SZKOLNE KOŁO KRAJOZNAWCZO-TURYSTYCZNE "KRETY"

SKKT "Krety" działa od 14 października 2009 roku. Wcześniej działało jako Koło Turystyczne.

Opiekunem koła jest mgr Mariola Szymańska-Kukuczka

 

Rok szkolny 2017/2018

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (24-10-2018, 05:27:45), zdjęcia i film: M. Szymańska-Kukuczka

Już minęły dwa miesiące od naszej wakacyjnej wędrówki, ale dopiero teraz mam film wyprawy po Beskidzie Niskim (11-19 sierpnia) i dlatego razem ze zdjęciami przedstawię krótką relację.

Te dziewięć dni wędrowania można byłoby podsumować kilkoma słowami: było bardzo fajnie, pogoda nam dopisała, trasy nie były  trudne,  ale  długie  i błotniste a najwspanialsi byli ludzie, którzy wzajemnie sobie pomagali.

Po tygodniowej wyprawie w Bieszczady w 2017r. myśleliśmy, że już nie zajdziemy w dzikie strony, ale Beskid Niski pokazał nam,  iż to on zasługuje na miano bezludnej niezamieszkanej krainy.  Przez ostatnie dwa dni, kiedy szliśmy z całym ekwipunkiem na plecach, wędrowaliśmy  przez wyludnione tereny, na którym nie spotkaliśmy żadnego sklepu, mijaliśmy pojedyncze gospodarstwa a chleb kupowaliśmy w restauracji lub schronisku. Niemniej jednak są to piękne, dzikie tereny o niedużych przewyższeniach i bogatej historii. Dzieci poznały Wysową Zdrój z jej atrakcjami, czyli starymi cerkwiami, leczniczymi wodami i ośrodkami jazdy konnej. Przeszły koło pomników I wojny światowej (Rotunda), gdyż na tych terenach ponad 100 lat temu toczyły się ciężkie boje. Poznały dziki Magurski Park Narodowy z licznymi rezerwatami i ciekawymi zjawiskami przyrodniczymi. Przechodziliśmy koło miejsca martyrologii  żydowskiej i  Doliną  Śmierci  (miejsce  bitew  w  II  wojnie światowej) w Chyrowej koło Dukli, zwiedziliśmy pustelnię Św. Jana z Dukli, odwiedziliśmy wioski przesiedleńców za Śląska Cieszyńskiego, przeszliśmy obok nieistniejących wiosek i doszliśmy do Komańczy, gdzie zwiedziliśmy miejsce więzienia księdza prymasa S. Wyszyńskiego. Po drodze robiliśmy dłuższe trasy, gdyż pomimo braku opadów Beskid Niski jest terenem dość podmokłym i ciągle trzeba było nadrabiać drogi. Dość powiedzieć, że z planowanej według map i GPS-u  drogi 35 km na krokomierzu wychodziło nam 40 km, ale daliśmy radę i kolejny dzień dla młodszych uczestników wędrówki był odpoczynkiem, a dla starszych próbą sił w błotnistym,  z przeprawami przez rwące potoki wyprawie na Piotrusia.

Spaliśmy jak  się  dało:  w  agroturystykach,  schroniskach  górskich,  pod  namiotem  na  polu  biwakowym,  w  schroniskach  młodzieżowych,  czyli szkołach. Jedliśmy co było podane: w restauracjach, we własnym zakresie  na śniadaniach w kuchniach agroturystycznych ,  biwakach i w szkole oraz w Schroniskach Górskich.  Dwa posiłki ciepłe w ciągu dnia były zawsze zapewnione, a po drodze dzieci dostawały batony energetyczne, jakieś słodkości i pajdy chleba z konserwami, serami czy nutellą. Atrakcje to: dwukrotne wyjście na basen,  jazda konna, wieczór niespodzianek, dyskoteka, ogniska i sztuczne ognie (dwa razy), rozgrywki sportowe i niespodzianki na trasie takie jak utrata buta w błocie, ucieczka przed burzą,  wdepnięcie na gniazdo os i pogryzienie,  przeprawy przez rwące potoki i poznanie trzech miejscowości uzdrowiskowych (Wysowa Zdrój, Iwonicz Zdrój i Rymanów Zdrój).

Najważniejsze, że przez te 150 km pomagaliśmy sobie wzajemnie a szczególnie dorośli dzieciom i udało się  im zdobyć 182 pkt. G.Sz.B.  Był to ostatni odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego i kilku osobom (6), którzy uczestniczyli w większości wielodniowych wycieczek zostanie przyznana złota odznaka tego szlaku. Do zdobycia jest Diamentowa, ale by ją uzyskać trzeba w 21 dni przejść od Ustronia do Wołosatego, ale  to  na  dzień  dzisiejszy  jest  nie  do  pokonania. Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspaniałą postawę i zrozumienie starych tradycji turystycznych i wychowawczych.

[zobacz zdjęcia]

[zobacz film]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (28-05-2018, 04:38:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

XVI Rajd J. Kukuczki (18 maja) był imprezą ogólnopolską i odbywał się niezależnie od pogody. By zapewnić atrakcyjność Rajdu organizatorzy (PTTK WISŁA) pozyskują różne finansowe środki i muszą je rozliczyć co do złotówki i dlatego impreza musi się odbyć.  Na szczęście w tym roku pogoda się poprawiła i Rajd odbył się, a na dodatek był bardzo atrakcyjny.

Można powiedzieć parafrazując Jerzego Kukuczkę - „Góra zapłacona musi być zdobyta”, że wycieczka zapłacona musi się odbyć. J. Kukuczka zawsze dochodził do celu pomimo trudności i tym cechuje się też jego Rajd.

Dla nas jako szkoły impreza była też bardzo udana. Zaliczyliśmy w tym roku głównie szlak spacerowy im. J. Kukuczki i Jego izbę pamięci. Odwiedziliśmy obiekty na Kubalonce, zbiornik retencyjny i szkółkę leśną w Oleckach i uczestniczyliśmy w imprezach na stadionie w Istebnej. Nasza Szkoła zdobyła  puchar  za największe zaangażowanie w konkursach rajdowych. Braliśmy udział we wszystkich rodzajach konkurencji. W konkursie wiedzy o J. Kukuczce Kornelia Wilczek zdobyła III miejsce, Marta Kępińska była III w konkursie plastycznym, a Kornelia w konkursie plastycznym zdobyła wyróżnienie, natomiast Szymon Sikora i Jan Cichocki zdobyli wyróżnienie w występach artystycznych. Młodsze dzieci brały udział w przeciąganiu liny, wyścigach w workach, ale ze starszymi (uczniowie gimnazjum i liceum) nie mieli szans. Zdobyliśmy wyróżnienia w każdej dziedzinie, a na koniec nasze dzieci zachwyciły organizatorów, gdyż czekając na autobus dzieci zaczęły porządkować plac zabaw. Przeszliśmy około 12km, ale rajd trwał długo gdyż było dużo zabaw i kolejki do posiłków. Dzieci w ramach wpisowego dostały kiełbaskę i herbatę, kołaczyk i butelkowaną wodę do picia. Dziękuję opiekunom.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (16-05-2018, 06:01:32), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Miało być łatwo a było jak zwykle. Trasa Rajdu (12 maja) z Nowej Osady przez Salmopol na Grabową i do Brennej Leśnicy to jedynie 13,7km, ale zdobyte punkty to 25pkt.GOT. Znaczy to, że jest dużo przewyższeń (1000m), czyli trasa jest ostra. Dało się to nam odczuć, tym bardziej, że szliśmy dość szybko. Szczególnie grupa I składająca się z gimnazjalistów i uczniów z klasy VII, VI, V  pod opieką Pani Ewy Walczyk nauczycielki j. niemieckiego. Znacznie nas wyprzedzili, gdyż śpieszyli się na Konkurs wiedzy turystycznej i nie zatrzymywali się po drodze. Trud się opłacił, gdyż Uczniowie z Gimnazjum nr 2 z Ustronia zdobyli trzy pierwsze miejsca, a nasi uczniowie w swojej kategorii mieli IV (Szymon Sikora) oraz dwa V miejsca (Dawid Siwiera i Oliwier Gawlik).

My szliśmy nieco wolniej, gdyż uważaliśmy na liczne żmije. Spotkaliśmy ich aż 5 wygrzewających się na słońcu i  chcąc  zrobić  przerwę  uważnie wybieraliśmy teren odpoczynku. Mieliśmy postój na jedzenie i lody na Przeł. Salmopolskiej . Należał się odpoczynek, bo trasa była ostra. Zejście do schroniska na Grabowej to był lekki spacerek i tam na mecie rajdu posililiśmy się, pogratulowaliśmy uczestnikom konkursu i dzieciaki bawiły się w „parku – ogródku dziecięcym”. Kiedy poszliśmy w stronę Starego Gronia (prosta droga), to chłopcy zaczęli bawić się w wojsko. Strasznie szybko wędrowali i trzeba było przypomnieć im, że rola wojska, to ochrona słabych, dzieci i kobiet i muszą ochraniać nasze tyły. Lekko padał deszczyk, który nie docierał do nas przez poszycie drzew i wycieczka miło się kończyła. Przy drodze w Brennej Leśnicy podjechał po nas autobus i przed 15.00 byliśmy w Nierodzimiu. Dziękuję rodzicom za pomoc i zapraszam na kolejną wycieczkę.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (12-05-2018, 16:39:33), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Sześciu ambitnych turystów wybrało się na akcję sprzątania „Rezerwatu Czantoria” (9 maja). Pogoda nam nie dopisała. Lekko i przelotnie padał deszcz, co nie utrudniało zbierania śmieci, ale uniemożliwiło główną nagrodę, czyli zjazd na torze saneczkowym. Atmosfera na akcji była bardzo przyjemna, gdyż turyści z roku na rok coraz mniej śmiecą i nasze worki ze śmieciami nie były zbyt ciężkie. Po sprzątaniu dostaliśmy kiełbaskę i herbatę, a nasza reprezentantka Kornelia Wilczek  wzięła udział w konkursie przyrodniczym na szczeblu konkursu szkół ustrońskich. Zdobyła II miejsce i zyskała ciekawe nagrody  ufundowane przez Burmistrza Ustronia i Nadleśnictwo Ustroń - współorganizatorów akcji. Dziękuję za dobre reprezentowanie szkoły całej grupie.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (12-05-2018, 16:15:23), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Wycieczka była jak zaplanowałam, dość ciężka. Mieliśmy piękną pogodę i trzeba było nosić dużo wody a temperatura wzmagała uczucie zmęczenia. Kondycja dzieci była wspaniała  i  trzeciego dnia po przejściu ponad 70 km,  dzieci z pełnymi plecakami jeszcze potrafiły biegać na wyścigi.

W sobotę (28 kwietnia) można powiedzieć  było „…cicho wszędzie , gorąco wszędzie…” i obawa czy dojdziemy te 24km do schroniska. Całą drogą mieliśmy wspaniały widok na Tatry. Zaliczyliśmy Kudłacz, Łysinę, obserwatorium astronomiczne, ścieżkę edukacyjną, Śnieżnicę  z rezerwatem i bardzo zmęczeni dotarliśmy do schroniska młodzieżowego. Mieliśmy bardzo dobre warunki do spania i pyszną obiadokolację. O godz. 21.00 dzieci już spały.

W niedzielę spokojnie zjedliśmy w ośrodku śniadanie i relaksowaliśmy się pięknym porankiem. O 10.00 była msza w kaplicy w ośrodku rekolekcyjnym i nieco spóźnieni o 11.00 wyruszyliśmy na trasę. Ostre podejście na wyższą górę Ćwilin dało nam popalić i dzieci z obawą patrzyli na rysującą się przed nami Mogielicą (1170m) – najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego a dorośli troszczyli się nadchodzącą burzą. W Jurkowie w karczmie „Baranówka” zjedliśmy obiad i przeczekali zmiany pogodowe (spadło dosłownie kilka kropel) a następnie z wyłączonymi telefonami (grzmoty były gdzieś w okolicy Sącza) zdobyliśmy dość łatwy do wchodzenia szczyt.  Zeszliśmy z niego w inną stronę (drzewa ze szlakami były ścięte) i nieco nadrobiliśmy trasy. Mieliśmy do przejścia 23km, ale droga przedłużyła nam się do 26km. Planowałam przejście z latarkami, ale w ten dzień ta trasa zabrała nam dużo więcej czasu. Ostatni odcinek biegł polanami, gdzie nie było oznaczeń i dlatego dopiero o 21.00 dotarliśmy do „Chatki pod Przysłopem”. Swojska nazwa, ale lokalizacja bardzo trudna do znalezienia. Pan Bartek dużo musiał się natrudzić, by znaleźć ten domek i dowieźć nasze zapasy jedzenia i śpiwory. Zmęczeni szybko po kolacji zasnęliśmy.

Kolejnego dnia zaczęliśmy wchodzić na drugie pasmo gór, czyli w Gorce.  Wyszliśmy po 10.00 i ostro powędrowaliśmy żółtym szlakiem na Kudłacz a następnie na  Turbacz. Szliśmy w Gorczańskim Parku Narodowym i podziwialiśmy „zachowaną” przyrodę. W schronisku na Turbaczu  zjedliśmy  solidny  i  drogi posiłek (smażony ser z sałatką i frytkami kosztował 32zł) i ruszyliśmy na znany nam szlak czerwony a następnie zielony.  Szybko (19.00) doszliśmy do Gorczańskiej Chaty (Hawiarska Koliba). Gorc – trasa dla ambitnych był aktualny. Z podziwem patrzyłam na dzieci z pełnymi plecakami ze  śpiworami  jak   podbiegały  i  robiły wyścigi. W schronisku studenckim, gdy tylko przyszliśmy to czekała na nas herbata i kawa. W jadalni po kolacji dzieci grały w różne gry, czekając na miejsce pod prysznicem (był tylko jeden), można było posiedzieć przy ognisku czy coś poczytać. Już o 21.00 większość była w sali 18 osobowej i spała.

1 maja zaskoczył nas. Po śniadaniu przed wymarszem przed  9.00 uczestniczyliśmy we mszy świętej. Większość  turystów  w  chatce  to  była  grupa  z księdzem i w ten sposób rozpoczęli świętowanie pierwszego maja. Ruszyliśmy w trasę i podzieliliśmy się na dwie grupy. Nasi kierowcy wybrali się przez Gorce po auta a my zeszliśmy do Ochotnicy. Przejście 5 km po asfalcie pomimo posilania się lodami dało nam popalić. Zeszliśmy na zielony szlak i wybraliśmy się na Lubań.  Dojechali do nas państwo Grabcowie z rodziną i trasa uległa nieco zmianie. Kto musiał to wszedł na Lubań, ale mniejsze dzieci wróciły do Ochotnicy, gdzie po obiedzie zabrali się autami (kierowcy przyjechali) do Krościenka. Tam zebrana była reszta grupy i po porcji sorbetów grupa rozeszła się do swoich aut (niektórzy jeszcze kontynuowali wycieczkę z rodzicami) i wróciliśmy do Nierodzimia. Dzieci przeszły 86km i trasa nie była taka trudna. Dziękuję uczestnikom za wspaniała postawę na wycieczce.

[zobacz zdjęcia]

[zobacz film]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (09-05-2018, 05:51:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

„Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie”. Tym znanym powiedzeniem możemy podsumować naszą wycieczkę przyrodniczą do Kończyc (25 kwietnia). Przeszliśmy ścieżką przyrodniczą na której znajdowały się bardzo stare dęby (Mieszko - 750lat, Przemko – 500 lat – najstarsze drzewa na Śląsku), graby, kasztanowce i lipy, stara 150 letnia grusza , piękne parki przy zamku, pomnik poświęcony ofiarom obozu pracy dla Żydów, grób hrabiny Larich Thun- Hohenstein, folwark. Przewodnik Jan Machała opowiadał o ciekawostkach tej miejscowości, przyrodzie, wyjaśniał nazwy wielu roślin. Po przejściu ścieżki poszliśmy do szkoły, gdzie troje naszych uczniów (Wiktoria Majchrowska, Maja Nieckarz i Mariusz Chruszcz) brało udział w drużynowym konkursie wiedzy przyrodniczej. Udało nam się wygrać, głównie dzięki dużej wiedzy Wiktorii. Pozostali uczestnicy wycieczki na szkolnym placu zabaw bawili się i odpoczywali.  Zadowoleni wróciliśmy do szkoły na obiad i dalsze lekcje. Jesienią wybierzemy się na inną ścieżkę przyrodniczą.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (04-04-2018, 05:53:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Właściwie rzutem na taśmę były nasze ostatnie wyjazdy na narty zjazdowe na Czantorii. Wtorki były niemożliwe do realizacji i pozostał nam okres rekolekcji. W niedzielę palmową (25 marca) była nas spora grupka 22 osób, w tym 14 dzieci (9 dzieci było z klas IV – VI,  a  pozostali  to  uczniowie  klas  I.  Była ładna pogoda, ale ciepło spowodowało, że porobiły się mokre muldy i warunki w dolnym odcinku trasy z Czantorii były bardzo ciężkie.

Po dniu przerwy, we wtorek (27 marca) pojechaliśmy w mniejszej 8-osobowej grupce (5 uczniów i trzech dorosłych) i chociaż nie było słonecznie, a rano padał deszcz, to jak się okazało warunki na mokrym śniegu były bardzo dobre i wszyscy byli z wypadu na narty bardzo zadowoleni. W środę (28 marca) była powtórka jazdy z wtorku i było szkoda, że taka mała grupka jeździła i cieszyła się z ostatniego śniegu.

W sumie w trzech wyjazdach na narty zjazdowe uczestniczyło 36 osób. Średnio po 12 osób na dzień. Troszeczkę to za mało, więc nie wiem  czy  w przyszłym roku będziemy organizować te wyjazdy.  Czantoria była podsumowaniem sezonu zimowego, który dla uczniów z naszej szkoły jeżdżących na nartach biegowych i zjazdowych był bardzo udany. Będziemy porządkować narty, konserwować i czekać na przyszły sezon.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (04-04-2018, 05:48:23), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

XV Międzynarodowy Rajd Narciarsko –Pieszy „ Ku źródłom Wisły” (24 marca) to piękne zakończenie sezonu zimowego na biegówkach i rozpoczęcie pieszych wędrówek. W tym roku mieliśmy piękną pogodę, było ciepło i na biegówkach przejście byłoby niemożliwe, więc zrobiliśmy pieszą wycieczkę. Ponieważ trasa szl. żółtym z DT PTTK w Wiśle Nowej Osadzie/Czarnym przez Cieńków z zejściem trasa spacerową do Czarnego i do Watry przy Białej Wisełce,  była  nam już znana, więc wydłużyliśmy drogę przemarszu i ruszyliśmy z Wisły Głębce przez Kozińce (szl. Czarny) do Nowej Osady do DT PTTK. To spowodowało, że osoby zbierające punkty i trasy do Dużej Wiślańskiej Odznaki Turystycznej zaliczyli trasę czarną z Wisły Głębiec.

Sam Rajd to nie tylko wędrowanie. Po osiągnięciu METY mieliśmy czas na pyszny żurek, kiełbaski, kołaczyki i herbatkę. Był czas na podsumowanie rajdu, czyli byliśmy trzecią drużyną  po bardzo licznej grupie ze Słowacji, licznej grupie z Czech, ale w naszych szeregach był najmłodszy uczestnik rajdu brat Seweryna. Niektórym dzieciom trochę się nudziło i bawili się  w szukanie  wilka  nieco  przy  tym  rozrabiając,  ale  większość  brała  udział  w  licznych  konkursach: śpiewaczych, gdzie zachwycały swoimi pieśniczkami regionalnymi, wyścigach w workach i przeciąganiu liny. Zdobyli wiele nagród. Zadowoleni wróciliśmy do autobusu, a następnie do Nierodzimia.

Dziękuję rodzicom za pomoc i zapraszam w kwietniu na dwie kolejne wycieczki. Do zobaczenia w górach i nie tylko.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (22-03-2018, 05:02:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Sobotni dzień (17 marca) był nieco zimny i mglisty. Zajechaliśmy w silnej grupie 28 osób do Trojanovic w Czachach i równo  o  10.00  wyjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym na Pustevny. Tam po krótkim posiłku (kanapki) założyliśmy narty i poszliśmy na świeżo przygotowane trasy 5E(2km). Po przejściu dobrze przygotowanego odcinka silniejsza grupa z rodzicami i GOPR-wcem poszła na 12 km pętlę (Cd.5E), a młodsi zawodnicy poszli na trasy 5D (5 km), które były dobrze przygotowane, z dużą ilością śniegu. Po intensywnym wysiłku poszliśmy odpocząć i coś zjeść do restauracji przy wyciągu, a następne wyruszyliśmy w drogę powrotną. Czekał nas ponad pięciokilometrowy łagodny zjazd trasą 5F – rowerową aż do samego parkingu. Wszystkim ta trasa się podobała, ale nogi od hamowania bolały. Wróciliśmy około 16.00 do domów zadowoleni, z postanowieniem powrotu do tego „zimowego raju”. Dziękuję wszystkim uczestnikom, a w szczególności mamom, które deklarują zakup biegowych nart i czynne uprawianie tego sportu.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (12-03-2018, 04:38:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

4 marca pogoda była znakomita, warunki śniegowe wymarzone, a trasa na narty niezbyt trudna. Plan wyprawy zrealizował jedynie Dawid Siwiera ze swoim ojcem, gdyż wyszli z Salmopolu na pasmo Cieńkowa (żółty szlak) i przeszli do Czarnego (przy zaporze), natomiast pozostali zależnie od stopnia zaawansowania albo przeszli do źródeł potoku Malinka (i nieco dalej pod żółty szlak) i wrócili  na  Salmopol,  albo  doszli  pod  Malinów  i  ćwiczyli  na  trasach umiejętności jazdy na nartach biegowych. Był czas na zjedzenie kanapek, zabawy na śniegu i relaks. Na grupę 8 dzieci było 7 rodziców i można było dostosowywać trasy w dowolny sposób. Wycieczka była udana i jedynie stanie w korku w Wiśle było niemiłym akcentem. Dziękuję rodzicom za pomoc i zaangażowanie.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (25-02-2018, 13:23:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W dniu 20 lutego na naszym boisku piłkarskim odbyły się eliminacje w narciarstwie biegowym celem wyłonienia drużyny reprezentującej szkołę na powiatowych zawodach na Kubalonce (22 lutego). Wyniki nie oddawały umiejętności (bieg po równym boisku, wymaga mniejszych umiejętności niż bieg w terenie, gdzie trzeba podbiegać pod górę i zjeżdżać ostro w dół) i dlatego zdecydowaliśmy, że w dniu zawodów powiatowych zrobimy krótkie zawody szkolne. Pojechaliśmy na Kubalonkę w silnej grupie 13 osób. Rezultaty zawodów szkolnych są następujące:

Rywalizacja dziewcząt:

Dziewczynki (8 osób) wykonały dwa biegi eliminacyjne. Dwie z czterech zawodniczek przechodziły do dalszej rywalizacji i tak cztery zawodniczki musiały miedzy sobą rozstrzygnąć miejsca w szkolnych zawodach:

I - miejsce: Kornelia Wilczek z klasy VIa

I/II miejsce: Marta Kępińska z klasy VIa  - Marta w zawodach szkolnych wywróciła się i była za Kornelią o pół wyciągniętej narty, ale w zawodach powiatowych znacznie wyprzedziła swoją koleżankę z klasy zdobywając cenne sekundy dla szkoły i dlatego dwie dziewczyny zasłużyły na I miejsce.

III - miejsce: Martyna Kubień z klasy IVb

IV – miejsce: Noemi Grabiec z klasy IVa

Pozostałe osoby: Maja Raszka, Klaudia Szpak, Oliwia Gawlik i Nadia Łyżbicka.

Rywalizacja chłopców:

I miejsce: Szymon Sikora z klasy V

II miejsce: Dawid Siwiera z klasy VIa

III miejsce: Serafin Cichocki z klasy V

IV miejsce: Piotr Macura z klasy IVa

V miejsce: Filip Grabiec z klasy IIIa – najmłodszy zawodnik, który w swojej grupie wiekowej zająłby I miejsce.

Zawody Powiatowe:

W zawodach powiatowych nasza szkoła walczyła z uczniami trenującymi w klubach narciarskich i liczył się z naszej strony głównie udział, a nie wynik. Sztafeta dziewcząt w składzie: Martyna Kubień, Kornelia Wilczek, Marta Kępińska zdobyła IV miejsce, a sztafeta chłopców w składzie: Piotr Macura, Szymon Sikora i Dawid Siwiera zajęła V miejsce na 6 startujących drużyn. Nie byliśmy ostatni i to był nasz sukces. Przy dekoracji mogliśmy być dumni z naszej absolwentki Joanny Sikory, która w kategorii Liceów zajęła II miejsce. Po zawodach potrenowaliśmy nasze umiejętności narciarskie i ustaliliśmy, że musimy  doskonalić  technikę łyżwową. Mam nadzieję, że zimy jeszcze starczy na kolejne przygody z nartami.

[zobacz zdjęcia]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (20-02-2018, 05:57:32), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Pogoda była cudowna. Lekki mróz, słoneczko, dobra widoczność (była widoczna Mała Fatra) i wspaniały śnieg spowodowały, że wyjazd na narty był udany (17 lutego). Z Nierodzimia  wyruszyła duża grupa narciarzy. Razem z dorosłymi było nas 17 osób, ale 7 dzieci, to byli debiutanci na trasach biegowych Kubalonki. To spowodowało, że musieliśmy pożyczyć dodatkowy sprzęt narciarski (koszt 30zł – po zniżkach) oraz zamówiliśmy instruktora biegów  narciarskich (70zł), który początkującą grupę wziął na osobne trasy i odpowiednio szkolił. Dobrzy biegacze wyruszyli na dłuższe trasy. Samo chodzenie (bieganie) na nartach nie było problemem, ale podchodzenie pod górkę i zjazdy sprawiały nieco problemów i trzeba było trenować te umiejętności.  Trzygodzinny pobyt na nartach nieco nas zmęczył, ale wszyscy wracali do domu zadowoleni.  Starsi przygotowywali się do zawodów, a młodsi  wypracowali sobie Dziecięcą Odznakę Narciarską. Dziękuję wszystkim uczestnikom wyprawy, a w szczególności uczniom klasy I i II, którzy znakomicie dawali sobie radę. Mam nadzieję, że jeszcze raz w lutym wybierzemy się na narty biegowe, gdyż warunki są znakomite.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (08-01-2018, 05:41:14), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Dwudniowa wyprawa na biegówkach w rejon Baraniej Góry (27-28 stycznia), to było trudne wyzwanie. Zima w tym roku nie dopisuje i trzeba było zanim stopniał śnieg iść na biegówki. Około 15.45  w sobotę z Kubalonki wyruszyliśmy (sześcioro dzieci i trójka dorosłych) na biegówkach w stronę Stecówki. Trzy tygodnie wcześniej szłam tą trasą i nie było mowy, by na tej trasie jechać na nartach a teraz były wprost wymarzone warunki śnieżne. Na Stecówce zrobiliśmy krótki posiłkowy odpoczynek. Pod wiatą paliło się ognisko a uczestnicy kuligów nieco hałasowali. Ubraliśmy czołowe latarki i udaliśmy się w stronę Karolówki. Trasa była przyjemna, chociaż w większości pod górę. Ostatni odcinek prowadzący lekko w dół był samą przyjemnością, gdyż widoczne były światła schroniska. Mieliśmy bardzo dobry czas przejścia, gdyż te ponad 9 km przebyliśmy w czasie krótszym niż trzy godziny. Zadowoleni wchodziliśmy do schroniska na jadalnię a siedzący tam ludzie z podziwem patrzyli na dzieci z nartami. Rozlokowaliśmy się w pokoju, pobraliśmy swoje bagaże z auta Goprowca – Pana Bronka Kukuczki i po szybkim ogarnięciu poszliśmy na pyszne naleśniki. Po kolacji był czas na różne gry i wieczorne pogaduszki.

Rano szaleni panowie wybrali się o 6.00 na szczyt Baraniej Góry (narty turowe i bieg) a pozostali uczestnicy wyprawy od 7.00 zaczęli szykować się do dalszej wycieczki. Po śniadaniu (jajecznica, parówki i słodkie chwile do wyboru) spakowaliśmy zbędne bagaże do auta i wyruszyliśmy w długą około 16km trasę. Mieliśmy pecha, gdyż Pan Gawlik złamał kijek i musiał męczyć się na trasie. Pierwsze 4km drogą leśną nr 4 były  wprost  cudowne:  szeroka  przetarta  trasa prowadząca po prawie równym terenie, niezbyt twardy śnieg i temperatura około 0°C. Niestety przetarta trasa się skończyła a stromy zjazd po miękkim śniegu powodował liczne upadki. Na szczęście upadki nie były bolesne, ale urażona ambicja też mogła boleć. Tak dotarliśmy po dwóch kilometrach do niebieskiego szlaku prowadzącego do Czarnego. Nasi panowie poszli szlakiem turystycznym na Baranią Górę, następnie do schroniska po auto a panie z dziećmi wyruszyły w dalszą drogę. Ten 5 km odcinek do żółtego szlaku na Cieńkowie był dla nas przykry, gdyż złapał nas deszcz a właściwie drobna mżawka, która spowodowała, że byliśmy całkowicie mokrzy. To spowodowało, że właściwie szliśmy nie robiąc dłuższych postojów. Droga była znowu przetarta, ale brak widoczności sprawił, że były przerwy tylko na szybkie picie i posiłki. Ostatni 5 km odcinek to właściwie była bajka. Znakomicie ubita szeroka trasa z torami po boku, brak  deszczu  i  właściwie ciągły lekki zjazd spowodował, że bardzo szybko dotarliśmy do celu. Całość trasy przeszliśmy w 4 i pół godziny. Dzieci szybko przebrały buty, zdjęły mokre rzeczy i grzały się w aucie, a dorośli pakowali narty, plecaki i podbijali książeczki. Tak ciekawie i intensywnie zakończyliśmy I półrocze 2017/2018. Trasa jest wspaniała i trzeba będzie ją powtórzyć jak tylko w Beskidy wróci zima. Zapraszam do obejrzenia zdjęć i zachęcam do wyprawy. Dziękuję Państwu Gawlik za pomoc na wycieczce.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (30-11-2017, 05:44:54), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

W sobotę (25 listopada) miała miejsce bardzo łatwa i przyjemna wycieczka do Wisły jako miejsca sportów narciarskich. Byliśmy na Kubalonce na trasach biegowych, przeszliśmy zielonym szlakiem na Kozińce, gdzie leżały resztki śniegu i do Nowej Osady poniżej Ośrodka Narciarskiego (trasy zjazdowe),  Skoczni A. Małysza w Malince a na sam koniec do Galerii Trofeów A. Małysza. Dość szybko wracaliśmy do Ustronia, ale łatwa bezstresowa wycieczka chyba nie jest w moim stylu i mieliśmy przy zjeździe na Poniwiec przykry incydent – doszło do drobnej stłuczki z udziałem naszego autobusu. Na szczęście żadnemu z dzieci nic się groźnego nie stało, a przymusowy postój autobusu uspokoił dzieci. Mam nadzieję, że ta przykra sytuacja spowoduje, że w przyszłości dzieci będą jeszcze grzeczniej zachowywać się w środkach komunikacji. Dziękuję za tą ostatnią wycieczkę, dziękuję rodzicom opiekunom za troskę o dzieci i do zobaczenia na wiosnę.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (19-11-2017, 13:00:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Wytrawni  turyści wiedzą, że Babia Góra jest bardzo kapryśną górą i nie zawsze da się na nią wejść. Ponieważ jest to pasmo górskie, to liczyłam, że w jakiejś części uda się go nam na wycieczce (11-12 listopada) zdobyć, niekoniecznie zdobywając najwyższy szczyt, czyli Diablak mający 1725 m npm.

Pierwszego dnia naszej wyprawy pokonywaliśmy główny beskidzki czerwony szlak z Przeł. Glinne do schroniska Markowe Szczawiny wynoszący ponad 20km. Już na początku trasy na trawie był zmrożony śnieg i wszyscy mogli już w tym sezonie zimowym iść po śniegu. W trakcie wędrówki droga okazała się uciążliwa poprzez duże połacie błota. Właściwie w każdym obniżeniu, czy przełęczy musieliśmy przeskakiwać kałuże i bajory z błotem. Wiał zimny wiatr, więc zrobiliśmy tylko 4 postoje w zacisznych miejscach, gdzie mogliśmy napić się swojej ciepłej herbaty i coś przekąsić. Dzieci przekonały się, że jak był postój, to trzeba  było  stosować się do zaleceń dorosłych, gdyż następny nie był możliwy i jak się nie zjadło lub nie wypiło, to było to niemożliwe w dłuższym okresie czasu. Cały nasz przemarsz z postojami trwał niespełna 9 godzin. Dotarliśmy do schroniska około 17.30 i tylko dla uprzyjemnienia sobie wędrówki świeciliśmy sobie latarkami. Śnieg, który od wysokości 950m (Przeł. Glinne ma wysokość 808m npm.) tworzył kilkucentymetrową warstwę w przerzedzonym lesie i odbijał światło słoneczne, spowodował, że było jasno. Przed schroniskiem było dużo świeżego śniegu, ale wszyscy byli zmęczeni i nie wykazywali chęci zabawy na śniegu. Zajęliśmy miejsca noclegowe, buty, kurtki oraz spodnie dało się do przesuszenia, zrobiliśmy sobie zupki lub słodkie chwile w turystycznej kuchni a następnie złożyliśmy zamówienie na solidną obiadokolację. Czekając był czas na różne gry (euro biznes, szachy, uno…). Po kolacji przenieśliśmy się do swoich miejsc noclegowych. Było Święto Niepodległości i nie wszyscy dorośli w schronisku poszli szybko spać, ale my już przed 22.00 zasnęliśmy.

Rankiem następnego dnia (już o 6.15 ) szybko obudziliśmy się i nie tylko podziwialiśmy padający  gęsty  śnieg,  ale  chodząc  po  korytarzach  budziliśmy śpiących dorosłych. Nie śpieszyliśmy się ze śniadaniem. Poczekaliśmy aż przestanie padać śnieg, wypiliśmy jeszcze przed wyjściem ciepłą herbatę i już przetartym szlakiem o 9.15 wyruszyliśmy na przełęcz Brona i dalej na Diablak. Pogoda nam sprzyjała. Słonko świeciło nam spoza chmur, śnieg nie sypał a wiatr wiał (dość mocno) dopiero w partii szczytowej Babiej Góry. Taki urok tej góry, że zawsze tam wieje. Przy schronisku była temperatura -3, na górze około -8, ale odczuwalna przy wietrze to chyba -12. W nawianych zaspach śniegowych było ponad pół metra śniegu a my szliśmy udeptanymi ścieżkami w 20cm śniegu. Z naszej jesiennej wycieczki zrobiła się już w pełni zimowa wyprawa. Większość miała odpowiednie buty, spodnie i kurtki, a rękawice szybko niektórym osobom przemokły (śnieg kusił do robienia kulek) co spowodowało, że atrakcje zimowe się skończyły i szybko zgodnie z przewidzianym czasem zeszliśmy na Przełęcz Krowiarki. Wycieczka była trudna, ale mieliśmy piękne widoki, byliśmy ponad chmurami i zaliczyliśmy pierwszy solidny śnieg w tym sezonie jesienno- zimowym. Uroki i trudy wyprawy pokazują zdjęcia. Można powiedzieć, że pożegnaliśmy jesień i rozpoczęliśmy sezon zimowy. Do zobaczenia na wyprawach narciarskich. Dziękuję rodzicom Oliwiera i Oliwii Gawlik za pomoc i opiekę nad dziećmi.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (01-11-2017, 12:21:35), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Trasa kolejnej jesiennej wycieczki (21 października) została sklasyfikowana jako średnio trudna, nie ze względu  na  przewyższenia  ale  za  względu  na długość 16 km wędrówki po górach w jesiennej aurze. Nie padało, nie było zbyt zimno a w trakcie marszu nawet gorąco, ale brakowało widoczności, słońca oraz suchych ścieżek leśnych.  Wycieczka była przygotowaniem do sezonu zimowego  i zaliczeniem wielu ciekawych miejsc objętych ochroną przyrody (rezerwat, jaskinia - jama, Kaskady Rodła, grzyby skalne, ścieżka przyrodnicza). Widok zniszczonego przez korniki rezerwatu „Barania Góra” trochę nas przygnębił, ale słaba widoczność nie pokazała dużej skali zniszczenia lasu. Uczestnicy tej wycieczki zdobędą konieczne punkty w książeczce przyrodnika. Kolorytu naszej wycieczce dodał Dawid, który tym razem poza rezerwatem starał się nam uprzyjemnić marsz swoją muzyką z głośników.  Wszystkich zadziwiała znakomita postawa małej Tatiany z I klasy, która dzielnie wędrowała, ale przeszkadzał jej plecak i  celem ulżenia jej, chłopcy nieśli na zmianę jej plecaczek. Pod koniec wycieczki zjedliśmy smaczny żurek  i  nieco spóźnieni (15 min) wróciliśmy do Nierodzimia.  Dziękuję rodzicom za pomoc w wycieczce i mam nadzieję, że wybiorą się z nami w góry na kolejnych wyprawach.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (01-11-2017, 11:49:21), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Z planowanej czterodniowej wycieczki  w  Gorce  zrobiła  się  dwudniowa  w  Gorce  (14-15  października)  w  okolice  Ochotnicy.  Startowaliśmy  i kończyliśmy trasą w Ochotnicy (tam czekały nasze pojazdy) i takie pętle wymuszają długie trasy. Wycieczka należała do  ciężkich.  Miało  być  na  niej  9  dzieci,  5 członków SKKT „KRETY” ze „starszych szkół” i 6 dorosłych. Można powiedzieć, że była to wycieczka rodzinna i kontynuacja wyprawy w Bieszczady. Było więcej chętnych, ale ponieważ zgłosili się na wycieczkę w piątek, więc musiałam im odmówić. Szkoda, bo troje dzieci z różnych względów nie pojechało i były miejsca.

W pierwszy dzień weszliśmy na GORC,  Jaworzynę  i  doszliśmy  do  Stacji  Turystycznej  w  Studzionkach.  Ta  grupa  przeszła  ponad  28  km.  Część „młodzieży” przeszła na Turbacz , doszła do Studzionek i zrobili 35km. Oni to naocznie stwierdzili, że komercyjne schronisko na Turbaczu z kosztem noclegu 30zł, jajecznicą za 15zł,  II-m daniem za 25zł i herbatą za 5zł, „nie dorastało do pięt” stacji Turystycznej na Studzionkach z noclegiem za 25zł, śniadaniem z kawą i  drugim śniadaniem za 10zł i obiadokolacją za 15zł i zrozumieli, że warto było wysilić się i dojść przy świetle latarek do Studzionek. W nagrodę drugi dzień to tylko 15km przy wspaniałej pogodzie, z widokiem na Tatry i wizytą w Łopusznej w starym kościele, na cmentarzu przy grobie księdza Tischnera i przy dworku Tetmajerów. Humory ze wspaniałej wycieczki (spotkanie z motokrosem, kładami) zakłóciła mam wiadomość o olbrzymich korkach na Zakopiance.  Pojechaliśmy  przez  Słowację  i wróciliśmy do Nierodzimia o 20.20. Trzeba w kolejnych wycieczkach w stronę Podhala brać pod uwagę problem z dojazdem i przejazd przez Słowację, czyli wyposażyć dzieci w dowody osobiste.

Wycieczka należała do bardzo udanych i przyjemnych a rodzice zrobili niespodziankę dwóm jubilatom (Bronisław Kukuczka i Paweł Pinkas) i wręczyli ciekawe prezenty oraz wspaniały tort.

Zapraszam do kolejnych wypraw zależnie od potrzeb i umiejętności  i do zobaczenie na turystycznych szlakach.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

dodała: M. Szymańska-Kukuczka (06-10-2017, 05:54:12), zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka

Schronisko na Stożku obchodziło 95 lat swojego istnienia. Oddział  PTTK z Cieszyna właśnie tam zrobił zakończenie Rajdu „Pożegnanie Lata” dla ponad 900 uczestników. My jako koło PTTK też byliśmy na tym rajdzie (30 września), ale nie śpieszyliśmy się z dotarciem na metę. Najpierw zwiedziliśmy Muzeum Beskidzkie w Wiśle, a potem spokojnie udaliśmy się na Stożek. Pogoda nam dopisała, na szlaku było nieco błota, ale dobrze się wszystkim szło. Dotarliśmy przed 14.00 do schroniska i spokojnie zjedliśmy kiełbaski, podbiliśmy książeczki i odpoczęliśmy. Dzieciaki miały czas kulać się na trawie, szukać grzybów i spokojnie pokonywać kilometry. Przeszliśmy około 14 km, ale nawet na ostatnim odcinku trasy dzieci miały siłę  by  dokazywać   i  ścigać  się.  Zadowoleni  po  8  godzinach spędzonych na wycieczce dotarliśmy do Nierodzimia. Kolejne wycieczki będą już z noclegiem, więc będą nieco droższe. Zapraszam, bo pogoda w październiku przypomni nam złotą polską jesień. Dziękuję rodzicom za pomoc w ogarnianiu dzieci.

[zobacz zdjęcia]

[rozliczenie]

[wróć]