SZKOLNE KOŁO KRAJOZNAWCZO-TURYSTYCZNE "KRETY" |
SKKT "Krety" działa od 14 października 2009 roku. Wcześniej działało jako Koło Turystyczne. Opiekunem koła jest mgr Mariola Szymańska-Kukuczka
Sprawozdania rozczne Podsumowanie roku 2014: --> TUTAJ <-- Podsumowanie roku 2015: --> TUTAJ <-- Podsumowanie roku 2016: --> TUTAJ <-- Podsumowanie roku 2017: --> TUTAJ <-- Podsumowanie roku 2018: --> TUTAJ <-- Podsumowanie roku 2019: --> TUTAJ <-- Podsumowanie roku 2020: --> TUTAJ <-- Odznaki w czerwcu 2021: --> TUTAJ <--
Propozycje wycieczek Plan wycieczek SKKT KRETY na rok 2021 KOREKTA planów wycieczek na rok 2021 wygląda następująco: 1. Wycieczka na biegówkach 17.04.2021 celem wypędzenia zimy z Przełęczy Salmopolskiej na Zielony Kopiec i powrót. 2. Rajd „Ku źródłom Wisły”– z racji obostrzeń przeniesiony na jesień (Kozińce) 3. Rajd Jerzego Kukuczki – na stałe przeniesiony na październik 8.10.21 (piątek) – ISTEBNA – STOŻEK. 4. Wycieczka na Podhale i w Dolinę Chochołowską/ Tatry Zachodnie (trudna – członkowie PTTK) w dniach 01.05.21 -3.05.2021. Trasa na duże odznaki GOT. 5. wycieczka przyrodnicza po Ustroniu – około 15maj 2021 - łatwa 6. Wycieczka na Baranią Górę (szlak czarny, czerwony i niebieski) z Zapory przez Przysłop do Czarnego na Fojtulę. Zamiast Rajdu J. Kukuczki w dniu 22.05.2021. – średnia trudność 7. Wycieczka w Tatry Wysokie – okolice Morskiego Oka (trudna – członkowie PTTK – możliwość realizacji bonów. Trasa na duże odznaki GOT) w dniach 25.05.21 -27.05.2021. – czas egzaminów ósmych klas. Mam już wstępnie zarezerwowane miejsca noclegowe (potrzeba zaliczki) i pierwszeństwo w uczestnictwie będą mieli członkowie PTTK, którzy będą mieli zniżki i ubezpieczenie w ramach legitymacji i składek PTTK. 8. W okresie Bożego Ciała od 03.06 -06.06.2021 wycieczka członków PTTK (trudna dla ambitnych) głównym szlakiem beskidzkim - czerwonym na Pilsko z Węgierskiej Górki i dalej do Jordanowa – 03-06.06.2021. Wyprawa czterodniowa organizowana przez PTTK – przeniesiona z kwietnia (zbyt dużo śniegu). 9. W czasie wakacji planuję (do wyboru – państwo zadecydują) wyjazd w Sudety (trasa Świeradów Zdrój – Szklarska Poręba- Karkonosze – Karpacz) lub w Bieszczady (szlak czerwony lub pod kątem Dużej Odznaki GOT). Osobiście wolałabym w Bieszczady z podziałem na dwie grupy (wspólne noclegi, ale różne trasy: Zdobywców Dużej Odznaki i szlaku czerwonego). Termin który proponuję to: 12-18 lipca , 2-8 sierpnia lub 9-15 sierpnia. Terminy będziemy ustalać w trakcie rozmów z rodzicami. 10. Nie będzie Rajdu „Przywitanie Wiosny” i sprzątania Czantorii. 11. Jesienią będzie wycieczka przyrodnicza.
Przypominam członkom PTTK, że do końca marca zbieram składki na PTTK (30 zł dziecko, 40 zł rodzic dzieci należących do PTTK ), która daje zniżki w schroniskach (20%) i ubezpiecza od nieszczęśliwych wypadków na wycieczkach w Polsce i krajach UE. Dwie osoby już skorzystały z odszkodowania. W 2021 szykują się wielkie zmiany. Będziemy z Panią Darią Madzią tworzyć inną grupę szkolnego koła PTTK im. Józefa Kreta przynależną do Oddziału PTTK w Cieszynie z nastawieniem na turystykę przyrodniczą i krajoznawczą. Dzieci będą w większym stopniu poznać różne rejony Polski i ciekawe miasta. SKKT PTTK „Krety” dalej będzie działać z nastawieniem na turystykę górską, ale stopniowo będzie to koło działające głównie dla starszej młodzieży i absolwentów naszej szkoły (licealiści i studenci oraz rodzice). Przez najbliższe trzy lata dwa koła będą działały z formalnym podziałem na grupy (minimum 14 osób), ale przy organizacji wycieczek turystycznych nie będzie podziału na przynależność grupową, tylko wspólne organizowanie wycieczek. Przyczyną takiego podziału jest miejsce zamieszkania opiekuna koła PTTK i łatwiejsza możliwość współpracy z macierzystym oddziałem. Zapraszam na wycieczki i deklaruję cztery wielodniowe wycieczki (celem zdobycia właściwych odznak) oraz zależnie od potrzeb wyprawę wielodniową w czasie wakacji. Ponieważ w tym roku nie mamy najmniejszych dofinansowań, więc koszt wyjazdów wielodniowych należy liczyć mniej więcej po 100zł /dzień. Liczę na możliwość wykorzystania bonów turystycznych i dlatego wyprawy są organizowane przez PTTK. Do zobaczenia na wycieczkach. MSKukuczka
W najbliższym czasie Wyprawa w Bieszczady od 18 do 24 lipca 2021 Trasa przejściem Głównym Szlakiem Beskidzkim, to 91km. Jeżeli podzielimy to na 7 dni, to średnie dzienne przejście to 13km. Oczywiście w pierwszy i ostatni dzień ( przejazd w Bieszczady i do domu) trasa będzie albo zerowa, albo tylko kilka kilometrów. Należałoby planować 18- 20km na dzień. Bieszczady umożliwiają przejścia bez dużego obciążenia. Do kilku miejsc noclegowych można dojechać autem i dostarczyć rzeczy do spania i dodatkową żywność. Koszt wyjazdu to 100zł/dzień, czyli 700zł z możliwością zwrotu po rozliczeniu. Plan dwóch tras: 1. Główny Szlak Beskidzki od Komańczy do Wołosatego. 2. Punkty do zdobycia Dużej Odznaki: - Rydoszowa -Hyrlata - Krysowa – Okrąglik – Rabia Skała –Połonina Wetlińska – Połonina Caryńska- Tarnica – Halicz
Rok szkolny 2020/2021 dodała: M. Szymańska-Kukuczka (13-05-2021, 12:20:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka, D. Madzia W dniach 25 do 27 maja odbyła się wycieczka w Tatry Wysokie. Miało być ciężko i było. Długość tras nie była powalająca, ale przewyższenia i duża ilość śniegu spowodowała, że wycieczka ta zostanie w pamięci jej uczestników. Niektóre osoby już na wysokościach i w zimowych warunkach przekonały się, że góry są groźne i nie można ich lekceważyć. Nasza grupa licząca 21 osób miała zapewnione noclegi w Schronisku „Morskie Oko” i większość zaplanowanych tras zrealizowaliśmy. Nie mogliśmy przejść żółtym szlakiem z Doliny Pięciu Stawów na Przełęcz Krzyżne i do Schroniska „Murowaniec”, gdyż TPN zamknął je ze względu na znajdujące się w ich okolicy niedźwiedzie. Pierwszy dzień to przejazd i dojście do schroniska ze wszystkimi rzeczami. Zgodnie z planem przed szkołą przydzieliliśmy dzieci do poszczególnych aut i zapakowaliśmy rzeczy. Wyjazd nieco się opóźnił, gdyż trzeba było przepakować jedną osobę do odpowiedniego plecaka. Ponieważ przez dwa dni mieliśmy chodzić z pełnym obciążeniem plecaków, to koniecznym jest odpowiedni bagaż, który nie uwiera, jest pakowny i praktyczny. Zabiera się ze sobą na takie wyprawy tylko niezbędne rzeczy. Na przykład z mydła korzysta się od pani Marioli a jedzenia lepiej mniej i być głodnym, niż nosić na plecach. Dojechaliśmy bez problemów z przerwą na śniadanie i drobne ploteczki i około 9.30 zatrzymaliśmy się na parkingu „Filipka”. Piąte auto było wcześniej, sprawdzili ceny i zapełnienie parkingów co spowodowało drobną korektę w naszych planach. Ponieważ powrót do Brzezin byłby niemożliwy (trasy zamknięte przez TPN), a Łysa Polana była zamknięta, to ta opcja parkingu była najlepsza. Około 10.00 wyruszyliśmy na szlak niebieski. Było chłodno i pochmurno, ale to spowodowało, że przyjemnie się szło z ciężkim plecakiem. Dłuższy postój z II śniadaniem zrobiliśmy przy Sanktuarium Matki Boskiej Jaworzyńskiej KRÓLOWEJ TATR, gdzie były tablice poświęcone „ofiarom gór”. Kolejny postój był na Rusinowej Polanie, gdzie roztaczały się nieco przysłonięte przez chmury panoramy Tatr. Doszliśmy do szlaku czerwonego i już drogą asfaltową szliśmy przez Wodogrzmoty Mickiewicza aż do Schroniska nad Morskim Okiem. Po drodze na wysokości „Włosienicy” zauważyliśmy wyraźne ślady niedźwiedzia przez całą szerokość asfaltu. Kiedy dochodziliśmy do schroniska zaczął padać drobny deszczyk. Około 16.00 zjedliśmy obiad (placki i pierogi ruskie) w schronisku i planowaliśmy wyjście na płaty śniegu, by poćwiczyć w terenie zakładanie raków, raczków i zrobić przeszkolenie wspinaczkowe i lawinowe. Niestety mocno się rozpadało i szkolenie zrobiliśmy w starym schronisku, a spacer do Czarnego Stawu i dookoła Morskiego Oka trzeba było przełożyć. Nie nudziło się nam. W kuchni - świetlicy jacyś turyści grali sobie w szachy. Nasi chłopcy (Mariusz i Olek) szybko pokazali jak się gra i potem turyści tylko obserwowali jak nasza młodzież rozgrywa sobie poszczególne partie. Pani Daria miała karty do UNO, więc był wieczór różnych gier. Dorośli w tym czasie przedyskutowali sprawy tras na kolejny dzień. Od przebywających w schronisku skiturowców i turystów (byli tam niektórzy już 4 dni) dowiedzieliśmy się jakie są warunki śnieżne i zaplanowaliśmy ranne wyjście na dwie trasy: grupa mocna na Szpiglasową Przełęcz i do Doliny 5 Stawów, a pozostali tylko do Doliny Pięciu Stawów. Na kolację zrobiliśmy kanapki, zupki i słodkie chwile. Przed 21.00 wszyscy na jednej sali byli już w śpiworach i spali - cisza nocna. Kolejnego dnia o godz. 5.00 wszystkich obudził budzik Tatiany. Już o 6.00 zrobiliśmy śniadanie (zestaw kolacyjny), kanapki na drogę i przed 7.00 grupa mocna (troje dorosłych - Daria, Bronek i Beata oraz czworo uczniów – Antek, Oliwier, Mariusz i Seweryn) już była na żółtym szlaku, a o 7.05 pozostałe osoby (Hania, Tatiana, Oliwia, Kacper, Kordian, Filip, Kamil, Dominik, Piotrek oraz dorośli) wyruszyły w dół do Wodogrzmotów Mickiewicza. W czasie zbiórki minęła nas Justyna Kowalczyk z mężem i poszła na żółty szlak, wyprzedziła naszą mocną grupę i udała się na Mnicha. Wybraliśmy trasę okrężną do Doliny Pięciu Stawów, by wejść do niej od strony Doliny Roztoki przy pięknym wodospadzie Wielka Siklawa. Trasa była przyjemna a od odejścia czarnego szlaku weszliśmy na teren zaśnieżony. Kto miał, to zakładał raczki i ostrożnie podchodził do góry. W okolicy zetknięcia się szlaku z wodospadem mieliśmy mały wypadek. Trzy osoby poślizgnęły się na śniegu i mocno uderzyły. Był drobny opatrunek, okład z lodu i poszliśmy dalej. Wielkość wodospadu wręcz nas zachwyciła i podeszliśmy do początku Wielkiej Siklawy, która wypływała z zamarzniętego Wielkiego Stawu Polskiego. Zachwyceni zimową scenerią odszukaliśmy wzrokiem wysoko w górach naszą grupę i skierowaliśmy się do schroniska, by posilić się odpocząć i poczekać na nich. Przeszliśmy 10,5km. Nasze lenistwo zostało zakłócone akcją śmigłowca TOPR. Najpierw oblatywał wschodnie zbocza Orlej Perci, a następnie kierował się nad Stawy w Dolinie i w kierunku Szpiglasowego Wierchu. Zaniepokojeni patrzyliśmy za jego lotem z obawą, czy to nasza mocna grupa nie potrzebuje pomocy, ale szybko wyjaśniło się, że o tym samym myślała mocna grupa w stosunku do nas. Dotarli bezpiecznie do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów i krótko powiedzieli, że było niesamowicie trudno. Wejście na Szpiglasawą Przełęcz (2110m npm) w warunkach lodowych było ekstremalnym przeżyciem, tak ciężkim, że zrezygnowali z podejścia na Szpiglasowy Wierch (2172m), tylko skupili się na zejściu. Śnieg nieco się rozmiękczył i raczki słabo trzymały, co spowodowało kilka niekontrolowanych zjazdów. Czekany były w użyciu, ale spodnie się rozerwały i trochę było strachu. Ponieważ wszyscy byli znużeni wycieczką, to grupa słabsza wyruszyła w dalszą drogę (4km ) niebieskim szlakiem do Sch. Morskie Oko przez Świstową Czubę (1841m), a pozostali po krótkim odpoczynku i posiłku szybko dołączyli do nas. Trasa wcale nie była łatwa. Przez dwa kilometry brnęliśmy przez śnieg (a miejscami było go ponad pół metra), często ślizgając się w dół. Po przybyciu do schroniska ze smakiem zjedliśmy gulasz lub naleśniki, a w innych mieszkających z nami turystach wzbudziliśmy podziw, gdyż oni nie dali rady wejść na Szpiglasową Przełęcz. Po krótkim odpoczynku wybraliśmy się do Czarnego Stawu pod Rysami i zrobiliśmy marszobieg dookoła Morskiego Oka. Trasa 4 km. Po kolacji, zadbaniu o buty, które były umieszczane na specjalnej suszarni, był czas na gry towarzyskie i tradycyjnie o 22.00 już wszyscy spali w swoich śpiworach. Trzeciego dnia pobudka była około 5 godziny, śniadanie we własnym zakresie o 6.00 i po spakowaniu się już o 7.15 wyruszyliśmy z pełnymi plecakami na trasę powrotną. Zeszliśmy do Wodogrzmotów Mickiewicza, na Rówień Waksmudzką. Trasa góra - dół – góra - dół z pełnymi plecakami (śpiwory, ciuchy, jedzenie) dała nam popalić. Niemniej jednak niektórzy radośnie i w szybkim tempie weszli na Gęsią Szyję. Musieli się wracać, gdyż dziewczynki i młodsi uczestnicy wycieczki po prostu nie wytrzymywali takiego wysiłku. Było kazanie na temat funkcjonowania grupy. Po zejściu na Rusinową Polanę podzieliliśmy się na dwie grupy: kierowcy wrócili się na Filipkę po samochody, a dzieci z opiekunami poszły w kierunku Wierchu Poroniec. Już prawidłowo słabsi byli na początku. Niebiosa ukarały psioczących na porządek w marszu i przez godzinę lał deszcz, a nawet sypnęło gradem. Zajechaliśmy do znanego nam pensjonatu „U Jędrzeja” w Bukowinie na obiad i posileni pojechaliśmy na rehabilitację do Szaflar do Gorącego Potoku. Było nieco papierkowej roboty, konsultacji z lekarzem, ale w końcu skorzystaliśmy z 1,5godz. możliwości regeneracji sił w leczniczych wodach. Wszyscy byli zadowoleni poza Oliwierem, który za słabo posmarował się kremami z filtrem i sparzył sobie na słońcu twarz i teraz mógł jedynie „moczyć nogi” a nie korzystać z zabaw i pełnej kąpieli w basenach. Zregenerowawszy siły, około 18.00, wyruszyliśmy w drogę powrotną do Ustronia. Zgodnie z planem mieliśmy poznać Tatry a przyroda i pogoda spowodowała, że poznaliśmy Tatry w warunkach śnieżnych. Wszyscy uczestnicy wyprawy zapamiętają tą wycieczkę, a je ze swej strony dziękuję rodzicom za pomoc i za wspieranie mojej osoby w tych grupowych wędrówkach. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (13-05-2021, 12:16:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka Wycieczka na Baranią Górę, która odbyła się 22 maja, miała być średnio trudna, ale ze względu na pogodę okazała się bardzo ciężka. Trasa ponad 16 km to było nic w porównaniu z warunkami marszu. Pierwsza godzina to był miły spacerek trasą ścieżki przyrodniczej, a w ciągu kolejnej trzeba było wręcz zmuszać dzieci do założenia peleryn, gdyż zaledwie spadło tylko kilka kropel. Od przejścia z drogi asfaltowej na teren leśnej ścieżki zaczął padać mocniejszy deszcz, a na Przysłopiu wręcz lało. Z radością weszliśmy do schroniska, ale było w nim dużo ludzi i właściciel nie pozwolił nam siedzieć w pomieszczeniu (obostrzenia pandemiczne) tylko kazał wyjść na ławeczki pod zadaszony taras. Byłoby dobrze gdyby nie zimny wiatr. Próbowałam połączyć się telefonicznie z kierowcą, by przyjechał na miejsce startu wycieczki nieco wcześniej, gdyż chciałam zawrócić z wycieczki, ale nie było zasięgu. Również nie mogłam sprawdzić w Internecie najbliższej prognozy pogody. Pamiętając, że ogółem miało padać przez dwie godziny zdecydowałam dać dzieciom 40 minut odpoczynku w schronisku (komu było zimno to siedział na parapecie w jadalni) i następnie ruszyć w planowaną trasę. Lepiej było poruszać się niż siedzieć na zimnym deszczu i wietrze. W sumie padało ponad trzy godziny, ale największy opad był właśnie na Baraniej Górze. Tam też padał grad i szybko zeszliśmy na niebieski szlak w stronę Wisły–Czarne (Fojtula). Dzieci naocznie mogły przekonać się o słuszności starego powiedzenia góralskiego, które brzmiało, że góry w Wiśle to początek wody, a koniec chleba. Barania Góra wręcz cała spływała wodą i wszędzie rwące potoki, nawet na szlakach turystycznych, z ogłuszającym hukiem zasilały potoki Wisełek. Dzieci już nawet nie próbowały omijać wody, gdyż i tak miały totalnie mokro w butach. Kiedy przestało padać (przecięcie szlaku niebieskiego z drogą leśną tzw. „ stokówką” narciarską) nieco ciekawości wzbudziły płazy, które korzystając z wilgoci wyszły na naszą drogę (olbrzymie ropuchy, żabki i salamandry, fioletowe i seledynowe ślimaki). Zachwyt wzbudziły też wodospady (Kaskady Rodła), które wysokim stanem wód w pełni pokazały swoje piękno. Silny szum Białej Wisełki towarzyszącej nam w dalszej drodze uspokajał nasze nerwy, pozwalał zapomnieć o zmęczeniu. Nasi młodsi uczestnicy wycieczki (klasa I i II) musieli zacisnąć zęby i iść dalej, gdyż postoje nie skracały drogi, a nogi dalej bolały. Już od Kaskad Rodła przyświecało nam słoneczko, ale buzie dzieci rozjaśniły się kiedy w Wiacie Cieślarów czekał na nas ciepły żurek i palące się ognisko. Tutaj przy stole posilili się, wyjedli zapasy wycieczkowe i już radośni przeszli ostatnie 10 minut do autobusu. Ta wycieczka to dla uczniów klas pierwszych i drugich chrzest bojowy i cieszy, że dalej chcą iść na górskie wyprawy. Zapraszamy. Dziękuję rodzicom za wsparcie na wycieczce. Musieli maruderów wspomagać dobrym słowem i zachęcać do wysiłku. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (16-05-2021, 12:13:25), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka Trudno w czasie PANDEMII zorganizować jakieś wycieczki kilkudniowe tym bardziej, że pogoda w tym roku nie sprzyja górskim wyprawom. Ponieważ w Tatrach było jeszcze dość dużo śniegu więc musieliśmy trasy spacerowe ciągle modyfikować. W sumie przeszliśmy prawie wszystko, co było zaplanowane, ale było to realizowane w różnych grupach. Nasze wędrowanie, w dniach od 1 do 3 maja, dobrze dokumentują zdjęcia i oddają charakter naszej wycieczki. Krótko zrelacjonuję jak przebiegała ta wyprawa. Na miejsce zbiórki wszyscy zjawili się punktualnie i martwili się padającym deszczem. Aż do Jordanowa ciągle padało, ale naszemu wjazdowi na Podhale już towarzyszyło słońce. Wystartowaliśmy na trasę czerwonego szlaku z Bukowiny Tatrzańskiej na Gubałówkę przez Poronin punktualnie o 10.00 z parkingu przy wyciągu. Nasi dwaj Kierowcy (Kinga i Beata), z którymi umówiliśmy się na Skrzyżowaniu Szlaków na Gubałówce zdecydowali się wybrać w Tatry a nie wędrować po Podtatrzu. Podhale zaciekawiło nas swoim budownictwem i pięknym widoków na Tatry, ale większość z ponad 21 kilometrowej trasy szliśmy po drodze asfaltowej. Droga była spokojna a dla naszych uczniów największą atrakcją była możliwość pogadania ze swoimi kolegami w czasie wędrówki. Idąc na południowy zachód przez większość drogi mieliśmy zaśnieżone Tatry przed oczyma a widoczność była znakomita. Było kilka podejść, przeprawa przez potok i wdrapywanie się na trasie narciarskiej po zlodowaciałym śniegu. Właściwie aż do Gubałówki (15,5km) nie spotykaliśmy turystów na trasie naszego marszu. Mieliśmy kilka postojów a nieco dłuższy na Harendzie. Nasze dzieciaki wykorzystały górne krzesełka z wyciągu narciarskiego do odpoczynku i z nostalgią patrzyły na Szkołę Mistrzostwa Sportowego mieszczącą się na dolnej stacji tegoż wyciągu. Kolejny dłuższy postój miał miejsce na Gubałówce. Tam dzieci posiliły się goframi , dorośli wypili coś ciepłego a P. Mariola denerwowała się, gdyż nie mogła dodzwonić się do kierowców. Po uzyskaniu połączenia dowiedziała się jedynie, że nasze panie idą ciężkim zielonym szlakiem i że zadzwonią jak zejdą na czerwony. Szukała wariantów takiego połączenia szlaków na mapie (3 możliwości) i stwierdziła, że nie ma takiej opcji, by nasi kierowcy przyjechali po dzieci i pozostałych kierowców. Trzeba było iść dalej. Przeszliśmy na skrzyżowanie szlaków, dalej próbowaliśmy dodzwonić się do naszych pań i jak nie uzyskaliśmy połączenia zdecydowaliśmy się zejść żółtym szlakiem do Zakopanego. Zgodnie z planem byliśmy na ulicy Kościeliskiej już o 17.15 i nie czekając na naszych kierowców wzięliśmy 8-mio osobową taksówkę i pojechaliśmy (pozostali kierowcy i część dzieci) do Bukowiny. Pozostali wraz z opiekunami przeszli na Krupówki i pod Wielką Krokiew. Panowie zrobili dodatkowy kurs i wszyscy uczniowie znaleźli się na kwaterze. Zanim dotarliśmy do Bukowiny nawiązaliśmy kontakt z Kingą i Beatą, które przepraszały i podały swoje położenie. Jak się okazało nasze obyte turystycznie Panie wybrały się Doliną Kościeliską na Halę Ornak, przeszły na Tomanową Dolinę, weszły na Kazalnicę, Wysoki Grzbiet (1873m), Chudą Przyłączkę i przeszły na Zahradziska i do Kir. Trasa długości 16,5km o czasie przejścia 7 godzin przeszły w 11godzin przecierając szlak. Trasa ta miała niektóre odcinki zamknięte zimą i jak same szalone turystki stwierdziły, była to ich ekstremalna wyprawa życia. Na miejsce noclegowe zajechały przed 22.00 i biedni chłopcy, którzy mieli swoje bagaże w ich aucie dopiero wtedy mogli się umyć i przygotować do snu. Nie było to tak uciążliwe, gdyż po obfitej obiadokolacji wszyscy siedzieli na jadalni i grali w różne gry. Ta trasa, którą zrobiły nasze Panie była zaplanowana jako trudna na drugi dzień (2), ale nieaktualna z racji zalegającego śniegu. Drugi dzień po nerwowym wieczorze musieliśmy rozpocząć nieco później. O godz. 7.00 braliśmy w sali telewizyjnej (kto chciał) udział w transmisji mszy świętej. Później między 8.00 a 9.00 zjedliśmy smaczne śniadanie i przygotowaliśmy się do wymarszu. Padał drobny deszczyk i miało się rozpogodzić dopiero po 11.00, dlatego nie śpieszyliśmy się z wyjazdem. Przed 10.00 byliśmy już w Kirach i ruszyliśmy zielonym szlakiem w stronę Siwej Polany i Dolinę Chochołowską przeszliśmy do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Peleryny były niezbędne w trakcie wędrówki, ale 25 minut przed schroniskiem pokazało się piękne słońce. Tam podzieliliśmy się na dwie grupy. Ambitna i posiadająca raki, raczki (7 osób) wybrała się na Grzesia (1653m npm) z P. Bronkiem, a młodsi z P. Mariolą odpoczęli na Polanie, zwiedzili będące tam obiekty, podziwiali krokusy i wybrali się na czarny szlak na Kominiarską Polanę (1308m). Planowany czas przejścia tym szlakiem to 2,2 godz. a myśmy szli ponad 3 godziny. Połowa drogi to była wędrówka po zmarzniętym śniegu i musieliśmy uważać. Nie śnieg był jednak główną przeszkodą. Najgorsze były roztopy i wszędobylskie potoczki. Kilka razy musieliśmy nadrabiać trasę, by znaleźć możliwość przejścia przez wezbrane wody. Oczywiście na trasie było też dużo błota. Po przejściu na Kirę Miętusią w Dolinie Kościeliskiej musieliśmy w potoku nieco umyć buty, ale i tak po przyjściu do ośrodka dostaliśmy szczotki i ciepłą wodę, by dokładnie umyć nasze obuwie. Przez całą noc suszyły się w ciepłowni. Druga grupa spokojnie weszła na Grześka a następnie z problemami zeszli do schroniska. Odważniejsi uczestnicy wyprawy wręcz zjeżdżali na niektórych śnieżnych odcinkach trasy. Śniegu było sporo, więc nie dziwili w schronisku narciarze skiturowcy. Potem wracali Doliną Chochołowską i po rozmowie telefonicznej z naszą grupą zrezygnowali z przejścia czarnym szlakiem. Na parkingu w Kirach właściwie zeszliśmy się równocześnie. Tradycyjnie obiadokolacja była o 19.00. Przy kolacji wypiliśmy bezalkoholowy szampan, gdyż jeden z uczestników wyprawy miał właśnie urodziny. Znowu wieczór spędziliśmy przy różnych grach. Dzień zrealizowaliśmy zgodnie z planem trzeciego dnia. Dzień trzeci rozpoczęliśmy mszą świętą (kto chciał), a następnie o 8.00 mieliśmy śniadanie. Ponieważ już opuszczaliśmy pensjonat, więc musieliśmy się spakować do aut. Znowu pojechaliśmy do KIR, ale na tańszy parking i o godz. 10.00 wyszliśmy na szlak. Wędrowaliśmy Doliną Kościeliską, ale jaskinie były zamknięte, więc zrobiliśmy różne warianty tras. Grupa ambitna (już w większym składzie) wybrała się na Polanę Stoły (niebieski szlak) a osoby nie czujące się na siłach poszły do schroniska na Hali Ornak. W drodze powrotnej weszli do Wąwozu Kraków (żółty szlak) i mieli wiele atrakcji, w tym drabiny. W drodze powrotnej spotkaliśmy grupę ambitną i już razem przeszliśmy na czarny szlak na Niżną Kominiarską Polanę a następnie żółtym szlakiem Doliną Lejową do Polany Biały Potok i dalej do Kir na parking. Przy drodze (teren gminy Witów) zatrzymaliśmy się w restauracji na obiad. Oczywiście nie mogliśmy jeść w środku, ale na zewnątrz były przyjemne ławeczki. Obiad był świeży i dość dobry. Problemem był tylko zimny wiatr, więc ciepła herbata i kawa szybko została wypita. W drodze powrotnej pojechaliśmy przez Przełęcz Krowiarki i podziwialiśmy zaśnieżoną Babią Górę. Takiej długiej zimy dawno w górach nie było. Wydaje się, że śnieg w Tatrach w tym roku utrzyma nie w północnych i wschodnich żlebach aż do następnej zimy. Nasza kolejna wyprawa w Tatry w czasie egzaminu VIII klas też nie obejdzie się bez śniegu. Dziękuję uczestnikom wycieczki i zapraszam na kolejne. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (20-04-2021, 05:06:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka, D. Madzia W okresie pandemii trudno cokolwiek zaplanować, więc przewidując śnieżną zimę większość nart biegowych już przed Świętami Bożego Narodzenia została rozdana uczniom z propozycją indywidualnego korzystania z tej aktywności ruchowej. Przez koło SKKT KRETY zaplanowany był przynajmniej jeden wypad na biegówkach w okresie luty/ marzec. Z różnych przyczyn nie odbył się a nawet sztandarowy Rajd „ KU ŹRÓDŁOM WISŁY” w dniu 20.03.2021, który zawsze był narciarsko – pieszy został odwołany. Ponieważ śnieg w kwietniu nie tylko się utrzymywał, ale dopadało sporo nowego puchu, więc udało się w dniu 17 kwietnia wybrać na krótką trzygodzinną wyprawę na nartach biegowych z Salmopolu na Zielony Kopiec tzw. „stokówką”. Śniegu było dużo, ale nie było utwardzonego śniegu i chociaż przeszliśmy niespełna 12km, to przecieranie trasy nieco nas zmęczyło. Ze schroniska na „Przysłopiu” w naszą stronę przez Baranią Górę szedł na ski-turach nasz GOPR-owiec pan Bronisław Kukuczka, ale po dojściu do niebieskiego szlaku w stronę Fojtuli zdecydował się wracać STOKÓWKĄ do schroniska, gdyż przez cały czas właściwie przecierał szlak. Nie było sensu się forsować, gdyż celem naszego wyjścia było pożegnanie zimy w drugiej połowie kwietnia a nie zachwycanie się jej urokami. Nasza ósemka (5 uczniów i trzech opiekunów) dotarła do źródeł potoku Malinka a następnie do przecięcia trasy ze szlakiem żółtym z Zielonego Kopca w stronę Malinki i wróciła na Przełęcz Salmopol, gdzie czekały na nas samochody. Pierwszy raz ta trasą szła na biegówkach Pani Daria Madzia i sądzę, że przypadła jej do gustu. Zmęczeni, ale zadowoleni pożegnaliśmy zimę i planujemy już wiosenne wypady w góry. Do zobaczenia na szlakach. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (21-12-2020, 05:18:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka W wycieczce w ramach AKCJI „Dzieci i młodzież na wiślańskich szlakach” na Trzy Kopce (12 grudnia), która była zakończeniem Akcji uczestniczyło 20 dzieci, 9 osób „młodzieży starszej”, dwóch przewodników i 4 opiekunów. Szliśmy trzema trasami z podziałem na mniejsze grupy. Starsza młodzież szła z Dobki, grupa zaawansowana SKKT Krety z przewodniczką A. Pilch z Wisły Centrum szlakiem żółtym, a grupa młodsza SKKT Krety z przewodnikiem M. Szymańską-Kukuczką z Przeł. Salmopolskiej też żółtym szlakiem. Najwięcej zwiedziła grupa zaawansowana, bo nie tylko szła szlakiem górskim, ale też poznawała obiekty na Szlaku Habsburskim. Pani Ania dużo czasu poświęciła postaci Jana Sztwiertni - muzyka beskidzkiego. Grupa młodsza idąc na trasie musiała walczyć ze śniegiem, a właściwie ze śnieżkami. Aż do Trzech Kopców na trasie leżał śnieg i dzieci ćwiczyły swoją śnieżkową celność i sprawność „uników od ciosów śnieżkowych”. Po dojściu na Trzy Kopce zatrzymaliśmy się na dłuższy odpoczynek i posiłek, a następnie zeszliśmy ze szlaku i poszliśmy drogą lokalną na Kamienny do agroturystyki „Pod Piramidą”. Tam czekała na nas ciepła herbatka i ognisko, gdzie każdy samodzielnie musiał sobie przypiec kiełbaskę. Po posiłku można było sobie odpocząć na huśtawce, czy ławeczce albo wspinać się na ściankę wspinaczkową, czy pohasać po ogrodzie. Tam też było oficjalne zakończenie cyklu wycieczek i wręczenie dyplomów. Ci, którzy zdobyli odznaki, dostaną je po weryfikacji po powrocie do szkoły. W drodze powrotnej znowu podzieliliśmy się na trzy grupy. Najważniejsza i najliczniejsza była grupa idąca do Wisły Gościejowa szlakiem czarnym (bardzo ostre zejście). Starsza młodzież poszła innym szlakiem do Ustronia, a opiekunowie - kierowcy z przewodnikiem i kilkoma młodszymi dziećmi zeszli szlakami spacerowymi do Wisły, by zabrać auta i zajechać do Gościejowa po pozostałych uczestników grudniowej wyprawy. Dzieci były zmęczone, ale zadowolone. Dziwiły się, że już nie będzie wycieczek. Myślę, że kolejne wycieczki zacznę organizować dopiero na wiosnę (koniec marca). Co do wyjść na narty, to: - nart zjazdowych nie będzie, - wycieczki na nartach biegowych może będą organizowane, ale to zależy od warunków śniegowych, obostrzeń sanitarnych i dopiero po feriach. Dziękuję za uczestniczenie w wycieczkach, życzę dobrego odpoczynku i zdrowych, wesołych świąt oraz zapraszam na kolejne wyprawy w przyszłym 2021 roku. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (10-12-2020, 05:20:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka Zapakowane i przygotowane narty biegowe musiały poczekać na lepsze warunki śniegowe. Wycieczka na Kozińce i szlakiem Habsburgów (5 grudnia) okazała się miłą wędrówką, w trakcie której od czasu do czasu przyświecało nam słońce. Nie było zbyt ciepło, ale nikt z uczestników wycieczki nie zmarznął. Na początku zatrzymaliśmy się przy Pałacyku Myśliwskim Habsburgów, czyli siedzibie PTTK, gdzie szlak Habsburgów ma swój początek. Króciutki rys historyczny i omówienie szlaku biegnącego przez Wisłę. Wszyscy z tymi informacjami zapoznali się już na wcześniejszych wycieczkach po Wiśle. Kolejny punkt programu to przejazd do Głębiec na dworzec Kolejowy i rozpoczęcie marszu żółtym szlakiem. Trasa krótka, ale ostro pod górę aż do miejsca gdzie rozpoczynają się trasy biegowe Kubalonki. W okolicach szczytu Głębiec pojawił się na trasie śnieg i towarzyszył nam na trasach biegowych, ale były to tylko płaty śniegu od strony północnej. Liczne ślady po biegówkach uświadomiły uczestnikom wycieczki, że starczą 2 dni z wiejącym halnym, by dobre warunki śniegowe przestały istnieć. Śnieg zachęcał do ćwiczenia celności rzutów…, no i było trochę zaczepek śnieżnych. Na Przełęczy Szarcula zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek we własnym zakresie i ruszyliśmy drogą asfaltową (trasa szlaku Habsburgów) do Zameczku Prezydenta. Oczywiście do Górnego Zamku nas nie wpuścili, ale w Dolnym byliśmy w kawiarni (parę osób kupiło gorącą czekoladę), na tarasie widokowym i placu – lądowisku. Zameczek bardzo się podobał. Zeszliśmy do Zapory w Czarnem, poznaliśmy jej dane techniczne i dalej poszliśmy do Nadleśnictwa koło budynku dawnej Gospody Rackelhahna i wylęgarni pstrąga, która pamięta czasy cesarzy z Wiednia. Wycieczka należąca do łatwych pozwoliła dzieciom odpocząć i poznać nieco lepiej Wisłę. Dziękuję za uczestnictwo i zapraszam do „zaliczania” innych tras wiślańskich. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (30-11-2020, 05:00:15), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka Przecudna jesienne pogoda umożliwiała podziwianie dalekich widoków, a ze Stożka i Soszowa (wycieczka odbyła się 21 listopada) widoczna była panorama Tatr. Uczestnicy Akcji „Dzieci na wiślańskich szlakach” z trzema przewodnikami podzielili się na trzy grupy: jedna szła niebieskim spacerowym, a następnie niebieskim na Stożek, druga czerwonym, a trzecia zielonym. Na Stożku po odpoczynku i posiłku we własnym zakresie nieco się podzieliliśmy i zależnie od braków w zaliczaniu tras wiślańskich ustaliliśmy dwie grupy i powracających kierowców na Przełęcz Kubalonka. Te dwie grupy szły z przewodnikiem szlakiem niebieskim na Kobylą i do Dziechcinki lub czerwonym na Soszów i dalej niebieskim przez Jawornik do Wisły. Trochę mieszaliśmy z trasami, ale prócz mile spędzonego czasu z kolegami adepci wycieczek musieli zaliczyć trasy jeszcze przez nich nie poznane. Ponieważ w wycieczce brało udział 15 dzieci, 7 dorosłych i 3 przewodników to nawet idąc w trzech grupach musieliśmy dzielić się na mniejsze 3 lub 5 osobowe grupki. Nie przeszkadzało to naszym dzieciom, bo zwykle tak się dzielą zależnie od kondycji i grup przyjacielskich. Zawsze przy ustalaniu list uczestników dbam o to, by były odpowiednie grupy wiekowe z poszczególnych klas, czy grupy zainteresowań. Dla wszystkich uczestników wycieczki zaskoczeniem było to, że jesienną porą tak wielu jest turystów na szlakach. Dziękuję za udział w wycieczce, szczególnie rodzicom i zapraszam na następne. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (15-11-2020, 17:07:54), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka Od kiedy organizowane są wycieczki w ramach koła turystycznego, czyli od 2009 roku w okolicach Święta Niepodległości prawie zawsze była organizowana wycieczka. Przypomnę, że: - 7.11.2009 była to wycieczka do Muzeum Spadochroniarstwa i na Stożek - 11.11.2010 – Trójstyk i Jaworzynka ( basen) - 10/11.11.2011 – Skalanka, Velky Polom i Ostry w Czechach - 9/10.11.2012 – Jaworniki w Czechach i na Słowacji - 11/12.11.2013 – Grun i Lysa Hora w Czechach - 11.11.2014 – Czeski Cieszyn, Jabłonków ( grób Legionistów) Girowa w Czechach - 11.11.2015 – Żywiec i Gron Jana Pawła II w Beskidzie Małym - w 2016 roku nie było wycieczki – byłam chora - 11/12.11.2017 – Babia Góra – Przeł. Krowiarki - 10/11/12.11.2018 – Kielce i Góry Świętokrzyskie - w 2019 – nie było wycieczki – urlop na poratowanie zdrowia - 11.11.2020 – Wycieczka z Węgierskiej Górki na Baranią górę i Kubalonkę. Mając takie tradycje szkoda było nie organizować w tym roku jakiejś wycieczki. Wiadomo pandemia wymaga innego organizowania turystyki a mianowicie w odległościach i małych grupkach. Właściwie można powiedzieć, że na wycieczkę (11 listopada) została oddelegowana grupka 6–cio osobowa, by na górze, gdzie bierze początek królowa polskich rzek Wisła, podziwiać piękno naszych gór. Trasa należała do trudnych, bo z Węgierskiej Górki na Baranią Górę i na Przełęcz Kubalonka ( czerwony, główny szlak beskidzki) jest 25km i ponad 1200m przewyższenia. Delegacja zawieziona przez rodziców spokojnie pokonywała odległości i od wysokości ponad 900m n.p.m. mogła podziwiać piękne widoki unoszące się nad będącymi w dole mgłami. Z Baraniej Góry zachwycaliśmy się panoramę Babiej G. Pilska, Tatr Zachodnich i Wysokich, Niskich Tatr i Małej Fatry. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też pójdziemy w góry święcić niepodległość Polski. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (15-11-2020, 17:03:15), zdjęcia: D. Madzia, M. Szymańska-Kukuczka Cudowna pogoda to i pełna relaksu wycieczka do Wisły (7 listopada). Nie wszystkie dzieci mogły uczestniczyć w tej akcji turystycznej i w ostatnim momencie „ wolne miejsca” zajęli chętni na wycieczki starsi koledzy, najczęściej rodzeństwo tych młodszych uczestników. Naszą 18 osobową grupkę właściwie podzieliliśmy na 4 podgrupy i innymi trasami zwiedzaliśmy Wisłę z czwórką przewodników. Z racji zamknięcia obiektów muzealnych i kulturalnych nie byliśmy w Muzeum Beskidzkim, w Domu Zdrojowym przy czekoladowym Małyszu, czy w Galerii A. Małysza, ale zrobiliśmy częściowy Szlak Habsburgów idąc od Zameczku Habsburgów na Oazę, poznaliśmy wiślańskie legendy, ciekawostki Placu Hoffa, zadania misiów w różnych miejscach Wisły, przyglądaliśmy się narciarskim skokom treningowym dzieci z klubów sportowych. Dwie grupy wyjechały wyciągiem na Skolnity i siedząc na krzesełkach podziwiali zjeżdżających i skaczących na rowerach ze szczytu Skolnitego ekstremalnych rowerzystów. Na Skolnitym dzieci korzystały z placu zabaw, posilili się frytkami, podziwiali alpaki i podziwiali panoramy. Po odpoczynku poszliśmy zielonym szlakiem i szlakiem spacerowym do Wisły Dziechcinki a następnie wróciliśmy do centrum Wisły. Maksymalnie przeszliśmy 9km, ale młodsza grupa pokonała zaledwie 6km. Właściwie był to dłuższy spacerek, który pozwolił poznać Wisłę. Dziękuję rodzicom za pomoc w sprawowaniu opieki nad dziećmi i zapraszam na kolejne wycieczki. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (15-11-2020, 16:59:14) Dawno nie było tak licznej wycieczki (9 października) – Rajd Jerzego Kukuczki - w której większość to uczniowie klas VI - VIII. Osoby, które po raz pierwszy były na wycieczce dostały po czekoladzie i oczywiście książeczce GOT. Mogliśmy zaszaleć, gdyż taniej wychodził koszt autobusu. Wyjechaliśmy sobie wyciągiem na Stożek (niektórzy jechali po raz pierwszy wyciągiem), potem mieliśmy czas na posiłek w Schronisku. Zatrzymaliśmy się przy Grzybach Skalnych na Kiczorach i w Izbie Pamięci Jerzego Kukuczki. Nie było tam czekających grup i mieliśmy ten komfort, że mogliśmy zobaczyć zgromadzone przez alpinistę trofea. Pogoda nam dopisała i po przyjściu (10 km) na Amfiteatr mogliśmy odpocząć. Szymon Sikora brał udział w konkursie wiedzy o Jerzym Kukuczce i wygrał ten konkurs, Nikola Herezy i Lena Jaworska zostały nagrodzone za prace plastyczne o Jerzym Kukuczce, kilka dziewcząt z klasy VI b zaśpiewało piosenkę o Czantorii a chłopcy zorganizowali sobie mecz piłki nożnej z uczniami z Istebnej i mecz wygrali. Kilka osób wzięło udział w szkoleniu z I pomocy medycznej. Za całą nasza aktywność zostaliśmy nagrodzeni III miejscem. Każdy kto chciał, to dostał mapę lub folder przyrodniczy, po Prince Polo i oczywiście posiłek: zupa pomidorowa, kiełbaska z keczupem, chleb i napoje. Uczestniczenie w konkursach było też nagradzane. Dziękuję za udział i wzorową postawę uczniom a nauczycielom i rodzicom za pomoc w trakcie wycieczki. Impreza była naprawdę udana i miejmy nadzieję, że kolejne też się odbędą. dodała: M. Szymańska-Kukuczka (04-10-2020, 12:42:54), zdjęcia: D. Madzia, M. Szymańska-Kukuczka 25 września uczniowie z klasy 4a i 4b uczestniczyli w miłej wycieczce przyrodniczej do Hażlacha. Pogoda dopisała i wszyscy z przyjemnością powędrowali ścieżką przyrodniczą do źródeł Borgońki. Grupa 31 osób słuchała informacji przewodnika Jana Machały dotyczących leśnych ciekawostek i chłonęła uroki jesiennego lasu. W miejscu przy obelisku myśliwych zrobiono krótki konkurs przyrodniczy, który wygrał Kamil Liszewski a jego koleżanki Lena Linda Czyż i Martyna Giel zajęły drugie oraz trzecie miejsce. Zostały rozdane nagrody i dyplomy, a wszystkim uczestnikom wycieczki wyjaśniono zasady zdobywania punktów do książeczek przyrodniczych. Zadowoleni uczestnicy wycieczki poszli poznać uroki nowoutworzonego „Domu Przyrodnika”. Multimedialne prezentacje podobały się uczniom, ale najbardziej popularna była ekspozycja poświęcona pszczołom. Hażlach choć jest małą miejscowością to wywarł pozytywne wrażenie na wszystkich uczestnikach wycieczki i dzieci zadowolone z lekcji przyrody w żywym lesie wrócili do szkoły. Rok szkolny 2019/2020 (archiwum) Rok szkolny 2018/2019 (archiwum) Rok szkolny 2017/2018 (archiwum) Rok szkolny 2016/2017 (archiwum) Rok szkolny 2015/2016 (archiwum) Rok szkolny 2014/2015 (archiwum) Rok szkolny 2013/2014 (archiwum) Rok szkolny 2012/2013 (archiwum) Rok szkolny 2011/2012 (archiwum) Rok szkolny 2010/2011 (archiwum) |