SZKOLNE KOŁO PTTK

Rok szkolny 2012/2013

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (22-06-2013, 18:09:53), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 15 czerwca grupa 18 osób wyruszyła na wycieczkę do tzw. „Worka Raczańskiego”. Pomimo usilnych starań organizatora choroby i strach przed trasą spowodowały, że nie udało się przekroczyć liczbę 21 uczestników  ( tyle było na liście jeszcze w piątek ), co znacznie podrożyło koszta wycieczki. Po pierwsze wzrósł koszt autobusu o około 8zł na osobę ,po drugie nie mieliśmy korzystnych zniżek dla grup w schronisku (straciliśmy po 5zł na osobie). By kolejne wycieczki nie były zbyt drogie i zgodne z przepisami ( autokar) grupa dzieci nie będzie mogła być mniejsza niż 22 uczniów.  W  przypadku  mniejszych  grup  będę  wycieczkę odwoływać, co spowoduje ich mniejszą ilość. Teraz ze względu na zakańczanie akcji Beskidy I oraz celem zdobycia całościowej odznaki wycieczka przebiegła pomimo mniejszej grupy.

W autobusie opowiadałam o historii mijanych miast i o otaczających nas górach. W Żywcu zatrzymaliśmy się i zwiedzili rynek, kościół z 1515 oraz park przy zamku Habsburgów.  Na ławeczce dzieci przysiadły się do arcyksiężnej Marii  Habsburg,  która  chociaż  była  Austriaczką,  to  przyjęła  obywatelstwo  polskie i swoje dobra przekazała dla miasta Żywca. Później poszliśmy do muzeum miejskiego, gdzie poznaliśmy historię miasta, stroju żywieckiego oraz zamku. Widzieliśmy mapę z 1503r z zaznaczonym Nierodzimiem. Największą furorę zrobiła sala tortur. Urządzenia do zadawania bólu budziły grozę, ale najbardziej przestraszyła dzieci informacja, że w dawnych czasach za zgodą sądu, gdy rodzice poskarżyli się na swoje dzieci i zarzucili im brak spełnienia pokładanych oczekiwań, nie chodzenie do kościoła, pyskowanie dorosłym, to dziecko takie było skazywane na śmierć przez ścięcie toporem. Nic dziwnego, że dawniej dzieci były grzeczne.  Nasze dzieci też były grzeczne i poszły na lody. Kolejny przystanek to Węgierska Górka   i  bunkier  „Wędrowiec”  w  Żabnicy.  Tutaj  było  trochę  historii  z  okresu  ostatniej wojny i poczucie dumy, że 20 polskich żołnierzy zatrzymało 17000 żołnierzy niemieckich i 200 z nich w walce pozbawiono życia. „Westerplatte  Południa” bardzo się dzieciom podobało.

Wyruszyliśmy busem do Rycerki Górnej i stamtąd z bagażami na plecach (od 12.50), ostro w górę do schroniska na Przegibku. Przybyliśmy tam już przed 14.00 i przez godzinę odpoczywaliśmy zjadając domowe kanapki. Mając piękną pogodę wyruszyliśmy w dalszą drogę i dotarli do schroniska na Rysiance około 17.00. Starsi chłopcy przeżyli szok, gdyż okazało się, że nie ma prądu i dopiero wieczorem solary dostarczą energii. Po rozlokowaniu w dwóch pokojach, zjedzeniu obiadokolacji dzieciaki poszły grać w piłkę oraz do namiotów indiańskich. Nie obyło się bez niespodzianek. Kacper kopnął w gniazdo os i dwie go użądliły, wcześniej spotkaliśmy żmiję, ale wrażeń było zbyt mało i dopiero brak światła o 22.00 zmusił grupę do snu. W nocy o 4.00 niektórzy sprawdzali pogodę a o 6.00 już pobiegli na Małą Rysiankę. Śniadanie było konkretnym  posiłkiem i po spakowaniu, wymyciu kubków i sprzątnięciu o 9.15 wyruszyliśmy na Wielką Raczę. Z przerwami na posiłki , odpoczynkami i czytaniem tablic  z  informacjami  o  rezerwacie  doszliśmy  po  5  godz.  do  schroniska.  Na  Wielkiej  Raczy  posililiśmy  się  i  odpoczęli, ale niektórzy byli tak zmęczeni, że nawet nie chcieli jeść. Później szybkim  marszem  w  1,5 godz.  doszliśmy  do  Rycerki  Górnej  do  miejsca,  gdzie  rozpoczęliśmy wędrówkę i po nagrodzeniu czekoladami naszych debiutantów w dwudniowej wycieczce (Renatka i Dawid) pojechaliśmy do domu. W Nierodzimiu  byliśmy około 18.00. Przechodzonych 28 km dało się odczuć w nogach, ale warto było. Do zobaczenia na letnich szlakach.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (17-05-2013, 06:06:31), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Piękny maj, wszędzie zielono, ale Rajd  „Przywitanie wiosny” na Soszowie pozostał tylko w sferze planów. Wycieczka się odbyła (11 maja), ale deszczowa pogoda spowodowała,  że poszliśmy jedynie na Stożek i zeszliśmy do Wisły Łabajowa.  W wycieczce uczestniczyło kilku debiutantów z klasy I ( dwie osoby) i młodzi adepci turystyki z klasy II, co spowodowało, że  trasa była bardzo łagodna. Rankiem podeszliśmy do wyciągu i spokojnie wjechaliśmy na Stożek. Było mgliście, ale  nie padało. Konrad Armata po raz pierwszy w życiu jechał wyciągiem krzesełkowym, więc  wrażeń było co niemiara. W schronisku rozdaliśmy nowe książeczki, podbili stare, posilili się i wybierając się w drogę powrotną  musieliśmy ubrać peleryny i płaszcze przeciwdeszczowe. Byłam mile zaskoczona, gdyż  każde z dzieci miało prawidłowy strój. Początkowo troszeczkę mocniej padało, ale po przejściu około kilometra przestało i nawet  nie trzeba było chronić głowy przed deszczem. Wycieczka choć w zmniejszonym składzie była udana i konieczna. Kilka osób potrzebowało zdobyć górę Stożek, celem pozyskania odznaki, a wszyscy uczyli się odkrywać walory deszczowych gór. Umiejętność zachowania się podczas deszczu jest konieczna, gdyż czasami wyjeżdżając gdzieś dalej,  albo  na wycieczkę dwudniową, należy liczyć się z załamaniem pogody, wystąpieniem nie tylko mżawki, ale i ulewnych, krótkotrwałych burz. Miejmy nadzieję, że kolejne wycieczki wiosenne  będą miały lepszą aurę.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (11-05-2013, 08:13:52), zdjęcia: A. Depta

„Majowy deszcz, to jak kobiecy  płacz; szybko mija...” - słowa prezesa „Wyciągu Czantoria”  p. Matuszyńskiego głównego sponsora „Akcji sprzątania gór” były prorocze. Po pewnych perypetiach, z godzinnym opóźnieniem,  uczniowie czterech ustrońskich szkół rozpoczęli sprzątanie Czantorii (7 maja). Wszystkich uczestników Akcji było 67, a z naszej szkoły 12. Po wyjeździe wyciągiem na Polanę Stokłosica,  uczniowie zaopatrzeni  w odpowiednie rękawice i worki na śmieci, wędrowali szlakiem turystycznym obok Rezerwatu Czantoria i zbierali różnego rodzaju śmieci. Najwięcej ich było na samym szczycie Czantorii, ale trzeba podkreślić, że w tym roku było ich znacznie mniej. Chociaż rano troszeczkę padało, to na trasie było sucho i po skończonej akcji,  posileniu  się  kiełbaskami  oraz  herbatką, mogliśmy skorzystać z suchego toru saneczkowego i wykorzystać dwa zjazdy. W tym czasie odbywał się konkurs wiedzy przyrodniczej i ekologicznej, w którym nasza reprezentantka Elżbieta Bednarczyk mogła bez specjalnego przygotowania spróbować swoich sił i jak się okazało z uczniem ze Szkoły Podstawowej nr 2 zajęła I miejsce.  W drodze powrotnej nie zdążyliśmy na autobus z Transkomu, ale za to pojechaliśmy tańszym przewoźnikiem „BUS BROTHER”  i dzięki temu z zebranych 10 zł na przejazd mogłam zwrócić po 2,5zł. Przyjemna i atrakcyjna wycieczka  kosztowała uczniów jedynie 7,5zł. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku  chętni  do sprzątania szybciej zadeklarują swój udział w wycieczce.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (08-05-2013, 09:16:31), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniach 20 i 21 kwietnia 2013 grupa zapaleńców poszła na Rysiankę w Beskid Żywiecki, by szukać śladów wiosny, a znalazła surową zimę. Pani Marioli wiadomym było, że będzie tam śnieg (kierownik schroniska w rozmowie telefonicznej mówił, że jest od 20-40 cm śniegu, a na stokach południowych jest trawa i  są krokusy) i nawet myślała zrobić wyprawę na biegówkach, gdyby brała w wycieczce większa ilość wytrawnych biegaczy, ale  ponieważ  ciężko  byłoby wejść z nartami na plecach to z tej eskapady zrezygnowała. Był to błąd, gdyż nie licząc dwóch pierwszych kilometrów wycieczki, cały czas szliśmy po śniegu, a gdy któraś z osób zeszła z ubitej trasy, to zapadała się aż po uda w miękkim śniegu. Niektóre fragmenty drogi to był właściwie „lodowiec” gruby na 25-30cm. Wzdłuż czarnego szlaku którym wędrowaliśmy były religijne „Stacje drogi  chwalebnej” – szlak Papieski i można było uprawiać również turystykę religijną. Trasa biegła ostro do góry i kierownik schroniska był zaskoczony, gdy po przyjściu i rozlokowaniu się powiedzieliśmy, że idziemy  na  Pilsko  (2,5  godz.  w  jedną  stronę)  i  wracamy o 19.00 na kolację. Gdy grupa czołowa przyszła w wyznaczonym czasie był pełen podziwu dla nas i zaoferował zniżki na jedzenie i darmowy nocleg dla opiekunów. Co tu dużo mówić, nawet patrolujący tą trasę goprowcy, byli pełni podziwu dla szybko idącej naszej grupy. Idąc w stronę Pilska robiliśmy przerwy i nadłożyliśmy 30 minut  drogi,  ale  wracając  zmieściliśmy  się  w  czasie  letnim  przejścia.  Zmęczeni  zasnęliśmy  bez  problemu  i  nawet  hałasujący  na  dole  w  restauracji  studenci z międzynarodowej grupy nam nie przeszkadzali. Rankiem przywitała nas piękna, słoneczna pogoda i spokojnie przeszliśmy do sąsiedniego schroniska, a następnie niebieskim, żółtym i czarnym szlakiem doszliśmy do aut. Nasze szukanie wiosny zakończyło się znalezieniem grupki małych krokusów, spotkaniem z  kogutem  głuszca i zorientowaniem się w drodze powrotnej, że sporo śniegu i  „lodowca” przez noc ubyło. Wracając autami zatrzymaliśmy się w chacie pod Ochodzitą  w  Koniakowie i posłuchaliśmy opowieści pana Rudzkiego o instrumentach góralskich. Wycieczka była męcząca, ale sądzę, że udana. Dzieci po raz kolejny przekonały się, że góry to jednak zaskakujące środowisko i trzeba być na wyprawę odpowiednio ubranym i przygotowanym na różną pogodę.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (13-04-2013, 13:00:41), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W tym roku zima wybitnie dopisała i dlatego dla trójki wyróżniających się dziewcząt została zorganizowano wyprawa na biegówkach z Przełęczy Salmopolskiej na Skrzyczne ( 1257m. npm). Mimo, że wycieczka odbyła się 6 kwietnia, to śniegu było niesamowicie dużo  i warunki pogodowe (mróz) były wręcz wymarzone. Na samej przełęczy Salmopolskiej było więcej śniegu niż dwa miesiące wcześniej. Planowaliśmy lekką wycieczkę z przełęczy  autobusem  do  Szczyrku, a następnie wyciągiem na Skrzyczne. Niestety autobus nie przyjechał i zdecydowaliśmy się iść na nartach w jedną jak i drugą stronę. Przeszłyśmy 16 km i w stronę Skrzycznego szłyśmy 2,5godz., a drogę powrotną pokonałyśmy w 1godz. i  50 minut. Ponieważ było mgliście to na drzewach, a nawet  włosach,  czapkach  osadzał się szron. Asia i Magda po raz pierwszy miały „siwe włosy”  i nie mogły się nadziwić drzewom na których warstwa lodu i szronu wynosiła kilkanaście centymetrów. W trakcie wycieczki spotkałyśmy wielu snowbordzistów pomiędzy Skrzycznem  a  Malinowską  Skałką  i  jednego  turystę,  który  szedł  na  Barania  G.,  natomiast w schronisku na Skrzycznem wielu narciarzy. Ta ostatnia wyprawa na nartach, która była nagrodą dla dziewczynek nawet nas nie zmęczyła i należy ja zaliczyć do udanych. Do zobaczenie na wiosennych szlakach.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (23-03-2013, 07:36:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W środe, 20 marca, czyli w pierwszy dzień astronomicznej wiosny, warunki na Czantorii były wręcz rewelacyjne; temperatura 9-10⁰C , słońce, miękki, ale nie rozjeżdżony śnieg, brak lodu, brak przetarć i „wąskie gardło” na Polanie Stokłosica z łagodnym i szerokim przejazdem. Dolny wyciąg Solisko nie był czynny, ale warunki na czerwonej trasie były bardzo dobre i co najważniejsze bezpieczne. Szkoda jedynie, że w ostatniej wyprawie na narty brało udział jedynie 6 dzieci. Podsumowując warunki narciarskie i pogodowe, to w zeszłym tygodniu było troszeczkę przetarć, brak lodu, ale niestety bardzo mgliście natomiast w okresie rekolekcji  trasa była oblodzona  a zarazem były muldy z miękkiego  śniegu. Trzeba jednak podkreślić, że najwięcej dzieci jeździło na nartach podczas rekolekcji. Jest to zrozumiałe, gdyż brak zadań domowych i konieczności nauki powodował, że uczniowie chętniej ćwiczyli jazdę na nartach w tym okresie. Sądzę, że w przyszłym roku ponownie zorganizujemy wyjazdy na narty w marcu podczas rekolekcji i proszę już teraz rodziców o zarezerwowanie wolnego  czasu  w  tym  okresie.  Istotne w tych wyprawach jest to, że dzieci w gronie rówieśników, a zarazem pod opieką rodziców mogą aktywnie spędzać wolny czas ćwicząc swoją umiejętność jazdy na nartach.

Ogólnie w całej akcji czterech wyjazdów na Czantorię wzięło udział 51 dzieci, 26 rodziców, a z  grona  nauczycieli  prowadząca  akcję  M.  Kukuczka. Dziękuję za mile spędzony czas, przepraszam za jakieś niedociągnięcia i zapraszam za rok.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (23-03-2013, 07:29:41), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W sobotę, 16 marca, braliśmy udział w Międzynarodowym Rajdzie „Ku źródłom Wisły”  i chociaż szliśmy do schroniska na Przysłop tą samą  drogą  co w zeszłym roku, to jednak trasa była zupełnie inna. Warunki pogodowe i przygotowanie trasy znacznie się różniły. Było więcej świeżego śniegu i trasa była mniej przetarta. W tym roku po raz pierwszy wszyscy byliśmy na nartach biegowych i przeszliśmy na nartach z Kubalonki na Karolówkę i Przysłop oraz w drodze powrotnej czerwonym szlakiem przez Stecówkę na Przełęcz Kubalonka. Trasa wynosiła 18 km i dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z nartami biegowymi był to niesamowity wyczyn. Do tych osób należy Julia Raszka, Kacper Nowak i już  bardziej doświadczeni biegacze, czyli Krzysiu Bułka z Pawłem Pinkasem oraz Szymon Łukasiak. „Starzy” narciarscy wyjadacze czyli Nikola Kluz, Asia Sikora i Kamil  Kojma  szli  ostro  do  przodu  i  nawet  specjalnie  się  nie zmęczyli. Generalnie ten rajd jest zakończeniem sezonu zimowego i właściwie całą zimę się do niego przygotowujemy; najpierw chodzimy po boisku, potem ćwiczymy na trasach Kubalonki lub na Stokówce z Salmopola w stronę Baraniej Góry, później wędrujemy gdzieś w góry i zaprawieni w bojach idziemy na Baranią. Osoby, które biorą udział w całym cyklu spokojnie dają sobie rade na szlakach biegowych i co ważniejsze zdobywają odznakę narciarską. Tym razem nie zdobyliśmy na rajdzie żadnych nagród, ale śpieszyliśmy się do domów (imprezy urodzinowe) i nie braliśmy udziału w konkurencjach, które spowodowałyby opóźnienie powrotu nawet do 1,5 godziny. Nam udało się powrócić do Nierodzimia o godz. 15.40 i cieszyć się sobotnim popołudniem. Mam nadzieję, że w przyszłym roku w większym gronie pójdziemy na Baranią Górę zarówno na nartach jak i na piechotę.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (08-03-2013, 05:51:35), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 6 marca na Kubalonce miały miejsce zawody powiatowe w biegach narciarskich. Nasza szkoła reprezentowała gminę Ustroń i w ogólnej klasyfikacji  w kategorii „Chłopcy- Szkoły Podstawowe” zajęła IV miejsce. Startowało 7 drużyn szkolnych z 5 gmin i fakt, że przegraliśmy jedynie ze szkołami, które współpracują z klubami sportowymi w narciarstwie biegowym, to powód do zadowolenia. Szkołę naszą reprezentowali:

1. Konrad Zając – 13 w ogólnej klasyfikacji,

2. Kamil Kojma – 22,

3. Szymon Łukasiak - 26,

4. Szymon Gołębiewski - 27.

Dziewczynki nie startowały. Szkoda , że nie udało nam się stworzyć przynajmniej trzyosobowej drużyny.

Chłopcy autentycznie dali z siebie wszystko i ambitnie biegli pod górę w trudnych warunkach śniegowych. Konrad, który biegł z  numerem  2  wyprzedził nr 1 i pierwszy wpadł na metę, chociaż startujący co 30 sekund zawodnicy byli z coraz lepszych klubów sportowych. Szymon Łukasiak i Szymon Gołębiewski też nie byli ostatni, a przecież narty biegowe mieli po raz drugi w życiu na swoich nogach. Po przebiegnięciu trasy chłopcy posilili się, chwilkę odpoczęli i dalej poszli biegać na inne trasy czekając na wstępne wyniki. Dziękuję im za wspaniałą postawę sportową i zapraszam na ostatnią wyprawę na biegówkach na Rajd Ku Źródłom Wisły 16 marca.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (08-03-2013, 05:45:31), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

4 i 5 marca uczniowie mieli możliwość wyjazdów na narty zjazdowe na Czantorię. Dziękuję wszystkim rodzicom za pomoc i zrozumienie w organizacji wyjazdów na narty. Już czwarty rok z rzędu w marcu, prezes wyciągu „Czantoria” celem popularyzacji sportów zimowych, udostępnia szkołom darmowe zjazdy na nartach. W pierwszej części wyjazdów podczas rekolekcji uczestniczyło w dniu 4 marca 18 dzieci i 10 opiekunów, a we wtorek 5 marca 16 dzieci i 7 opiekunów. Cieszy mnie, że w tym roku aż 4 osoby, to uczniowie klas pierwszych. Tradycyjnie jeździliśmy najpierw na Solisku, celem rozgrzania się i poćwiczenia, a następnie na dużym wyciągu krzesełkowym. Podczas tych dwóch wyjazdów było dosyć ciepło i jazda na dolnym odcinku (na Solisku), była trudniejsza na mokrym śniegu, niż zjazd z samej góry, ale pod warunkiem, że się trochę dobrze jeździ na nartach. Sami rodzice nalegali, by wyjechać na górę, ale  trzeba  przyznać,  że  trzy  zjazdy wymęczyły dzieci. Zauważam dość dobrą jazdę uczniów klas III i zapraszam dzieci do systematycznych zajęć narciarskich organizowanych przez SRS ”Czantoria”, gdzie podszkolą swoją technikę i będą na zawodach szkolnych mieć coraz lepsze wyniki.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (05-03-2013, 07:09:42), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 2 marca wyprawa na narty była dwuczłonowa: najpierw byliśmy na Kubalonce, gdzie przejechaliśmy wszystkie trasy, ale od godziny 10.00 trasy zostały zamknięte z racji zawodów – „Bieg na Olimpiadę .” Większość  tras  wyłączono z użytkowania i nie było możliwości przejścia z wyłączonych odcinków do aut i ustalić jakąś sensowną trasę. Nawet nowi amatorzy nart biegowych (Szymon i Michał) dobrze dawali sobie radę i dlatego zdecydowaliśmy  pojechać  do  Jasnowic, a następnie do Bukowca, gdzie na „Magistrali Girowej”  przebiegliśmy w dobrze  przygotowanych  torach  7km.  Licząc  dojście  do  Magistrali  przebiegliśmy  9km. Żałowaliśmy, że 1,5 godziny zmarnowaliśmy na Kubalonce i  dlatego  nie  było  już  czasu  odbić  2km  do  schroniska,  by  odpocząć  i  potwierdzić  pobyt.  Zdjęcia z wyprawy będą dowodem naszych osiągnięć. Trasa nie była trudna, ale przebyte 12km na biegówkach nieco nas  zmęczyły.  Jedynym  cieniem  tej  wyprawy,  było złamanie nart przez P. K. Kluza na końcowym odcinku trasy  na  nierównościach  terenu.  Trzeba  będzie  szybko  zakupić  nowe,  by  można  je  było  wykorzystać w „Rajdzie ku źródłom  Wisły”. Niestety w środę na zawodach Konrad z powodu braku narty będzie musiał biec w nieco ciasnych butach.  Wyprawa- trening przygotowała dzieci do zawodów. Mam nadzieję, że coraz więcej dzieci będzie uczestniczyło w takim aktywnym wypoczynku.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (08-03-2013, 05:45:31), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

1 marca odbyły się XIV Mistrzostwa w Narciarstwie Zjazdowym o Puchar Burmistrza Miasta. W tegorocznych zawodach wzięło udział 9 reprezentantów naszej szkoły.  Cztery dziewczynki i pięcioro chłopców starało się jak umiało osiągnąć najlepszy wynik, ale  trudne warunki, miękki śnieg dzieciom sprawiły zbyt duży problem i nasze najlepsze miejsca to 9 ( na 22 osoby) dla Magdaleny  Pinkas oraz 9 miejsce Patryka Puchały. Wygrała Szkoła Podstawowa nr 2, druga była SP 1 a trzecią szkołą SP 3 z Polany. Zawody te, gdyby je analizować na poziomie wewnętrznych zawodów szkolnych, to:

- w grupie dziewcząt miejsce I zajęłaby Magdalena Pinkas, II – Joanna Sikora, a III – Nikola Kluz,

- w grupie chłopców miejsce I – Patryk Puchała, II – Konrad Zając i III – Julian Cholewa.

Na wyróżnienie zasłużył też Fabian Saniternik, który został zapisany przez trenera do klubu narciarskiego i Magdalena Grudzień, która  pomimo  źle przykręconych nart i wywrotki na bramce dzielnie dojechała do mety. Dziękuję wszystkim uczestnikom zawodów i mam nadzieję, że przyszłym roku wyniki będą lepsze.

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (22-02-2013, 11:15:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniach 18-19 lutego odbyła się wyprawa do Czech na Ostry i na Beskidzką Magistralę na  przeł. Bumbalka i Korytovo.

Wycieczka narciarska do Czech była organizowana w ramach SKKT „Krety” i chociaż była przekładana to należy uznać ją za bardzo udaną. Cała grupa na biegówkach liczyła 9 osób. Celem wyprawy było poznanie tras narciarskich w Czechach oraz zbieranie znaczków do książeczek Beskidy i trzeba przyznać, że te dwa zadania udało się znakomicie zrealizować. Wniosek z wyprawy jest jeden: jak na narty biegowe, to tylko do Czech. Tuż za naszą granicą mamy pięknie przygotowane trasy biegowe i chociaż są to trasy turystyczne, to dobrze przygotowane dwa tory biegowe mogą rywalizować z FISOWSKĄ trasą narciarską na Kubalonce. Byliśmy pełni podziwu, że w środku tygodnia tylu biegaczy znajduje się na trasach, ale i zaskoczyło nas to, że schroniska były zamknięte. Na trasie wyprawy minęliśmy trzy schroniska, które chociaż miały godziny otwarcia od 9.00-20.00 i sezon od 01.12.12 do 31.03.12 to jednak były zamknięte. Teraz już wiem, że w środku tygodnia lepiej przedzwonić do schroniska i umówić się, by na miejscu  można  było  coś  wypić,  czy  zjeść.  To  spowodowało,  że  planowane  koszty żywienia uległy zmniejszeniu i będę wracała około 100CK i 25zł. Pozwolę sobie jednak pobrać 20zł na opłatę składki PTTK. 

Wyprawa zaczęła się w Milikowie – Kosarzyskach o godz.9.00, gdzie na parkingu ubraliśmy narty biegowe, zabrali plecaki  i idąc trasą rowerową, na której widoczny był ślad narciarski ostro podchodziliśmy na górę Kozubową. Na przestrzeni 5 km pokonaliśmy przewyższenie 481m i co tu dużo mówić mieliśmy dosyć. Ostatni odcinek poszliśmy na skrót przez las ( były ślady zjazdu nart alpen-ski ),  zdjęliśmy narty i zatapiając się w śniegu szliśmy jakieś 20 minut  w górę. Tutaj odpoczęliśmy przy kapliczce i następnie zjechali do schroniska. Była 12.00 i chcieliśmy napić się czegoś ciepłego, ale jak się okazało schronisko było zamknięte. Odpoczęliśmy i szeroką aleją zaczęliśmy zjeżdżać  w dół. Końcowy etap zeszliśmy na piechotę, ale później na lekkim wypłaszczeniu droga była znakomita. Szybko doszliśmy do Chaty Kamienity, gdzie kiedyś spędziliśmy noc i tam zjedliśmy II śniadanie oraz poprzybijali pieczątki do książeczek.  Później droga to było marzenie: szeroki ubity trakt i dwa ślady dla biegówek. Co chwilę spotykaliśmy grupki turystów na nartach lub trenujących sportowców. Szybko dobiegliśmy do schroniska Slavic a następnie  przebiegliśmy kolejne kilometry i już o godz. 15.30 byliśmy w schronisku Chata pod Ostrym. Pojawienie się schroniska na polanie było zaskoczeniem dla zmęczonej grupy a zarazem zostało przyjęte z uczuciem ulgi. Zakwaterowanie w dwóch pokojach a następnie obiad, czyli smażony syr, frytki, surówka i herbata. Później odpoczynek ,  gry planszowe oraz na kolację kanapki, zupki i słodkie chwile. Dużo czasu spędziliśmy nad mapami i oglądaniem nowych tras narciarskich oraz uzupełnianiu książeczek. O 22.00 teoretycznie wszyscy  byli  w  łóżkach  i  spali.  Rano  o  7.00  była  pobudka,  ale  śniadanie,  już  spakowani i w pełnym ubraniu do wymarszu ,zjedliśmy dopiero o godz. 8.45. Szybko wyruszyliśmy na trasę, pogoda nam sprzyjała i zjazd śladami był  wspaniały.  Szybko dotarliśmy do trasy rowerowej i tutaj zjazd sprawiał nam nieco problemów – droga była śliska. Zapakowaliśmy się do aut i przejechali  60km w ponad 1,5 godz. Około 13.00 ruszyliśmy z przełęczy Bumbalka  w stronę Korytowa. Ten szlak to część wielkiej Magistrali Beskidzkiej ciągnącej się granicą Czesko- Słowacką, która ma trasy rowerowe i narciarskie. Ponieważ zaczęło wiać i sypać drobnym śniegiem, to okazało się, że tylko jeden ślad jest przetarty. Pomimo takiej pogody na trasie spotykaliśmy grupki biegaczy. Niestety dwa mijane po drodze schroniska były zamknięte i zjedliśmy pod wiatą kanapki oraz uzupełniliśmy płyny. Pogoda i schroniska spowodowały, że szybko  wróciliśmy do aut i powrócili do Nierodzimia.  Wycieczka prócz wrażeń estetycznych pozwoliła zebrać aż 37punktów.

Mam nadzieję, że wybierzemy się jeszcze na dwie wycieczki narciarskie.

Rajd „Ku źródłom Wisły” -16.03.13. i być może do Bukovca i Jabłonkowa w sobotę 2.03.13.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (21-02-2013, 16:18:36), zdjęcia: M. Szymańśka-Kukuczka

W sobotę, 9 lutego, w wyprawie na Trzy Kopce Wiślańskie dopisała mam wspaniała pogoda. Świeży nocny opad, lekki mróz i słoneczko między chmurkami. Dojechaliśmy do dworca autobusowego w Wiśle i następnie autobusem kursowym wyjechaliśmy na Przełęcz  Salmopolską.  O godz. 9.00  podbiliśmy książeczki wzięli narty do rąk i pierwszy odcinek w dół, ostro do obniżenia, zeszliśmy  po śladach w śniegu do połowy uda . Lekki spad stoku pozwolił nam ubrać narty i okazało się, że nawet przy zakładaniu śladu nartami wędrówka na nartach jest łatwiejsza niż zapadanie się w miękkim śniegu. Na przełęczy byliśmy już pełni szczęścia, bo okazało się, że skutery  ładnie ubiły drogę i szło się jak po przygotowanej  trasie biegowej. Dla niektórych jednak podchodzenie pod górę okazało się bardzo ciężkie.  Układanie nart w jodełkę i „wdrapywanie”  na szczyty  ( Smerekowiec  i Jawierzny) dla początkujących narciarzy  było problemem – brakowało koordynacji ręki z nogą. Zjazdy  na żółtym szlaku nie sprawiały takiego problemu i przy zachowaniu dużych odległości  każdy ćwiczył swoje umiejętności.  Pod Smerekowcem dołączył do nas Pan Kukuczka, który przecierał szlak od Nowej Osady. Od tego miejsca szliśmy właściwie po równym. Trawersowaliśmy wysokie szczyty i przecierali trasę. Kiedy dotarliśmy do Telesforówki  (wiata) pod Trzema Kopcami byliśmy nie tyle zmęczeni, co głodni. Było dla nas ogromnym zaskoczeniem, że coś może bardziej odczuwać  głód niż my. Na  drodze zauważyliśmy dwa małe koty, które poszły za nami pod częściowo zasypaną śniegiem wiatę. Tam nie chciały się z nami bawić, tylko wlazły na stół i szukały jedzenia. Kiedy dostawały od nas bułki, ser, wędlinę czy nawet andruta to pazurami przytrzymywały jedzenie i łapczywie jadły. Nigdy nie widziałam tak głodnych kotów.  Po odpoczynku, nasyciwszy oczy pięknymi widokami,  już łatwą trasą poszliśmy w stronę Kamiennego. Na osiedlu mijaliśmy konie i psy i obiekty agroturystyczne.  Trasą spacerową  dojechaliśmy do przełęczy pod Bukową. Tutaj próbowaliśmy  zjechać zaśnieżoną drogą, ale kilka razy trzeba było zdjąć narty, gdyż na zakrętach był żwir. Szybko zeszliśmy co centrum Wisły i na parkingu przy dawnym PKS-sie zapakowaliśmy się i około 14.00 wyjechaliśmy do domu. Wycieczka była udana.  Kolejna będzie do Czech. Do zobaczenia.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (07-02-2013, 05:42:31), zdjęcia: M. Szymańśka-Kukuczka

Co się odwlecze to nie uciecze, ale warunki wyprawy w sobotę 2 lutego  były  zupełnie  inne  niż  tydzień  wcześniej.  Wtedy  mróz  zbyt  mocno  ściskał, a 2 lutego pod koniec dnia deszcz mocno nas zmoczył. Wyprawę z Przełęczy Salmopolskiej rozpoczęliśmy o godz. 9.20 Grupa młodsza przeszła ponad 10 kilometrów idąc „stokówką”, gdzie na niedużych przewyższeniach poznawali tajniki turystyki narciarskiej i uczyli się zjazdów oraz podejść pod górę. Ponieważ ta wyprawa miała miejsce na wysokości około 900 m npm, to warunki śniegowe były bardzo dobre – śnieg nie był ani zbyt śliski ani mokry.  Szkoda  tylko,  że  było mgliście i nie mogliśmy podziwiać zimowych widoków. Mgła była też przyczyną małego zboczenia z trasy i przejścia na czerwony szlak turystyczny. Mieliśmy okazję poćwiczyć ostre narciarskie wejście na górę oraz zejście na butach biegowych z nartami w ręce.  Względem gór trzeba  być  pokornym  i  dostosowywać  swoje umiejętności do warunków turystycznych i nie wstydzić się chwil słabości tylko umieć ustąpić z zamierzeń i planów wyprawy. Grupa początkujących podeszła pod Zielony Kopiec w pobliże żółtego szlaku i po krótkim odpoczynku na śniegu wróciła na Przeł. Salmopolską do auta i wróciła do domu. Nie wszyscy chcieli wracać, ale decyzja okazała się słuszna, gdyż trudy wyprawy były odczuwalne po jej zakończeniu.

Druga ambitniejsza grupa, która spędza na nartach drugi a nawet trzeci sezon podeszła na żółty szlak i skierowała swoje narty w stronę Cieńkowa nad Malinką. Był wspaniały 5 kilometrowy łagodny zjazd w idealnym lekko ubitym przez skutery śniegu. Kłopoty zaczęły się za Cieńkowem  Postrzednim, gdzie cała polana poprzecinana była śladami po skuterach i trudno było odnaleźć  łagodny zjazd na biegówkach. Trasa szlaku była stroma i między  drzewami.   Tutaj  na wysokości 800 m npm śnieg zrobił się mokry i śliski.  Trzeba było przysiąść na nartach i ześlizgiwać się z dość stromej góry lub ryzykować wywrotki. Poniżej szałasu, gdzie do dnia dzisiejszego pasterze wypasają owce wręcz była komenda by wziąć narty do ręki i zejść stromy odcinek. Niektórzy jednak zjechali i szybko doszli do  budynków przy wyciągu na Cieńkowie. Tam posililiśmy się, wypili herbatę i odpoczęli. Ostatni odcinek już w mokrym śniegu i  przy  opadach  deszczu   przeszliśmy w niecałe pół godziny. W poprzednim sezonie idąc pod górę w przeciwną stronę z przerwami  na  odpoczynek  tą  trasę  pokonaliśmy  w  dwie  godziny.  Przy  aucie (SPORT REWNT)  w Czarnem byliśmy o 14.20 i kto mógł to się przebierał. Rękawice, skarpety  można było wykręcać. Zapakowaliśmy się i około 15.00 byliśmy w NIerodzimiu. Wycieczka była bardzo udana. Zdobyliśmy około 17 punktów  i kilku nowych narciarzy podstawę do narciarskiej odznaki młodzieżowe (dwie wyprawy ponad 10 kilometrowe). Mam nadzieję, że uda nam się przeprowadzić kolejne 3 wyprawy na nartach. Dziękuje Panu K. Kluz za pomoc. Do zobaczenia.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (28-01-2013, 05:43:16), zdjęcia: M. Szymańśka-Kukuczka

W ostatni weekend wiele się działo. W sobotę 26 stycznia zaplanowana była wyprawa narciarska z Przełęczy Salmopolskiej w stronę Baraniej Góry do Malinki lub Czarnego. Silne mrozy spowodowały, że dwie osoby zrezygnowały z wycieczki i organizowanie długiej wyprawy dla trzech osób mijało się z celem. Wycieczka została przeniesiona na 2 lutego (sobota) i na nowo będę rozdawać zgody i proszę o potwierdzenie  uczestnictwa w wyprawie.

Zamiast wycieczki na następny dzień (27 stycznia) troje uczniów z naszej szkoły wzięło udział w V Mistrzostwach Ustrońskich w Sprintach Narciarskich. Startowało 98 zawodników w różnym wieku i różnym stażem narciarskim (byli nawet studenci AWF trenujący biegi narciarskie i dawni zawodnicy narciarscy). Nasza Joasia Sikora zajęła w swojej kategorii (do 16 roku życia) II miejsce, a Nikola Kluz i Kamil Kojma uplasowali się na IX miejscu. W zawodach wziął udział tata Joasi i Mariola Kukuczka. Impreza była udana i nagrody były miłą pamiątką.

Mam nadzieję, że następna wycieczka udoskonali umiejętności narciarskie.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (21-01-2013, 05:35:33), zdjęcia: L. Raszka

W dniu 12 stycznia grupka dzieci miała okazję przypomnieć sobie sposoby biegania na nartach biegowych a dwie osoby mogły rozpocząć naukę chodzenia klasykiem i łyżwą. Ponieważ teraz zima nam sprzyja, to ćwiczenia na nartach możemy robić na boisku przed szkołą. Był to typowy  trening biegowy przygotowujący do chodzenia na nartach po górach. Dzieciom bieganie na nartach bardzo się spodobało. Ci co mają narciarskie książeczki zabrali sobie narty do domu i obiecali, że będą sobie sami biegać na nartach i ćwiczyć swoje umiejętności. Biegali na nartach: Asia Sikora, Magdalena Pinkas, Nikola Kluz, Julia Raszka, Kacper Kluz, Kamil Kojma.

Nauki nigdy dość i w czwartek 17 stycznia oraz w piątek 18 stycznia grupka uczniów z klasy IV zaczęła wykonywać swoje pierwsze kroki  na nartach biegowych koło szkoły i miejmy nadzieję, że ten sport da im dużo frajdy. Ćwiczyli : Krzysztof Bułka, Jakub Jaworski, Maksymilian Balewski, Paweł Pinkas.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (08-11-2012, 05:31:37), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Relacja z wyprawy w Javorniki (3-4 listopada).

Tradycyjnie mieliśmy szczęście do pogody. Było w miarę słonecznie, nie padało oraz było ciepło jak na tą porę roku. Tym razem na wycieczkę nie stawił się Kamil Kojma. W sumie w wycieczce uczestniczyło 12 dzieci i było 5 opiekunów. Wycieczka była łączona, czyli po przejściu pierwszej części (wyprawa na Radhost), zeszliśmy do skansenu w Rożnowie a następnie podjechali na przełęcz Bumbelka ,skąd przeszliśmy do schroniska „U Kminka”, gdzie mieliśmy zakwaterowanie, wyżywienie i mogliśmy podbić międzynarodowe książeczki. Ponieważ było nas mniej niż 20 osób, więc nie mieliśmy zniżki noclegowej i koszt noclegu wyniósł 8€ a nie 6,5€. Na drugi dzień wróciliśmy do  aut,  podjechali  do  Velkich  Karlovic  i  stamtąd  wyruszyliśmy  na  Velki  Javornik  na  granicy  Czech i Słowacji. Oczywiście moglibyśmy podejść z Bumbelki, ale już raz szliśmy tą trasą, a na dodatek śpieszyliśmy się, gdyż część  grupy  śpiewała  wieczorem  w  chórze i nie wypadało się spóźnić na koncert.  Wycieczka należała do udanych (nie licząc straty portfela , problemów z przepokowywaniem  plecaków) i bardzo spokojnych . Do schroniska zaszliśmy o godz. 16.00 a dzieci spały już o godz. 21.00. W schronisku było ciepło i spokojnie. Nawet skrót na szlaku w drugim dniu był bardzo przyjemny i dla nas korzystny. Wycieczka ta była spokojnym zakończeniem tegorocznych wypraw. Zdobyliśmy  7 słowackich odznak międzynarodowych, jedną czeską i wiele punktów  do zdobycia ogólnej międzynarodowej „Beskidy” oraz  trzy  osoby  wychodziły  małą  srebrną   odznakę   GOT.  Najważniejszym  naszym osiągnięciem było rozwijanie samodzielności i umiejętności funkcjonowania w nowych środowiskach. Będziemy w kole turystycznym w następnym roku kontynuować nasze działanie.

Do zobaczenia na turystycznych szlakach. MSK

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (02-11-2012, 06:36:31), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Wycieczka na Małą  Fatrę  (20-21  października)  w  moim  zamyśle  miała  być  zakończeniem  całego  cyklu  zdobywania  odznak  międzynarodowych „Beskidy”, ale moja niedyspozycja ręki spowodowała, że wcześniejsze planowane na wrzesień i początek  października wycieczki zostały  przełożone  na  listopad.  W tym roku kalendarzowym będzie jeszcze wyprawa na Radhost, V.Jawornik i Kurytowa.

W wycieczce na Małą Fatrę  było wszystko co ważne w turystyce górskiej: długie trasy, wysokie góry ( najwyższy zdobyty szczyt   to  Mały Krywań -1671 m  npm ) ścianki, łańcuchy, wodospady, górskie potoki i piękne widoki.  Wyprawę zaczęliśmy z Varinu przy brzegu rzeki Wag i idąc z  poziomu  360  m dotarliśmy do schroniska  „Pod Suchym” na wysokości  1070. Po drodze podziwialiśmy piękne jesienne widoki i ruiny starych zamków . Już na starcie mieliśmy 15 minutowe opóźnienie, które w trakcie postoju przy schronisku zwiększyło się do 45. To spowodowało , że grupa idąca szczytami , walcząca z  silnymi  wiatrami  nie zdążyła na ostatni zjazd wyciągu i do miejsca noclegu „Schronisko Vratna” przy dolnej stacji wyciągu musiała zejść na  piechotę.  Nie  śpieszyliśmy  się,  tylko korzystając z ładnej pogody robiliśmy dłuższe odpoczynki na halach.  Druga grupa  (5 osób) spokojnie  zeszła  do  aut  i  podjechała  sobie  do  wyciągu  we  Vratnej a następnie wyjechała wyciągiem do góry. To spotkali naszych sportowców ( 6 osób),  którzy  przebiegli  bieg  legionów  i  z  panem  Kluzem   zajechali  do  Vratnej a następnie ostro podeszli  w stronę Chleba. Razem zdobyli szczyt, podziwiali zachód słońca  i  zeszli  do  schroniska   po  19.10.  My  byliśmy  na  miejscu  o  18.30. i ponieważ zaoszczędziliśmy  4€  na osobie za wyciąg więc  mogliśmy  zafundować  sobie  solidną  kolację.  Jeszcze  tak  dobrej  kolacji,  śniadania  i  spania  w  dwu i trzyosobowych pokojach nigdy nie mieliśmy. Wrażeń w pierwszy dzień było sporo a wiele osób stwierdziło, będąc na szczytach pasma Mała Fatra, że czują się tacy mali wobec  piękna przyrody i jej srogości. Silne atrakcje dopiero były przed nami. Drugi dzień był jeszcze piękniejszy od pierwszego. Po śniadaniu podjechaliśmy do Stefanowej i tam razem z Panem Jakubem Stannym wybraliśmy się na Dierry, czyli Janosikowe Jamy ciągnące się kanionem wyżłobionym przez Biały Potok. Atrakcji było wiele: drabinki, łańcuchy i piękne wodospady. Trzeba było iść jeden za drugim i dorośli  asekurowali  dzieci  mówiąc,  gdzie  mają  postawić  nogę,  chwycić  się łańcucha oraz podając rękę. Wiele osób stwierdziło, że ta droga była lepsza niż park liniowy. Zaszliśmy na przełęcz między Radsucami i na wyciągnięcie ręki mieliśmy panoramę Tatr. Tu wszyscy odpoczęli, zostawili plecaki i grupa inicjatywna miała wejść na Mały Rozsutec. Nie było chętnych  do pilnowania plecaków. Pozostał jedynie Krzysiu Bułka z p. Mariolą ( ręka nie była sprawna) a reszta ambitnie wybrała się na 20 minutowe podejście. Zapamiętają je do końca życia, gdyż wejście na łańcuchach po stromej ścianie było nie lada wyczynem. Kilka osób nauczyło się pokory względem gór i chociaż puszczały nerwy to przy asekuracji starszych weszli na ten nieduży ponad 1300m Rozsypaniec. Tu na szczycie mogli podziwiać widoki a po powrocie do domu, słuchając wiadomości dowiedzieć się, że właśnie w ten dzień 21.X słowaccy ratownicy górscy ogłosili błogosławionego Jana Pawła II patronem  swojej służby dla ludzi i gór. Zejście do aut to była sama przyjemność i nie szukając już kolejnych wrażeń wróciliśmy po 17.00 do Nierodzimia. Jeżeli w przyszłym  roku  zostanie  zorganizowana  wyprawa  na  Małą  Fatrę,  to  obawiam  się, że będzie tyle chętnych, że zamówimy  autobus. Dziękuję  serdecznie za pomoc  panu Jakubowi Stannemu, Robertowi Puchale i  Krzysztofowi Kluz. Do zobaczenia na kolejnej wycieczce. MSK

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (08-10-2012, 06:01:25), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 29 września po raz kolejny udaliśmy się na Rajd „Pożegnanie Lata” na Stożek. Grupa liczyła  18 osób w tym  13 dzieci.  Chociaż  niektórzy  byli już na Stożku, to trasa przejścia była inna niż zwykle, co było istotne, gdyż wiele osób zbiera punkty – trasy do Dużej Odznaki Wiślańskiej w ramach, której trzeba zaliczyć wszystkie trasy przejścia na ważne wiślańskie punkty (Stożek, Czantoria, Bukowa, Trzy Kopce Wiślańskie, Salmopol, Barania Góra, Kubalonka, Kozince, Cieńków, Smerekowiec). Do Wisły dojechaliśmy 3 autami. Szliśmy z Wisły Głębce  przez  Mrózków  na  Stożek  (od  9.15  do  11.45).  Po  drodze  podziwialiśmy Łabajowski wiadukt, wspaniałe jesienne widoki i przygotowywaliśmy się do konkursu. Na miejscu, po odpoczynku i posiłku, podziwialiśmy stare 90-letnie schronisko, a Patryk Puchała dzielnie walczył w konkursie odpowiadając na 30 pytań. O ile pytania dotyczące zagadnień turystycznych nie sprawiały mu problemów, o tyle te związane z gwarą były dla niego nie do przejścia. Inni też mieli problemy i tak Patryk zdobył wśród uczniów ze szkół podstawowych 3 miejsce. Gratulacje! W drodze powrotnej na Mały Stożek przeszliśmy razem, a następnie „Kierowcy” ze swoimi dziećmi przeszli w stronę Kobylej i zeszli do Głębiec, a pozostali przeszli w stronę Soszowa i zeszli do Jawornika (czas przejścia: 2 godz.). Po drodze podziwialiśmy widoki, grzyby i zwiedzaliśmy schroniska. Zobaczyliśmy z daleka nawet dom pani Kukuczki. Wycieczka trwała od 8.15 – do 16.30, ale sam marsz zajął nam od 4,5 – 5 godzin. Wszyscy byli zadowoleni,  a  najbardziej  Magdzia  Grudzień i Liana Medwid, które dzięki tej trasie zdobyły kolejne odznaki. Teraz czekają na uroczyste wręczenie. Mam nadzieję, że kolejnym wycieczkom pogoda i atmosfera też będzie sprzyjać. Do zobaczenia. MSK

[zobacz zdjęcia]

dodała: D. Tumas (28-09-2012, 06:09:31), zdjęcia: G. Chraścina

26 września, popołudniu, odbył się rajd rowerowy śladami patrona. Szczęśliwi posiadacze kart rowerowych z klas 5 – 6 wraz z opiekunami (p. Haliną Puchałą, p. Lucyną Raszką, p. Mariolą Szymańską – Kukuczką, p. D. Tumas i p. Gustawem Chraściną) ruszyli spod szkoły do Górek Wielkich. Wycieczka ta miała na celu nie tylko rozruszanie naszych kości, ale zawierała także walory edukacyjne. Wszak nie od dziś wiadomo, że w zdrowym ciele powinien być i zdrowy duch!

Pogoda nam dopisała. Odwiedziliśmy miejsca, gdzie działał i przebywał Józef Kret po pierwszej wojnie światowej. Zobaczyliśmy starą harcówkę u stóp góry Bucze. W Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków” nasi uczniowie poznali historię Kacperka góreckiego skrzata, napisaną przez Zofię Kossak-Szatkowską, znajomą naszego patrona, a także dzieje samej pisarki, które przedstawiła p. Mariola. Dzieci mogły też skorzystać z multimediów dostępnych na miejscu i obejrzeć ruiny dworu Kossaków, gdzie mieści się Centrum. Zwiedziliśmy też dawny dom ogrodnika, a dziś muzeum Zofii Kossak, które mieści się w pobliżu.

Na terenie schroniska młodzieżowego KOSS zorganizowaliśmy ognisko. Dziewczynki zaśpiewały przy nim pięknie harcerskie piosenki. Był czas na pieczenie kiełbasek, posiłek, wesołe rozmowy, a na koniec każdy po sobie posprzątał i pozmywał :) Czas spędziliśmy bardzo  sympatycznie  i  w  dobrych  humorach z wiatrem we włosach, a przede wszystkim cało i zdrowo, wróciliśmy do Nierodzimia. :)

[zobacz zdjęcia]

dodała: D. Tumas (23-09-2012, 09:03:21), zdjęcia: D. Tumas

21 września grupa uczniów z naszej szkoły (z klas 4-6) wraz z nauczycielkami Mariolą Szymańską – Kukuczką i Dominiką Tumas  pojechała  na wycieczkę do pobliskiego Cieszyna. Zatrzymaliśmy się pod cieszyńskim browarem. P. Mariola opowiedziała więc pokrótce historię tego przedsiębiorstwa.

W ramach wrześniowych obchodów Święta Patrona naszej szkoły (harcmistrza i pedagoga Józefa Kreta) odwiedziliśmy interesującą wystawę „Kresowe Stanice. 100 – lecie harcerstwa na Śląsku Cieszyńskim” w Książnicy Cieszyńskiej. Przy okazji obejrzeliśmy także najstarsze w naszym regionie zabytki piśmiennictwa. Najcenniejsza książka w zbiorach Książnicy liczy sobie 700 lat!

Następnie odbyliśmy krótką lekcję historii w terenie. Uczniowie dowiedzieli się, gdzie pierwotnie znajdował się gród cieszyński, gdzie podgrodzie  i  gdzie płynęła fosa. Przy Studni Trzech Braci poznali legendę o założeniu Cieszyna. Zatrzymaliśmy się na Placu Teatralnym (tam dzieci usłyszały legendę o duchu straszącym w teatrze), na Starym Targu, Rynku. Obejrzeliśmy najstarsze kościoły cieszyńskie i odbyliśmy  spacer  piękną  cieszyńską  Wenecją.  Na  Wzgórzu  Zamkowym weszliśmy na Wieżę Piastowską by podziwiać panoramę Cieszyna i Czeskiego Cieszyna. Weszliśmy także do środka Rotundy św. Mikołaja. Dzięki tej wyprawie nasi uczniowie są o krok od zdobycia odznaki „Przyjaciel Cieszyna”.

[zobacz zdjęcia]

[wróć]