do Karczmy Drewutnia. Też byli zmęczeni. Nie wszyscy mieli dosyć wędrowania  i  po posiłku wybrali się powrotnie w góry do schroniska Przysłop i na Baranią Górę. Pożegnanie zimy udało się i czas przywitać wiosnę.

[zobacz zdjęcia]

[zobacz film]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (14-03-2019, 05:12:56), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Wszędzie wiosna, a wysoko w Beskidzie Śląskim dużo śniegu, co widać na zdjęciach. W niektórych miejscach nawet 2 metry a na większości trasy 0,5m. W czasie naszej wyprawy 9 marca, padał śnieg. Tzw. „Stokówka”, czyli droga leśna nr 4, była szeroka i dobrze naśnieżona. Jechało się nam na nartach znakomicie. Gorzej było w trakcie zejścia ze Sch. PTTK  Przysłop trasą niebieską, czarną i czerwoną na Kubalonkę. Śniegu było dużo, ale na trasie było dużo powalonych drzew, które trzeba było szeroko obchodzić. Były też na końcu trasy odcinki, że lepiej było zdjąć narty niż szukać drogi przejazdu. Ogólnie te ponad 25km było fajną wycieczką i dziękuję uczestnikom.

Przepraszam, że nie wszystkich informowałam o tej wyprawie, ale ze względu na trudność trasy nie chciałam,  by dzieci mniej zaawansowane w narciarskich wycieczkach wybrały się w tak długą trasę. Moim celem było sprawdzenie tras na kolejną wyprawą czyli na „Rajd Ku źródłom Wisły”. Spokojnie trasa z Salmopolu na Zielony Kopiec i na Cieńków, będzie zapewniać dobre narciarskie warunki. Zapraszam na rajd narciarsko – pieszy.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (13-03-2019, 04:37:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Miała być  trudna wycieczka pasmem Czantoria – Stożek – Kubalonka.  Ponieważ przejście tej trasy wymaga  przechodzenia  lokalnymi  ścieżkami omijającymi szczyty, więc koniecznym jest uczestniczenie w tej wyprawie Przedstawiciela GOPR – robiącego ścieżki do przejścia i zabezpieczenie tyłów. Niestety mój mąż musiał iść na dodatkowy dyżur na stok narciarski, a ja nie czułam się na siłach, by poprowadzić całą ekipę, gdzie dwie osoby miały narty właściwie pierwszy raz na nogach. Ponieważ lubię zaczynać sezon od Kubalonki, więc zgodnie z wcześniejszą sugestię poszliśmy na trasy biegowe Kubalonki i  solidnie  ćwiczyliśmy umiejętności biegania na nartach (10 lutego). Dziękuję za miłe rozpoczęcie ferii zimowych.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (15-11-2018, 04:57:41), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Wycieczka inne niż wszystkie odbyła się w dniach od 10 do 12 listopada. Celem były Góry Świętokrzyskie.

Pierwszy dzień to duży zastrzyk historii. Uczestniczyliśmy w Rajdzie Legionów (szkoleniówce PTTK Kielce), gdzie poznaliśmy dokładną trasę przejścia Legionów pod dowództwem Piłsudskiego w Kielcach w sierpniu 1914 roku i miejsca potyczek z wojskami rosyjskimi. Dzieci uczestniczyły w prelekcji muzealnej na temat barw w symbolach narodowych i ich rozwoju od początków istnienia Polski. Dzieci ciekawiła najbardziej tematyka pozyskiwania barwników ze ślimaków… i zagadnienie snopków – wazów. Muzeum Narodowe w Pałacu Biskupów Krakowskich bardzo nam się podobało. Jeden z przewodników dokładnie omawiał budulce (rodzaje kamienia) spotykanych w Kielcach budynków i pomników. Dawka wiedzy była tak duża, że nie szliśmy już z grupą do bazyliki i zamku w Kielcach, ale poszliśmy na place zabaw. W parku zaliczyliśmy dwa place, gdzie dzieci mogły odreagować grzeczne zachowanie w muzeum. Po wspinaczkowych szaleństwach przyłączyliśmy się ponownie do Rajdu Legionów i przeszliśmy do Rezerwatu Kadzielnia, gdzie ciekawostki geologiczne prezentował przewodnik z Geoparku.

Po posiłku (zupa) pojechaliśmy zwiedzać ruiny huty w Samsonowie (pozostałości Staropolskiego Okręgu Przemysłowego) i zajechaliśmy do Zagnańska pod pomnik przyrody – „Dąb Bartek”. Zrobiło się ciemno, więc zajechaliśmy na kwaterę w Niepublicznym Schronisku Młodzieżowym w Świętej Katarzynie i po obiadokolacji każdy mógł zająć się sobą. Mieszkaliśmy w mniejszym budynku bez sali świetlicowej i stąd wieczorne spotkania odbywały się  w pokojach.

Drugi dzień -  Święto Niepodległości uczciliśmy solidnym 20 km marszem po Górach Świętokrzyskich od Świętej Katarzyny do Świętego Krzyża i dalej do Tokarni. Rano o 7.20 mieliśmy śniadanie, a następnie, kto chciał, to uczestniczył we mszy świętej i poznał zakon o zamkniętej klauzurze. Była nas spora grupka. Po dziewiątej godzinie przy pięknym słoneczku wyruszyliśmy na szlak czerwony. Zaliczyliśmy Łysicę - najwyższy  szczyt  (612m npm),  gołoborze,  a   następnie poszliśmy na Święty Krzyż. Po drodze wszystko było zamknięte i robiliśmy postoje na posiłek we własnym zakresie. Na Łysej Górze byliśmy na platformie widokowej (zobaczyliśmy kolejne gołoborze), a następnie przeszliśmy pod Muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego, zwiedziliśmy klasztor benedyktyński, muzeum, weszliśmy na wieżę kościelną i zeszliśmy do krypty Jeremiego Wiśniowieckiego. Już korzystając z latarek (chociaż była dopiero 16.00) zeszliśmy do Tokarni pięknym lasem jodłowym. Na dole czekał na nas autobus i pojechaliśmy na obiadokolację. Wieczorem były różne gry planszowe, karciane i inne...

Trzeci dzień to dalsze zwiedzanie ciekawej Ziemi Kieleckiej. Po wczesnym śniadaniu, o 7.30 spakowaliśmy się i pojechaliśmy do Ciekotów do Szklanego Domu Stefana Żeromskiego (miejsce urodzenia i dzieciństwa), szybko przejechaliśmy do rezerwatu Wietrznia przy centrum edukacyjnym Geopark (z racji święta był zamknięty, ale my skupiliśmy się na otwartym rezerwacie). Kolejny punkt programu to Rezerwat Jaskinia Raj (ta z racji święta była dodatkowo otwarta) i Centrum Neandertalczyka, przy tym rezerwacie. Chłonni wiedzy pojechaliśmy na Królewski Zamek w Chęcinach, gdzie prócz zwiedzania mogliśmy poprzebierać się w rycerzy i zeszliśmy do urokliwego miasteczka Chęciny, gdzie po zwiedzeniu ryneczku biliśmy rekordy w jedzeniu pizzy. Po sutym posiłku wyjechaliśmy do domu. Droga (było ciemno) bardzo nam się dłużyła, ale szczęśliwie o 19.40 wróciliśmy do Nierodzimia.

Powpisuję obiekty do książeczek i wiele osób dostanie odznaki. Rozliczenie zrobię do połowy grudnia. Dziękuję dzieciom za uczestnictwo, rodzicom za pomoc. Do zobaczenie na wycieczkach w przyszłym roku.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (18-10-2018, 06:08:15), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Wycieczka do Słowackiego  Raju (12-14 października) zostanie na zawsze  w pamięci  jej uczestników. Nasz wyjazd był wyprawą do RAJU. Piękna pogoda, wspaniałe trasy do pokonania i niezłe warunki  hotelowo- schroniskowe, fajne towarzystwo  sprawiły, że wszyscy z wycieczki byli zadowoleni.  Szkoda tylko, że w autobusie były wolne miejsca i trzeba będzie drożej zapłacić za przewóz  firmie turystycznej.

W pierwszy dzień poszliśmy przełomem rzeki Hornad.  Odległość 12 km pokonaliśmy przed czasem i nie mogliśmy doczekać się na przyjazd autobusu, który zabierał nas do Pensjonu Rittenberg. Po rozlokowaniu w pokojach (było to ustalone przez Internet)  mieliśmy  nieco  kłopotów  z  daniami   bezmięsnymi  (był piątek). Okazało się, że te dania były droższe i nieco mniejsze. Pani wydająca posiłki ciągle męczyła nas pytaniami, kto ile ma lat, bo Ci co skończyli 12 lat, byli w rozliczeniach traktowani jak dorośli. Wieczorem po posiłku graliśmy w różne gry w sali jadalnej i w pokojach.

Drugi dzień to była długa, ponad 23km wyprawa. Najpierw poszliśmy jaram wyżłobionym przez wodę na Velky Sokol , następnie Glacką Cestą do schroniska Geravy, gdzie zjedliśmy solidny obiad, a następnie skierowaliśmy się w stronę Spiskiej Novej Vsi, do miejsca noclegowego. W ten dzień wszyscy zrobili jakieś większe koło (obejście na rowerowym szlaku), wracali się po różne rzeczy, więc rzeczywista trasa przejścia była nieco dłuższa. Trasa była ciekawsza niż dzień wcześniej. Wieczorem po posiłku był pokaz filmów i zdjęć z naszych różnych wycieczek.

Trzeci dzień był najbardziej ciekawy i najatrakcyjniejszy. Po śniadaniu, czasie wolnym poświęconym na wizytę w kościele, wybraliśmy się na najciekawszą trasę - na Suchą Belę. „Drabina goniła drabinę”, a mostki przeplatały się z półkami na skałach. Ciekawe było zejście do Podlesoka, gdzie zatrzymaliśmy się na szybki posiłek. Dzieci miały jeszcze zapasy pieczywa, wędlin, konserw, więc zjedliśmy jedynie zupę z przygotowanymi kanapkami. Chodziło o czas przygotowania posiłku – musielibyśmy długo czekać. Po małej uroczystości z okazji Święta Edukacji Narodowej (dostałam w ramach podziękowania pamiątkową bluzę ze  Słowackiego Raju), pojechaliśmy na baseny termalne. Tam zrelaksowaliśmy się, wygrzaliśmy się i popływaliśmy. Późno (niecała godzina opóźnienia) wyjechaliśmy do Polski. Wybraliśmy dłuższą trasę, by uniknąć w Polsce korków, ale na autostradach nie udało nam się nadgonić czasu. Policja słowacka długo jechała przed naszym autobusem, aż w końcu włączyła „koguta” i kazała zjechać  z trasy. Kontrolowała papiery kierowcy, zapięcie pasów i sprawdzała, czy pasażerowie siedzieli na swoich miejscach. To też zajęło nam nieco czasu i dlatego  dopiero o 22.40 zajechaliśmy pod szkołę. Pomimo późnego czasu wszyscy byli zadowoleni. Dziękuję za pomoc rodzicom, którzy opiekowali się dziećmi, a dzieciom za dobre zachowanie.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (07-10-2018, 09:39:12)

Pożegnanie Lata (29 września) – 50 rajd PTTK Cieszyn na Trzech Kopcach Wiślańskich w Wiśle, był imprezą inaugurującą pracę naszego koła  SKKT „KRETY”. W tym roku szkolnym były już dwie wycieczki, ale były one dla określonych grup, natomiast ta była imprezą otwartą dla wszystkich chętnych. Aż 9 osób uczestniczyło w takiej wycieczce po raz pierwszy i wszyscy świetnie się spisali. Po przyjeździe do Wisły podzieliliśmy się na dwie grupy. Starsi (5 osób) wyruszyli z opiekunem na trasę, by szybciej przybyć na metę rajdu i tam przygotować się do konkursu wiedzy turystycznej, natomiast młodsi odwiedzili Muzeum Beskidzkie (punkt potrzebny do Małej Wiślańskiej Odznaki), gdzie poznali zwyczaje ludzi gór. Trasa wejścia żółtym szlakiem to tylko 1,5 godz. marszu, dlatego dzieci na mecie nie były zmęczone i po posiłku (kiełbaski), urządzały sobie wyścigi, turlały się po trawie i dokazywały. Dwóch naszych zawodników czekało na nagrody. Szymon Sikora zdobył I miejsce w konkursie wiedzy turystycznej, a Serafin Cichocki IV miejsce.

Po odbiorze nagród, krótkim odpoczynku (wiał zimny wiatr) poszliśmy na Smerekowiec, Gościejów Wierch i zeszliśmy czarnym szlakiem (potrzebnym do Dużej Odznaki Wiślańskiej) do Wisły Gościejowa. Tam czekał na nas autobus i zgodnie z planem wróciliśmy do Nierodzimia. Dziękuję rodzicom i dzieciom za udział w wycieczce, proszę o książeczki i zapraszam na kolejne wyprawy.

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (23-09-2018, 12:23:31), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 18 września uczestniczyliśmy w Święcie Drzewa. Z naszej szkoły grupa 10 osób wyruszyła do Ustronia, gdzie spod pomnika przyrody, Dębu Sobieskiego przy ulicy Daszyńskiego, żółtym szlakiem poszliśmy w stronę Małej Czantorii. W wiacie nadleśnictwa był koniec rajdu i konkurs wiedzy przyrodniczej. Naszą szkołę reprezentowała Maja Nieckarz, która zdobyła I miejsce. Swoich sił w konkursie próbowała  Nikola Herezy.  Pozostali uczestnicy mieli czas na pieczenie kiełbasek i zabawy.  W rajdzie uczestniczyli pracownicy nadleśnictwa i Burmistrz Ustronia. W podsumowaniu rajdu Komisja Ochrony Przyrody ogłosiła, że w tym roku (2018) „Dąb Mieszka z Kończyc” (na który głosowaliśmy internetowo) zdobył 6 miejsce w Polsce, a w roku 2019 do miana drzewa roku  będzie kandydował  „Dąb Sobieskiego z Ustronia”. Inną trasą zeszliśmy do Ustronia i kursowym autobusem wróciliśmy do szkoły. Był to miły i spokojny rajd.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (23-09-2018, 12:18:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W tym roku, wzorem innych Rajdów Głównym Szlakiem Beskidzkim,  wyruszyliśmy  w dniu rajdu GSB, czyli 15 września na trasę czerwonego szlaku. Wybraliśmy dwie trasy: od przeł. Krowiarki do Jordanowa (dzieci z SP 6) i z Rabki na Turbacz (grupa dorosłych). Inne grupy miały inne odcinki rajdu. W tym roku nie było ciekawych koszulek oraz oficjalnego sponsorowania  Hospicjum i dlatego nie wpłacaliśmy wpisowego.  Organizatorzy nie zdążyli przygotować odpowiednich projektów. Dla nas nie było to przeszkodą, gdyż zrobiliśmy kolejny odcinek trasy czerwonym szlakiem i kilka osób „wychodziło”  tym sposobem kolejną odznakę GSB (srebrne i złote).

Pogoda w dniu rajdu nie była zła. Najpierw trochę mżyło, ale od szczytu Pilicy mieliśmy piękną pogodę. Po drodze było tylko  jedno  schronisko,  gdzie było dużo ludzi i mały wybór jedzenia. Zjedliśmy co nieco (zupki, desery i kanapki) i po odpoczynku wyruszyliśmy  w dalszą drogę. Nie dało się szybko iść, gdyż z wycieczki zrobiło się wielkie grzybobrania. Grzyby rosły dosłownie przy drodze i jedynym problemem było to, że nie mieliśmy do czego  je  zbierać.  W  Bystrej zrobiliśmy dłuższą przerwę i posililiśmy się bananami. Druga grupa dorosłych realizowała ostry marsz na Turbacz. Do Ustronia, zadowoleni, wypoczęci i głodni powróciliśmy po 20.00. Do zobaczenia na kolejnej wycieczce.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

[wróć]